WARREN POKAŻE SWOICH PROSPEKTÓW

Co prawda ostatnio nienajlepszą reklamą Franka Warrena jest to, że Nathan Cleverly "bierze z nim rozwód" i idzie do grupy Eddie'ego Hearna, jednak interesy starszego z dwójki dominujących na Wyspach Brytyjskich promotorów wciąż mają się dobrze, a na najbliższej gali w Newcastle 62-letni Warren będzie mógł to udowodnić, posyłając do boju swoich zawodników.

Z kilkunastu anonsowanych pojedynków na uwagę zasługuje starcie w wadze półśredniej pomiędzy mańkutem z bogatą karierą amatorską (m.in. Mistrzostwo Świata w 2007 roku) – Frankiem Gavinem (18-0, 12 KO) a być może kolejnym afrykańskim objawieniem (tym razem z Namibii) – Sackym Shikukutu (18-2-1, 12 KO). Anglik sam przyznał, że nie wie zbyt wiele o rywalu i trudno mu się dziwić, skoro ten boksował tylko u siebie w kraju. Stawką pojedynku będzie mistrzostwo Wspólnoty Brytyjskiej, które Gavin wywalczył pokonując jako jedyny do tej pory Dentona Vassella (20-1, 10 KO).

Innym pnącym się do góry zawodnikiem Warrena boksującym na tej gali będzie walczący w siedem funtów niższej wadze Bradley Saunders (8-0, 6 KO), który do tej pory nie mierzył się z nikim poważnym i chyba na tym etapie jego najmocniejszym rywalem będzie sobotni rywal – Szkot Mitch Prince (12-2-2, 1 KO). Szczerze mówiąc, nie widzę w Saundersie nic, co by zachwycało, gdyż brakuje mu zarówno szybkości jak i techniki. Dlatego sądzę, że jeśli Prince nie da się ustrzelić jakimś długim prawym, może być dla niego groźnym przeciwnikiem.

Kolejną walkę zaliczy też szkocka nadzieja wagi ciężkiej – Gary Cornish (17-0, 9 KO), który jak na razie w większości rozbija coraz bardziej modnych (w nieformalnym polskim słowniku frazeologizmów bokserskich) Węgrów i Słowaków. Tak czy inaczej, nikt jeszcze go nie sprawdził i raczej tym razem także powinien sobie poradzić z… Węgrem Tiborem Baloghem (13-3-2, 9 KO).

Po raz czwarty mistrzostwa Wielkiej Brytanii będzie bronił mający ostatnio dobrą passę Ion-Lewis Dickinson (14-2, 3 KO). Stopniowo buduje on swoją pozycję po dwóch porażkach z rzędu i ostatnio pokonał m.in. Matty’ego Askina (16-2, 9 KO), który - jak pamiętamy - przegrał jeszcze jedynie z Krzysztofem Głowackim (21-0, 14 KO). Tym razem Dickinsonowi przeciwstawi się Neil Dawson (12-2, 5 KO), który z kolei jedną z dwóch swoich porażek zaliczył właśnie z Askinem (swoją drogą boksującym tego dnia na innej gali).

Gwoździem programu będzie jednak nietypowe wydarzenie, bowiem rzadko się zdarza, żeby dwóch Europejczyków walczyło o pełnoprawny tytuł mistrza świata w wadze koguciej, a tak będzie tym razem. Co więcej, będzie to dwóch Brytyjczyków. Stuart Hall (16-2-1, 7 KO), który zdobył wakujący pas IBF po wypunktowaniu reprezentanta RPA Vusiego Malingi (21-5-1, 12 KO) przystąpi do dobrowolnej walki w obronie swojego pasa z Martinem Wardem (18-2, 4 KO). Znany jest mi on tylko na papierze, a tam nie prezentuje się zbyt okazale. Po raz kolejny okazuje się, jak wiele zależy od właściwego pokierowania zawodnikiem, bo ciężko sobie wyobrazić, żeby ledwie 15. miejsce Warda w rankingu IBF i nieistnienie w żadnym innym były przypadkowe.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.