KSIĄŻĘ ZE SWOJEJ BAJKI

Po emocjonujących trzech dniach z boksem zawodowym przyszedł czas na pewne podsumowania. Dużo jednak miejsca zajęłoby opisywanie tego, co działo się zarówno w Chicago, Atlantic City, Cardiff i Międzyzdrojach. Po pierwsze, dlatego że każda z tych imprez była na swój sposób eksytująca i dała się zapamiętać na dłużej. Gdy ostygła już nieco atmosfera tamtych dni, należy stwierdzić, że chyba najwięcej emocji z perspektywy polskiego widza dostarczył w tych dniach Andrzej Fonfara (24-2, 14 KO). A droga, którą musiał pokonać, by stanąć na ringu z byłym mistrzem świata i stać się numerem 1 federacji IBF, wcale nie była taka prosta. Jak jednak pamiętamy z dzieciństwa, skoro jest książę, musi być i bajka, która dobrze się kończy.

Uwielbiany przez Polonię w Chicago i trochę do tej pory niedoceniany w Polsce (albo raczej nieznany) Andrzej Fonfara musiał się przebudzić w wadze półciężkiej, żeby jego prywatny "American dream" zaczął się wreszcie spełniać. Wiele łączy historię Fonfary z historią Gołoty – choćby przyjazd do Stanów w młodym wieku, czy ten sam trener Colonna. Różnica polega jednak na tym, że Gołota był wielką nadzieją i zachwycał już na samym początku, a później, kiedy zaczynały się problemy, miał już wyrobioną markę. Mały Andrew (bo tak też mówiono o Fonfarze, porównując go do Gołoty) zaczynał przygodę z zawodowym boksem w wieku zaledwie 19 lat i to w wadze półśredniej, w której ewidentnie warunki fizyczne bardziej mu przeszkadzały niż pomagały. Po czterech wygranych walkach przyszła kolej na porażkę punktową z przeciętnym Eberto Mediną. Później stoczył już tylko jedną walkę w welterweight i przeniósł się dywizję wyżej, ale i to nie była jego wymarzona kategoria. Poza tym rozwijał się fizycznie, więc już po trzech walkach zaczął boksować w kategorii średniej. Tam też nie nie zabawił zbyt długo wiele i poniósł jedyną jak dotąd porażkę przed czasem z Derickiem Findleyem. W walce tej, choć wyprowadził więcej ciosów niż rywal, nie był w stanie się obronić przed sierpowymi. Pod sam koniec drugiej rundy był na tyle oszołomiony, że pomimo przerwy, sędzia i tak musiał zakończyć pojedynek.

Rok 2009 to znów zmiana kategorii i ponownie nie dzieje się wiele dobrego. Tym razem pozytywny wynik testu antydopingowego i zwycięstwo przez TKO ze Skylerem Thompsonem w Chicago zostało zmienione na NC. Wreszcie początek roku 2010 przynosi zmiany na lepsze, Andrzej debiutuje w light heavyweight i od tamtej pory kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa, co więcej – od nokautu do nokautu. Z dwunastu dotychczasowych walk aż jedenaście wygrał przed czasem (rywalizując z bokserami lepszymi niż dotychczas), a do ostatniego gongu wytrwał z nim tylko wielki i legendarny Glen Johnson, który zawsze mierzy się z najlepszymi i po prostu nie zwykł przegrywać przed czasem.

Wcześniej w ciągu 15 walk tylko trzykrotnie polski książę szybciej skończył pracę – raz w wadze półśredniej i dwukrotnie w junior średniej. Zazwyczaj bywa tak, że jeśli zawodnik zmienia kategorię, to argument w jego pięści staje się słabszy. Z Fonfarą jest inaczej. Teraz jest o krok od walki o światowy czempionat, musi tyko czekać na to, co wydarzy się w walce Hopkins – Murat i jaka będzie następna decyzja Kata. Należy jednak mieć nadzieję, że szczęście, które niewątpliwie ostatnio sprzyja Andrzejowi, nie opuści go i tym razem, i dojdzie do jego walki z Hopkinsem, co byłoby porównywalne do trafienia szóstki w totolotku przy poczwórnej kumulacji. Amerykańskie ringi nieprzerwanie od trzech lat odwzajemniają miłość "Polskiemu Księciu". W takim razie… ta bajka wcale nie musi się już kończyć.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: czejen47
Data: 21-08-2013 16:02:34 
Fajny artykul, malo do tej pory wiedzialem o przygodzie fonfary w us, ale widze ze to typowy american dream, a gdy doczlapie sie do walki z hopkinsem to juz w ogole :ooo
 Autor komentarza: xionc
Data: 21-08-2013 16:34:53 
nic nie zrozumialem z opisu zmian kategorii, jakbym czytal artykul w wyborczej :(
 Autor komentarza: Mario1977
Data: 21-08-2013 17:18:34 
Oprócz "podobnej kariery" do Andrzeja G. ja widzę jeszcze jedną dość mocno rzucającą się w oczy. Ciekawi mnie czy ktos jeszcze zauważył. Zobaczcie jak przy prezentacji wita się z publicznością i nie tylko oczywiście jeden i drugi Polak.
 Autor komentarza: sfazowanytapicer
Data: 21-08-2013 19:39:18 
zeby tylko ten ksiaze nie zamienił sie w zabe ,w walce z kovalievem na pewno
 Autor komentarza: odyniec
Data: 21-08-2013 20:23:43 
ja tam tylko zaluje ze nie udalo sie ustawic jego walki z Cleverlym bo tak jak wczesniej pisalem angol byl w jego zasiegu a mial prawdziwy pas ktory wpadl w rece zabojcy do ktorego nie ma po co wychodzic z reszta do Kata tez tylko po wyplate i prestiz
 Autor komentarza: adekw
Data: 21-08-2013 20:36:22 
xionc
Widocznie masz problemy z czytaniem.

Fonfara to młody zawodnik, na którego bardzo liczę. Na walce z Hopkinsem może tylko zyskać. Nawet jeśli przegra i pokaże się z dobrej strony to wzrośnie zainteresowanie jego osobą w USA. Jego waga jest mocno obsadzona, ale myślę, że takiego Szumenowa bez problemu by usadził.
 Autor komentarza: milosz762
Data: 21-08-2013 21:36:24 
Hopkins jak wygra z muratem to podjerzewam ze ze względu na medialność może nie chcieć walczyć z Fonfarą

ale zobaczym

czy by tak łatwo wygrał z Shumenowem nie wiem napewno spacerek by to nie był ale miałby duże szanse znim wygrać!!
z kovalevem Stevesonem czy dawsonem przegrywa prawdopodobnie przed czasem
 Autor komentarza: MACIO78
Data: 22-08-2013 01:55:30 
DOWSON W ZASIEGU ANDREW ...
 Autor komentarza: glaude
Data: 22-08-2013 09:26:37 
Andrzej to bardzo pracowity koleś. I to jego plus.
Niestety mimo to, jest tylko mocnym średniakiem- a nie wirtuozem.
Nie ma ani super techniki, ani mocnego pojedynczego ciosu, z żadnej ręki. Ma jednak superwydolność i potrafi być konsekwentny. Potrafi też zmieniać taktykę. I to są dwie jego najważniejsze zalety.

Swój styl musi zbudować właśnie na wydolności i konsekwentnym zamęczaniu rywali, oraz na zmiennej taktyce- nawet w ciągu tej samej rundy. Niech raz napiera kombinacjami składającymi sie z wielu ciosów na górę i dół, a następnie punktuje z dystansu lewym lub kombinacją lewy prawy. Zawsze musi zadawać dużą liczbę ciosów.

To mądry chłopaki myślę, ze stać go na dobre walki nawet z mistrzami.
 Autor komentarza: Grzywa
Data: 22-08-2013 10:45:17 
Kat z Fonfara walczyc nie bedzie, Polaka ledwie wygral ostatnia walke ale jego rozpoznawalnosc na swiatowym ringu jest mala, nawet wsrsod poloni jest daleko za Adamkiem czy Wolakiem. Po co Katowi, legendzie walka z Fonfara, kasy nie bedzie a Kat nie ma czasu do tego Andrzej nei jest potwierdzonym piesciarzem, on nie pokonal zadnej gwiazdy oprucz emeryta Johnsona, z Karpencny czy tez z Campillo jprzegrywal i pomoglo troche szczescie ale to nie byly zwyciestwa ani walki o ktorych bylo glosno. Pascal, Dawson, Stevenson to gwiazdki ktore generuja kase, Fonfary tu nie ma i dlugo nie bedzie wiec po co Hopkinsowi Polak?
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.