Z 'DIABLO' PÓŁ ŻARTEM-PÓŁ SERIO

Mimo że jego najbliższa walka już za trzy tygodnie – ma czas, aby się z nami spotkać. Krzysztof Włodarczyk (48-2-1, 34 KO) – pół serio odpowiada na pytania Marty Jacukiewicz

Krzysztofie, do Twojej walki pozostał już niecały miesiąc. Masz czas aby tak się spotykać na wywiad?
No właśnie nie mam (śmiech).

Tym bardziej miło, że poświęcasz mi swój czas. Gdzie będziesz się przygotowywał do walki?
Na szczęście już 17 listopada wyjeżdżam do Wisły i tam będę się w spokoju przygotowywał i koncentrował tylko na walce. Teraz ciągle mam jakieś spotkania i wywiady. W Wiśle będę się koncentrował tylko na tym, co jest dla mnie najważniejsze.

Fragomeni ma 44 lata…
To nie jest ważne. Hopkins ma 48, Holyfield też nie jest młodzieniaszkiem. To ciężko porównać, ale ja nie lekceważę go pod żadnym pozorem. W boksie wszystko może się zdarzyć.

Ogromne emocje i krew – tak można w skrócie opisać Twoją ostatnią walkę. Oczekiwałeś, że pojedynek z Czakijewem tak się może zakończyć?
Jak najbardziej. Nigdy nawet nie dopuściłem do siebie myśli, że to będzie walka, która zakończy się na punkty. Dla mnie w ogóle nie było takiej możliwości.

Chciałeś jakby go oswoić. Nie znokautowałeś go od razu…
Były takie momenty, że: "Jeszcze chwilka, jeszcze chwila, zaraz ruszysz… Daj mu się wyszaleć, niech poczuje, że jest dobry. Niech ta jego pewność jeszcze bardziej urośnie, aż do momentu, w którym pęknie…". On był tak pewny siebie, że aż go to przerosło.

Po walce byłeś bardzo porozbijany i zakrwawiony. Miałeś jakieś poważniejsze obrażenia?
Nie, ja się przewróciłem, bo spadłem ze schodów. To dlatego byłem taki porozbijany (śmiech). To nie było od walki (śmiech).

Wróćmy do obrażeń po walce…
Miałem rozcięty łuk, miałem jakieś siniaki, ale to wszystko.

Krzysztofie, Twoja walka z Czakijewem została nominowana przez federację WBC w plebiscytach na najlepszą i najbardziej dramatyczną walkę 2013 roku. W jaki sposób się o tym dowiedziałeś?
Dowiedziałem się od mojego szwagra Tomka Babilońskiego, który jest w Ameryce. Wyczytał informację na ten temat i dał mi znać. Myślę, że to dobrze, bo ta walka przyniosła wiele emocji naszemu narodowi i w ogóle – kibicom boksu.

To była Twoja najtrudniejsza walka?
Jedna z trudniejszych. Bardziej niewygodnym przeciwnikiem był Francisco Palacios. Danny Green był również nieprzyjemnym zawodnikiem, miał długi zasięg rąk, był bardzo dokuczliwy. I jeszcze może ze dwóch takich zawodników było, którzy stwarzali trochę problemów. Fajnie się z nimi boksowało. Jeśli mówimy o tym konkretnym okresie mojej kariery – to w czasie ostatnich dwóch – trzech lat – był to najtrudniejsza walka.

Długo się przygotowywałeś do tego starcia?
Przygotowywałem się w Warszawie, w Zakopanem i w Wiśle. Prawie dziewięć miesięcy. Wcześniej miałem mieć walkę z Mormeckiem, ale oni ciągle to wszystko przekładali i ostatecznie nic z tego nie wyszło. Podjęliśmy negocjacje z Czakijewem.

Teraz, kiedy dochodzą do nas smutne informacje na temat złego stanu zdrowia Mago, coś się u Ciebie zmieniło? Masz takie momenty, że boisz się walczyć?
Nie biorę sobie tego wydarzenia w ogóle to głowy. Po prostu taki przypadek. Bardzo współczuję jemu i jego rodzinie i jeśli tylko będziemy mieli jakąś możliwość pomóc – na pewno to uczynimy.

Modlisz się przed walką?
Zawsze. Widzisz, muszę też coś powiedzieć… Kiedy leciałem na walkę do Moskwy, to modliłem się: "Panie Boże, niech samolot spadnie". A kiedy wylądowałem to powiedziałem: "OK. Zaczyna się zabawa".

Masz kogoś na oku, z kim chciałbyś koniecznie stoczyć walkę?
Nie, nie mam jakiegoś parcia. Na pewno fajny by był rewanż z Czakijewem – o ile do takiego starcia dojdzie. Fajna byłaby walka z Drozdem. Jest kilka fajnych opcji i przy okazji – zarobienia trochę pieniędzy.

Udzielasz się społecznie, charytatywnie?
Biorę udział w różnych akcjach charytatywnych. Kiedyś jeździłem na kolonie dla dzieci, które organizował Polski Czerwony Krzyż. Takich akcji było kilka. Odwiedzam też na przykład więzienie, aby ci ludzie mogli zobaczyć, że jest inne życie i można inaczej funkcjonować. Mam jeszcze kontakt z Panią Anną Dymną, która informuje mnie kiedy coś się dzieje. Jeśli mam możliwość, to staram się uczestniczyć w tych akcjach.

Jakie spotkanie szczególnie zostało Tobie w pamięci?
Kiedyś spotkałem się z młodym chłopakiem, który miesiąc po naszym spotkaniu umarł. On miał nowotwór i wiedział, że umiera. Niedawno spotkałem się z jego rodzicami. Poszliśmy na kolację. Ten chłopak miał zaledwie 19 lat. Dopiero życie się przed nim otwierało. Przykro jest patrzeć na takie rzeczy.

Jakie znaczenie ma dla Ciebie rodzina?
Rodzina to moja motywacja do jeszcze większej pracy i lepszego funkcjonowania. Mam wspaniałą żonę, mamy dziecko. I chciałbym, aby nasz syn wychowywał się w normalnej rodzinie. Chciałbym, aby miał swoich rodziców, a nie jakiś przybranych. Chciałbym mieć jeszcze jedno – dwoje dzieci. Czas pokaże, jak to będzie. A Gosia? Była, jest i będzie. Zawsze to podkreślam, że mam w niej wielkie wsparcie. Chyba bym musiał iść na kolanach do Częstochowy, żeby za nią podziękować.

Na jakim fundamencie budujesz swoje życie?
Teraz mam bardzo stabilny fundament. Żona, syn, najbliższa rodzina i garstka przyjaciół: Andrzej, Marek, Zbyszek, Tomek, Wiesiek, Krzysiek, Filip. Na nich zawsze mogę liczyć. Przede wszystkim mam wspaniałą żonę, która bardzo mocno mnie wspiera. Dodaje mi otuchy, ciepła i energii. Zdaje mi się, że to chyba jest podstawa. Jeśli jest fundament, to moim zdaniem – można góry przenosić.

Myślałeś kiedyś o zakończeniu kariery sportowej?
Parę lat temu. Myślałem, żeby dać sobie spokój, ale jakoś podniosłem się… Jeśli ma się swoją pasję, miłość – to nie można z tego zrezygnować. To jest jak narkotyk, tylko innego rodzaju.

A kiedy zaczynałeś, przed 18 laty… Jakie wtedy miałeś marzenia?
Chciałem być dobrym mistrzem i chciałem być doceniany i szanowany. Chciałem też być w pewnym sensie autorytetem dla dzieci i młodzieży. Chciałem godnie reprezentować siebie, swój team i swój kraj. Zawsze miałem w sobie żyłkę takiego rozrabiaki. Potrzebowałem gdzieś dać ujście tym emocjom i dlatego wybrałem boks. Moja mama trenowała przez kilka lat koszykówkę, a tata – piłkę nożną. Także pochodzę z rodziny, w której sport był ważnym elementem. Za kilka lat, jak już przestanę boksować, ludzie będą mnie postrzegać jako byłego sportowca. Chciałbym, aby byli dumni, że byłem. Jesteśmy dumni, że mamy takiego trenera Fiodora Łapina, że mamy Andrzeja Wasilewskiego i Piotra Wernera.

Jak spędzasz swój wolny dzień?
Widzisz. Jedziemy tu, jedziemy tam (śmiech).

Świetnie, ale taki dzień bez wywiadów…
Dużo czasu spędzam z moimi przyjaciółmi. Z Wiesiem Mrozem, który jest już starszy, ale bardzo doświadczony życiem. Wkłada mi do głowy pewne wartości, rozmawiamy o różnych sprawach. W życiu różnie bywa i wiadomo, że lepiej słuchać tych, którzy mają już doświadczenie. Mam drugiego przyjaciela Krzysia, mam szwagra, który również jest moim przyjacielem.  Jestem też bardzo wdzięczny osobom, które teraz są.

Jakie masz hobby poza boksem?
Lubię motory, lubię szybką jazdę samochodem, lubię motoróweczki, skutery wodne i na pewno gdybym tylko miał czas – korzystałbym z tego. Motory mnie strasznie pasjonują. Chciałbym też nurkować. Pamiętam, jak kiedyś byłem z moim promotorem Andrzejem Wasilewskim w Meksyku. Wtedy pierwszy raz miałem okazję nurkować. To nie było na jakiś mega głębinach, bo tylko 12 metrów, ale przeżycie niesamowite. Jak pierwszy raz schodzisz pod wodę, to ten tlen, który masz na 40 minut – starcza na 15 czy 20 minut. Chciałbym jeszcze skoczyć z bungie. Jechać czy lecieć – już wszystko jedno – oby szybko (śmiech). Ostatnio latałem z mistrzem Polski paralotnią, tylko na wózku dwuosobowym. Żona mi zafundowała taki prezent. To było coś niesamowitego. Mam nadzieję, że kiedyś kupię sobie takie coś i będę mógł latać. Wyobraź sobie, że można lecieć nawet w granicach pięciu kilometrów nad ziemią.

Chwilkę temu podszedł do Ciebie człowiek, który powiedział, że trzyma za Ciebie kciuki. Jak to jest z tą popularnością? Nie przeszkadza Ci to?
To było miłe. Teraz jest w miarę. Kiedyś było wielkie bum, ale teraz już się z tym oswoiłem. Ta popularność inaczej „waży”. Ma dla mnie troszkę inny wymiar.

Dziś poświęciłeś dużo swojego czasu na ten wywiad. Już na zakończenie opowiedz jakieś śmieszne sytuacje z Twoim udziałem…
Takich sytuacji była masa. Rok temu na gali w Wieliczce leci do mnie chłopak. Rozpościera skrzydła (śmiech). Mówi: "Tomek Adamek!". No myślałem, że padnę (śmiech). To jeszcze nic. Kiedyś pomylili mnie z Gołotą: "Nie taki Pan duży jak się wydaje" (śmiech). Mogłem wtedy powiedzieć, że w telewizji też wydaje się, że słabo biję. Ciekawe czy chciałby sprawdzić na sobie siłę ciosów (śmiech).

Dziękuję, że na niespełna miesiąc przed walką poświęciłeś swój czas na wywiad. Czekamy na zwycięstwo 6 grudnia!

sporteuro.pl >>>

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: MrAdam
Data: 16-11-2013 12:39:45 
"Daj mu sie wyszaleć" tylko to dawanie mu sie wyszaleć mało co nie doprowadziło do porażki. Nie sadze aby to był plan jakiekolwiek boksera, aby dać sie obijać.
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 16-11-2013 12:42:41 
Jakim trzeba być idiotą żeby Diablo pomylić z adamkiem a tym bardziej z Gołotą :P
 Autor komentarza: Scumbag
Data: 16-11-2013 13:02:11 
no dokładnie ten ktoś nie był zbyt bystry.
 Autor komentarza: Jackass
Data: 16-11-2013 13:14:24 
Szkoda ze Krzychu musi walczyć z Fragomenim, dla mnie to strata czasu, tyle innych ciekawych opcji. Swoją droga dobry wywiad ;)
 Autor komentarza: MarshallMathers
Data: 16-11-2013 13:20:02 
https://scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-ash3/1185101_211394052357061_110623055_n.jpg

Też bym jej na miejscu Diablo nie odmówił wywiadu :)
 Autor komentarza: maciej1979
Data: 16-11-2013 13:35:59 
Bardzo dobry wywiad , Diablo jest coraz pewniejszy siebie.
Walka z Czakijewem pomogła mu wierzyć w to że może pokonać każdego .
 Autor komentarza: lutonadam
Data: 16-11-2013 14:34:03 
Idiotami sa ci co pisza tutaj że Michalczewski to ...Niemiec!
 Autor komentarza: Milan
Data: 16-11-2013 14:59:34 
Wyluzowany wywiad wielkiego mistrza , faktycznie w tv wydaje sie ze ciosy nie są aż tak mocne ale ci którzy mieli okazje sparowac wiedza ze to kopniwvue konia
Teraz marze o ustawieniu Drozda w szeregu bo ostatnio sie rozbrykal w wywiadach za bardzo chłopak
 Autor komentarza: sickboy
Data: 16-11-2013 15:35:24 
lutonadam___ nie Niemiec ino Volksdeutsch. Idiotami sa ci, ktorzy uwazaja go za polskiego boksera.
 Autor komentarza: sickboy
Data: 16-11-2013 15:36:16 
A wywiadzik Diabelka pierwsza klasa widac golym okiem, ze Krzysiu problemy ma dawno za soba. Dawac mu Drozda!!!
 Autor komentarza: TomekNieAdamek
Data: 16-11-2013 15:55:29 
Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 16-11-2013 12:42:41
Jakim trzeba być idiotą żeby Diablo pomylić z adamkiem a tym bardziej z Gołotą :P

Wystarczy być Tobą gicie
 Autor komentarza: Krzyzak
Data: 16-11-2013 16:01:02 
Autor komentarza: maciej1979
Data: 16-11-2013 13:35:59
Bardzo dobry wywiad , Diablo jest coraz pewniejszy siebie.
Walka z Czakijewem pomogła mu wierzyć w to że może pokonać każdego .

rzecz w tym że on każdego pokonac nie może
 Autor komentarza: kazah7
Data: 16-11-2013 16:26:03 
nie ma to tamto: krzyś ma pierdolnię*ie :)
 Autor komentarza: simon
Data: 16-11-2013 18:14:35 
włodarczyk to pajac i tyle!!!tak tak dal sie obijac i czekal az gosc opadnie z sil dobre :)ajem de czempion...
 Autor komentarza: Milan
Data: 16-11-2013 19:26:05 
czekam na reakcje redakcji na wpis @saimon ja za podobny wpis o Adamku dostalbym bana czekam z niecierpliwoscia
 Autor komentarza: simon
Data: 16-11-2013 23:36:19 
milan masz na mysli mnie?
 Autor komentarza: 80olsen
Data: 17-11-2013 09:03:41 
Fajny wywiad,lubię Krzyśka,co do jego możliwości,oczywiście są ogromne,może wygrać z każdym w junior ciężkiej.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.