ZAPOMNIANE BITWY: BUCHANAN vs DURAN

Spotkali się w Nowym Jorku na ringu w Madison Square Garden 26 czerwca 1972 roku. Dziki, brutalny i bijący z potworną siłą 21-letni Roberto Duran (103-16, 70 KO) po zaciętej wojnie zdetronizował dzielnego Kena Buchanana (61-8, 27 KO), odbierając mu pas mistrza świata wagi lekkiej federacji WBA. Od tego momentu o panamskim wojowniku usłyszał cały świat, a jego kamienne pięści zamieniły go w legendę. Co ciekawe Roberto powinien zostać wówczas zdyskwalifikowany, albowiem w 13 rundzie, już po gongu uderzył Kena poniżej pasa i ten zwalił się na deski z grymasem bólu. Jednak sędzia ringowy - pan Johny LoBianco uznał, że Szkot jest niezdolny do walki po prawidłowym ciosie i zwycięzcą ogłosił Durana.

Od samego początku było wiadomo, że tych dwóch pięściarzy stworzy w ringu wspaniałe widowisko. Przystępując do walki Buchanan miał na koncie 43 zwycięstwa i tylko jedną porażkę, poniesioną w starciu o Mistrzostwo Europy z rąk Hiszpana Miguela Velazqueza (66-4-3, 33 KO). Pas WBA zdobył w 1970 roku, kiedy to w odległym Portoryko zwyciężył faworyzowanego Ismaela Lagunę (65-9-1, 37 KO). Następnie rok później dorzucił do kolekcji tytuł WBC, odbierając go Meksykaninowi Rubenowi Navarro (33-8-2, 15 KO) i jeszcze raz odprawił z kwitkiem Lagunę. Tak oto w 1972 po dwóch zwycięstwach nad niezłymi rywalami stanął w ringu oko w oko z żądnym sukcesów młodym wilkiem Duranem.

Panamczyk miał wtedy 28 zwycięstw na koncie, w tym 24 przez nokaut i zero porażek. Demolował swoje ofiary z mocą żywiołu, ale mimo iż pokonał kilku wartościowych przeciwników, to jednak większość walk toczył w rodzinnym kraju i tak naprawdę nie wiadomo było, na co stać tego punchera w konfrontacji z takim cenionym mistrzem jak Buchanan.

Pojedynek rozpalał wyobraźnię kibiców, którzy szczelnie wypełnili nowojorską halę i wnieśli do kas 570 tysięcy dolarów, co było wówczas rekordem w kategorii lekkiej. Dwaj główni bohaterowie nie rozczarowali i od samego początku w ringu rozgorzała brutalna wojna. Ku osłupieniu wszystkich już po chwili obrońca tytułu znalazł się na deskach po prawej bombie pretendenta. Jednak Szkot błyskawicznie stanął na nogach i do końca rundy odgryzał się rywalowi. Duran przepełniony szaloną energią atakował wściekle mistrza, ale ten umiejętnie kłuł go lewym prostym i lewym sierpowym, powstrzymując tym jego szarże.

Duran nie na darmo zyskał przydomek "Kamienna Pięść". Jeden z najlepszych bombardierów w historii postanowił urwać głowę twardemu Szkotowi i jego falowe naloty bardzo szybko zaczęły kruszyć defensywę rywala. W siódmej odsłonie Buchanan miał rozcięcie nad lewym okiem. W dwunastej przeżywał ciężkie chwile i dwa, albo trzy razy znajdował się tylko o krok od przegranej przed czasem. Pięściarz z Edynburga słabł w oczach, podczas gdy młodzian z El Chorrillo wydawał się mieć niezużyte pokłady energii. Dodatkową motywacją dla Durana był gorący doping publiczności, która co chwilę zagrzewała go do boju skandując jego nazwisko.

Ostatnia feralna trzynasta runda rozpoczęła się tak jak wszystkie poprzednie. Challenger natarł na mistrza, zasypując go lawiną ciosów, ten robił co mógł aby odpowiadać pięknym za nadobne, lecz z równym skutkiem mógłby próbować powstrzymać tornado. Ta noc należała do Durana. Kiedy wydawało się, że wszystko rozstrzygnie się w ostatnich dwóch starciach, prawdopodobnie w ferworze walki, niektórzy twierdzą, że Roberto zrobił to z premedytacją, Panamczyk już po gongu walnął Kena poniżej pasa jego kraciastych spodenek. Cios był mocny i celny i czempion WBA padł jak rażony gromem. Resztę już znacie.

Oczywiście po dziś dzień trwają dyskusje, co do werdyktu i postawy zarówno Durana jak i sędziego ringowego. Bardzo szybko próbowano doprowadzić także do rewanżu, obydwaj pięściarze podpisali nawet kontrakty, ale z różnych względów nigdy do niego nie doszło. Zarówno jeden jak i drugi stoczyli jeszcze wiele walk. Buchanan wywalczył jednak "tylko" Mistrzostwo Starego Kontynentu (EBU), natomiast Duran stał się wielką gwiazdą. Oprócz dywizji lekkiej zasiadł jeszcze na tronach kategorii półśredniej, junior średniej i średniej, mierząc się w ringu z najlepszymi z najlepszych tamtych czasów.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: ula1990
Data: 16-08-2013 07:06:38 
Co mnie zawsze fascynowalo w boksie zawodowym, to klasyczne walki z lat, kiedy mnie jezcze nie bylo na swiecie. Mowiac to, musze sie przyznac iz sentyment tych, ktorzy widza swoich idoli w takich wlasnie jak Duran, Chavez, Johnson, Robinson, Hagler (by wymienic tylko pare nazwisk z dalekiej przeszlosci), jest tylko i wylacznie sentymentem. Dlaczego? Wiekszosc tych legend nie bylaby w stanie rywalizowac ze wspolczesnymi mistrzmi boksu zawodowego. Zawsze mnie smiesza porownywania "prime vs prime" gdyz nigdy nie maja realnego oddzwieku, a system wartosci piesciarzy zmienia sie szybciej niz gwiazdy w Hollywood, wiec nawet nie rozumiem tych egzaltacji.
Moim skromnym zdaniem, np. M. Ali nie przetrwalby dluzej niz 10 rund z takim L. Lewisem a juz z pewnoscia Mike Tyson wykonczylby go o wiele szybciej. Mowiac to, wciaz moim #uno wszechczasow jest wlasnie M.Ali. Czasy sie zmieniaja i ogladajac walki jak ta powyzej, mozemy tylko byc sentymentalni, aczkolwiek pragmatyzm mowi nam: OK, zwrocmy uwage na detale tego co bylo a jest teraz.
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 16-08-2013 10:24:09 
Wrócił ''mój''cykl super :)))
 Autor komentarza: BESTIA
Data: 16-08-2013 11:02:15 
http://forum.bokser.org/member.php?action=register&referrer=122
 Autor komentarza: LegiaPany
Data: 16-08-2013 12:33:55 
Wariat

nie twoj bo moj :P

DURAN! 4 ever!
 Autor komentarza: KOSTROMA
Data: 16-08-2013 12:42:27 
ula1990 witam! Myśę ,że sprawa postępu dokonującego się w boksie nie jest tak prosta i oczywista jak przedstawiłaś! Piszesz ,że Tyson zdemolował by Aliego i myślę ,że jest to bardzo prawdopodobne ale z drugiej strony miałby chyba jeszcze łatwiejszą przeprawę z panującym dzisiaj na tronie wszechwag Władymirem.Jak już wiele razy wspominano boks to nie soccer tutaj bardziej liczą się talent,predyspozycje i zaangarzowanie w trening.Weżmy na przykład osobę Larrego Holmesa.W swoim prime toczył wyniszczającą walkę z Kenem Nortonem,w póżniejszych czasach został jak wiadomo zdemolowany przez Tysona a pomimo tego będąc już zaawansowany wiekowo potrafił dać wyrównaną walkę z Holifildem będącym u szczytu formy jak również pokonał znakomitego Mercera.Czy tacy pięściarze jak Hearns,Leonard,Hagler przedstawiają niższy poziom zaawansowania techniczno-fizyczneg niż np Martinez,Gołowkin,Daniel Geale czy Felix Sturm?Bardzo wątpię a na pewno nie widać tej wyższości obserwując pracę jaką wykonują w ringu...Aha zwróć jeszcze uwagę jak katastrofalny skutek dla boksu profesjonalnegoi HW division miał upadek boksu amatorskiego w USA.Porównaj te "kluchy" ,które zdominowały dzisiejssza czołówke do wszechstronnych świetnie wyszkolonych gladioatorów z lat dziewięćdziesiątych.Przecież dzisiejsi "istrzowie" poza braćmi Kliczko nie mieli by czego szukać w tamtych czasach byli by średniakami-no nameami.
Pozdrawiam!
 Autor komentarza: Trolol0
Data: 16-08-2013 13:34:38 
KOSTROMA
True story.
 Autor komentarza: szansepromotions
Data: 16-08-2013 16:15:47 
Wojna z Haglerem to było coś , jako jedyny z 15 przeciwników Marvina ( od zdobycia pasa przez Marvelousa )przetrwał pełne 15 rund
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 16-08-2013 16:32:17 
LegiaPany
mój mój nawet redaktor Furman pisał że stałym czytelnikiem wiernym jestem a ja :P
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.