KONIEC RAFAELA MARQUEZA?

Nadszedł czas, by kolejny legendarny meksykański wojownik zawiesił rękawice na kołku. Znakomity przed laty Rafael Marquez (41-9, 37 KO) dziś jest już tylko smutnym cieniem samego siebie. Młodszy brat "Dinamity" był kiedyś najlepszym pięściarzem wagi koguciej i to przez pół dekady, ale w wieku 38. lat nie stać go już na dobre walki z czołówką, co udowodniło starcie z Efrainem Esquiviasem (17-2-1, 10 KO). "Raffa" zaczął nieźle i na początku prowadził, a chwilami nawet deklasował przeciwnika, ale z czasem słabł, był coraz bardziej rozbijany i w dziewiątej rundzie padł na deski, a pojedynek został przerwany. Tuż po walce wszystko było jeszcze w porządku, ale Rafael nie przeszedł pomyślnie standardowych badań lekarskich i został odwieziony do szpitala...

Jeżeli Rico Ramos (22-3, 12 KO) zostanie z czegoś zapamiętany, to z faktu, że był przez moment mistrzem świata WBA w kategorii super koguciej za sprawą jednego perfekcyjnego ciosu. Kilka kolejnych walk "Suavecito" coraz bardziej utwierdzało wszystkich w przekonaniu, ze wspaniały nokaut na Shimodzie był tylko przypadkiem, ale dziś w Indio Rico znów zdołał odwrócić losy praktycznie przegranego pojedynku z niepokonanym Carlosem Ivanem Velasquezem (15-1, 11 KO) przy użyciu pojedynczego lewego sierpowego. Wcześniej Ramos sam był na deskach i miał dużą stratę na kartach punktowych, ale w połowie ostatniego starcia ulokował na szczęce rywala decydujący cios.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: redd
Data: 08-09-2013 16:32:38 
Marquez jest już od dłuższego czasu skończony. Wojny i liczne kontuzje odcisnęły swoje piętno. Źle się ogląda takiego wojownika w takich walkach. Nawet past prime Rafa był bliski wygrania przed czasem (z jedną kontuzjowaną ręką!) z niepokonanym Lopezem. W pojedynku z Nishioką, niestety wyszło że Marqueza stać już tylko na 4-5 rund niezłego boksu. Później było już tylko gorzej (nie wspominając o laniu od Mijaresa), a wczorajsza walka tylko dopełniła obrazu rozpaczy. Zdecydowanie wolę pamiętać o Marquezie z epickich wojen z Vazquezem, niż z ostatnich, smutnych pojedynków.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.