CO MNIE NIE ZABIJE...

Któż nie zna powiedzenia: "Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni!". Można by powiedzieć, że nijak ma się ono do wyczynowo uprawianego sportu, bo przecież każda przewlekła choroba, wypadek czy inne tego typu historie mają swoje przełożenie na funkcjonowanie organizmu. Wśród bokserów są jednak tacy, którzy dostali drugie, a nawet trzecie życie i nie zawiesili rękawic na kołku, ale dalej skutecznie (a może nawet skuteczniej niż dotąd) realizują swoje kariery.

Trudności życiowe boksera zawsze pomagały i pomagają w jednym: kreowaniu wizerunku herosa, sportowca, który przetrwał coś, czego przetrwać nie powinien. Często też pozwala to zjednoczyć wokół niego rzesze fanów. W Polsce niewątpliwie odradza się nam Krzysztof Cieślak (20-5, 6 KO) i widać na jego przykładzie, że duże zainteresowanie wokół jego osoby wiąże się po części z jego nieustępliwością, widowiskowym stylem, ale także częściowo z przeszłością. Nie ma teraz potrzeby, by znowu wracać do tych dwóch momentów, w których to "Skorpion" stracił sporo zdrowia, choć pewnie wiele zawirowań w jego życiu mogłyby sugerować, że jest on już na skraju zakończenia przygody z zawodowym sportem. Dziś Cieślak ma dopiero 28 lat, rekord, który nie każe obiecywać sobie zbyt wiele, a mimo to przyciąga zarówno kibiców, jak i potencjalnych rywali. Ostatnio ze zbyt dużym optymizmem na swoją potyczkę z Cieślakiem patrzył wybitny przecież amator Łukasz Maszczyk (4-1, 3 KO), co skończyło się dla niego źle. "Skorpion" bardzo dobrze odnalazł się w niższej kategorii. Wygląda teraz tak, jakby chciał szybko nadrabiać stracony czas i widać, że jest pełen energii przed kolejnym starciem, ale tym samym nie chce już walki dla samej walki - marzy o tym, by piąć się w górę.

Czasem stracony czas naprawdę da się nadrobić, co widać choćby na przykładzie Rafała Jackiewicza. Początki jego kariery nie wskazywały na to, że kiedykolwiek zaboksuje o mistrzostwo świata, po drodze tocząc przynajmniej trzy pasjonujące pojedynki ze świetnymi bokserami. Kiedyś ledwo uszedł z życiem po tym, jak został ugodzony nożem pod dyskoteką, a mimo to nadal walczył. W jego przypadku chęć życia, spontaniczność i zawadiacki charakterek sprawiły, że nie boi się on żadnych wyzwań.

Bokserzy po przejściach sprawiają też wrażenie mocniejszych psychicznie. Bohater ostatnich kilku dni – Daniel Jacobs (26-1, 23 KO) – po pokonaniu ciężkiej choroby nowotworowej sprawia wrażenie sportowca, z którego zeszła presja towarzysząca mu od czasów, gdy zachwycił się nim Dan Rafael i okrzyknięto go wielkim talentem, a motywacja do walki i zwycięstwa pozostała wciąż tak samo silna. Często motywacja równa się presji, bo trzeba coś komuś udowodnić, bo ktoś na mnie liczy, bo muszę to i tamto. Tymczasem u takich fighterów jak Jacobs czy Cieślak widać, że najważniejszą walkę już wygrali i teraz tylko po prostu robią swoje. I nieważne, że w głównej mierze robią to dla pieniędzy, ważne, że nadal podążają za marzeniami.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: odyniec
Data: 25-08-2013 12:13:06 
no kilka lat stracil u Babilona nie wiedziec czemu jakos to sie wszystko nie tak potoczylo i choc moze materialem na mistrza nie jest to mogl zostac dawno lokalnym bohaterem gal na wzor angielski
 Autor komentarza: KIkas20
Data: 25-08-2013 12:46:34 
Proszę zwrócić uwagę na narożnik Skorpiona ,trzy wspaniałe walki z nowym trenerem.Gratulacje dla całego zespołu Krzyśka !!!
 Autor komentarza: Cooperek
Data: 25-08-2013 13:07:39 
Jeszcze nie dawno wszyscy na orgu wieszali na nim psy wyzywając od najgorszych. Podziwiam że obrócił sytuację o sto osiemdziesiąt stopni, teraz życzę fajnych walk za dobre pieniądze.
 Autor komentarza: InAGaddaDaVida
Data: 25-08-2013 13:41:03 
Psychicznie na pewno Cieślak czuje się wzmnocniony, ale czysto sportowo nie szukajmy sensacji. Z Krasnopolskim tak naprawdę był na skraju nokautu albo nawet zostal znokautowany (za dlugie liczenie), ale byl lepiej przygotowany kondycyjnie. Maszczyka zdominowal fizycznie. Na pewno w kategorii super piórkowej będzie się lepiej prezentował (jeśli będzie dbał o wagę), tylko problem w tym że kategorie poniżej lekkiej nie są w Europie zbyt popularne i jest mało dobrych zawodników (ludzie są średnio wyżsi niż latynosi czy azjaci). Dlatego też i Maszczyk chciał iść w górę, bo w swojej naturalnej wadze nie ma specjalnie z kim walczyć.
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 25-08-2013 14:30:38 
Jackiewicza mi nie żal sam chwalił się ze do każdego startował to dostał kosą jak woził się i popisywał.Co t za wyczyn zlać kogoś kto nie ma nic wspólnego z sportami walki i jest bani...

Cieślak po ta ciężkim wypadku wrócił i jest każdej gai Babilona gwiazdą szacun za to jak zlał Maszczyka

Jacobs pokonał nowotwór złośliwego raka wiec on już wygrał jest zwycięzca psychikę ma z tytanu.
 Autor komentarza: Whisper
Data: 25-08-2013 22:32:29 
Dodałbym do tego zestawienia innego polskiego pięściarza, mianowicie Krzyśka Włodarczyka. Po próbie samobójczej facet się niesamowicie podniósł i udowodnił wielu kibicom(w tym mnie), że jest godny miana mistrza WBC:)
 Autor komentarza: Whisper
Data: 25-08-2013 22:33:53 
Myślę, że jego przypadek był poważniejszy od Cieślaka i Jacobsa.
 Autor komentarza: BoneBreaker
Data: 03-09-2013 16:01:27 
Krzychu solidnie trenuje w Palestrze pod okiem trenera Raubo. Widać że ta osoba potrafi wstrząsnąć skorpionem. Do tego sparingi z Krzyśkiem Olszewskim i Pawłem Wlaziem pomogły w ustaleniu taktyki pod Maszczyka.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.