BOKSERSKA MATURA SOŁDRY

Znów nietypowo, bo tym razem w najbliższy piątek, odbędzie się w Białobrzegach bardzo ciekawa gala. Będzie na niej co prawda tylko pięć walk, ale za to zestawienie zagranicznych rywali wygląda interesująco i raczej żaden z pojedynków nie powinien rozczarować.

W teorii najmniej ciekawie zapowiada się starcie Piotra Gudela (0-1) z Artsiomem Pavinichem (1-1-1), jednak nic bardziej mylnego. Przede wszystkim obu pięściarzy łączy wspólny pogromca, czyli Rafał Kaczor, a mimo porażki w debiucie z Kaczorem, Gudel otrzymał kredyt zaufania od grupy Global Boxing, trenuje z Piotrem Wilczewskim i ta walka ma być potwierdzeniem, że porażka w debiucie nie ma wielkiego znaczenia i stać go na wiele. Dlatego nie wyobrażam sobie, by mógł tej walki nie wygrać. Ewentualna porażka postawiłaby duży znak zapytania co do jego przyszłości, a walki o tak zwane "być albo nie być" z natury są bardzo interesujące.

Inni, których tego wieczoru też niejako łączy wspólny pogromca (choć nie walczą ze sobą), to Krzysztof Szot (17-9-1, 5 KO) i Krzysztof Cieślak (20-5, 6 KO). Ich problemy z zawodowym rekordem rozpoczęły się od Felixa Lory, któremu obaj się rewanżowali i w obu przypadkach rewanż okazał się jeszcze większą klapą. Co do Szota, to jego ostatnie zwycięstwo miało miejsce niemal równy rok temu, a od lutego i nieudanego ataku na pas mistrza Unii Europejskiej kontynuuje on serię porażek w walkach przeznaczonych na nabicie rekordu niezłym nazwiskiem młodym perspektywicznym pięściarzom. Miejmy nadzieję, że tym razem doświadczony "Rzeźnik" zrobi sobie mikołajkowy prezent i oprócz wypłaty zgarnie także zwycięstwo, odprawiając z niczym Białorusina Khatsyhau.

W przypadku Cieślaka, wszyscy oczywiście liczą na kolejny pasjonujący pojedynek i chyba dobrze się stało, że wreszcie rywalem "Skorpiona" nie jest Polak, ale przeciwnik zagraniczny. Rekord Sebastiena Cornu (13-9-3, 6 KO) może mylić, gdyż Francuz z reguły nie unika walki, a to nie zawsze się opłaca i w dużej mkerze dlatego dysponuje takim rekordem. Cieślakowi dawno już nie przyszło mierzyć się z zawodnikiem tak wysokim, tym bardziej, że mówimy o limicie kategorii super piórkowej. Na tle zagranicznego rywala będzie można zobaczyć, czy Cieślaka stać jeszcze na rywalizację z najlepszymi w Europie i czy można mówić, że zejście do limitu 130 funtów daje mu szansę na większe wyniki i walkę chociażby o mistrzostwo Europy z Włochem – Devisem Boschiero.

Podczas tej samej gali bardzo trudne zadanie stoi przed Andrzejem Sołdrą (8-0-1, 4 KO). Pięściarz z Nowego Sącza, który od samego początku jako jeden z niewielu Polaków ma naprawdę bardzo ciekawych i trudnych rywali, tym razem poprzeczkę ma postawioną naprawdę wysoko. Już sam rekord Włocha – Lorenzo di Giacomo (41-8-1, 19 KO) – robi wrażenie, choć oczywiście w dużej mierze jest mocno nadmuchany. Trzeba też przyznać, że mimo iż di Giacomo najważniejsze walki przegrywa, to nie daje sobie zrobić krzywdy. Często zamyka się za podwójną gardą, co uniemożliwia czyste trafienie, a poza tym jest też dość odporny. Z tej obrony potrafi również wystrzelić groźną akcją, którą najczęściej kończy lewą ręką. Niech nikogo także nie zmyli to, że cztery ostatnie walki przegrał, bowiem w każdej z nich walczył do końca, a walki z Weberem i Barlettą równie dobrze mogły być wypunktowane dla niego. Wiele dobrego można by jeszcze powiedzieć o najbliższym rywalu Polaka, mam jednak nadzieję, że Andrzej Sołdra, ciężko trenujący do tego pojedynku, na ringu pozbawi di Giacomo wszystkich argumentów.

Paweł Głażewski (20-2, 5 KO), który wraca po porażce z Mohumadim, miał mieć rywala "na przetarcie", ale na szczęście tak się nie stało. Białorusin o jednym z najtrudniejszych obecnie w boksie do wymówienia i napisania nazwisk– Andrei Salakhutdzinau (15-2, 5 KO) – wzbudza szacunek chociażby przez sam fakt, że ma na koncie tylko dwie porażki i ani razu nie przegrał przed czasem. Jednak nie koncentrowałbym się na tym, czy Głażewski wygra, czy przegra z nim, lecz na tym, jak będzie walczył. Nie da się ukryć, że w walce z Mohoumadim porażka wisiała w powietrzu od pierwszych chwil walki, dlatego teraz wszyscy pewnie chcielibyśmy "Głaza", który od pierwszych chwil podejmie walkę, a wtedy na pewno skończy się ona dla niego dobrze.

Podsumowując, liczę w wykonaniu Polaków na trzy walki: poprawiające humor: przełomową, na zaznaczenie swojej pozycji w Polsce i jedną ringową bójkę z happy endem.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.