SNARSKI: ZEGAN ZWYCZAJNIE SIĘ MNIE BOI!

W sobotę 16 listopada w Białymstoku odbędzie się długo oczekiwana walka pomiędzy dwoma legendami polskiego pięściarstwa - Dariuszem Snarskim (32-31-2, 6 KO) a Maciejem Zeganem (42-6-2, 21 KO). Pojedynek będzie rewanżem za walkę z 2007 roku, która odbyła się w Kopalni Soli w Wieliczce. Wtedy nieznacznie na punkty wygrał Zegan. Do tej pory wokół planowanego rewanżu nie było większych kontrowersji. Do momentu kiedy Zegan zagroził, że walka  nie odbędzie się, jeśli Snarski nie osiągnie odpowiedniego limitu wagowego. Między pięściarzami zaczęło iskrzyć. Snarski w rozmowie odpowiada na zarzuty Zegana.

Jak skomentuje Pan groźbę Zegana?
Dariusz Snarski:
Zegan stwierdził, że nie przeczytałem kontaktu przed jego podpisaniem. Uparł się na wagę 63,300 i powiedział, że jak będę ważył więcej, walka się nie odbędzie.  Jadąc do mnie, praktycznie dziadka, powinien dać mi jakąś ulgę, a on mówi że ja nie wiem, co podpisuję. Zacznijmy od tego, że to ja jestem promotorem gali, ja ustalam warunki, ja płacę, ja wymagam, ja mu wysłałem kontrakt do podpisania nie po to, żeby go zmieniał, ale po to, żeby podpisał. Zachował się po prostu nie po dżentelmeńsku. W kontrakcie mamy taki zapis, że jeżeli Maciek zrezygnuje z walki, to ma zapłacić karę więc, to chyba on nie czytał dobrze kontraktu.

Jaka waga została ustalona w kontrakcie?
63,600. To jest limit wagi junior półśredniej.

A Pan ma teraz?
64,200 miałem wczoraj. (Rozmawiamy w środę, a walka ma odbyć się w sobotę - red.). Dla mnie to żaden problem. Jeden luźny trening albo odpuszczam kolację i mam wagę.

Dla zwykłego kibica boksu taki konflikt o kilkaset gram może wydawać się dziwny. Dlaczego dla Zegana to takie ważne?
Myślę, że Zegan po prostu się boi. Jak walczyłem z Krzyśkiem Cieślakiem, to on zawsze miał nadwagę, ale ja machałem na to ręką. Mówiłem: dobra zostawmy już to pół kilo, bez sensu jest, żeby Krzysiek się męczył. Walczymy z Zeganem po czterech latach przerwy nie po to, żeby się kłócić o wagę, tylko żeby wyjść i pokazać dobry boks. Jeżeli jednak Maćkowi tak bardzo na tym zależy, to będę ważył 63,300.

Do tej pory nie było wokół tej walki większych emocji. Miało to być spotkanie po latach na ringu dwóch bokserów starszego pokolenia. Po wypowiedzi Zegana zaczęło między Panami iskrzyć.
Jest to fajne z medialnego punktu widzenia. Coś się zaczęło dziać. Atmosfera się podkręca. Ring jednak zweryfikuje wszystko. W ringu na pewno wyzywać się nie będziemy, tylko walczyć. Tutaj nie będzie zmiłuj się, tylko będzie boks. Dobry w moim wykonaniu.

Czy ma Pan przygotowaną taktykę na walkę z Zeganem?
Mam, ale nie będę zdradzał szczegółów. Mogę tylko powiedzieć, że obejrzałem naszą walkę z Wieliczki i zauważyłem, że trochę chaotycznie atakowałem. Teraz trzeba będzie zaboksować z głową.

Przemek Saleta na swoim blogu stwierdził, że to Pan wygra tę walką i to przed czasem.
Jak Przemek walczył z Gołotą to też przewidywałem, że on wygra.

Na ile procent czuje się pan dzisiaj przygotowany do walki?
Nie powiem czy na sto, czy na osiemdziesiąt. Jestem po prostu dobrze przygotowany do walki.

Jest Pan legendą polskiego pięściarstwa. Jacy byli Pana idole bokserscy na początku Pana kariery?
Przed Olimpiadą w Barcelonie w 1992 roku, na której walczyłem, pasjonowałem się boksem jaki prezentował  Sugar Ray Leonard. Starałem się go naśladować. Wziąłem od niego nagłe przyśpieszenia w walce. Tak jak on walczyłem luźno, opuszczałem ręce i nagle przyśpieszałem.

Każda gala bokserska to swojego rodzaju show. Zawodnicy wychodzą przy dźwiękach muzyki. Czy ma Pan już przygotowaną piosenkę?
Tak. Będzie to utwór  George’a Michaela pt. "Killer".

Rozmawiał: Leszek Żukowski

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.