JANUSZ GORTAT O KARIERZE ANDRZEJA GOŁOTY

- Andrzeja w szkole dręczyli koledzy, dlatego przyszedł na boks. Bał się kogokolwiek uderzyć. W Legii na nosie grał mu knypek Mrozik, waga musza. Ale jak zdenerwował Andrzeja jeden taki Niemiec, to go Gołota skasował w kilkanaście sekund - wspomina Janusz Gortat, pierwszy trener Andrzeja Gołoty (41-9-1, 33 KO), który zabrał nas w podróż w czasie i pokazał Andrzeja, jakiego nie znaliśmy.

- Kto przyprowadził Andrzeja Gołotę do sekcji bokserskiej Legii Warszawa?
Janusz Gortat:
Jego wujo, który go wychowywał. Był zegarmistrzem z ul. Francuskiej. Andrzej miał wtedy 15 lat.

I dlaczego akurat boks?
JG: 
Może dziś brzmi to śmiesznie, ale Andrzeja w szkole... cały czas szturchali. Był największy w klasie, a i tak koledzy mu dokuczali. Wujek zdecydował, że Andrzej musi się nauczyć walczyć. Przyprowadził go do nas. Ale tu na początku było to samo. Był w Legii taki Mrozik, waga musza, knypek. I ten Mrozik grał Andrzejowi na nosie non stop.

Gołota nie dawał się sprowokować?
JG: 
Nigdy nikomu nie oddał. Prawda była taka, że Gołota bał się zrobić ludziom krzywdę. Oczywiście, później w sparingach wszyscy się przekonali, jaką siłą dysponował. Był tak mocny, że nie było dla niego odpowiednich rywali. Ale w szkole nigdy nikogo nie uderzył.

-Sparował więc z Panem.
JG:
Tak. Nie było wyjścia, bo zbliżały się mistrzostwa Polski. A, że ja miałem mistrzowskie doświadczenie, to cały czas go oszukiwałem jakimiś sztuczkami. Odskakiwałem na bok i cios. Zasłaniałem się i cios. A on nie mógł biedny tego przeboleć: „Trenerze… Jak to trener robi?”. (śmiech)

- W juniorach Gołota obijał wszystkich?
JG: 
Kiedyś byliśmy na turnieju „Złotej Łódki”. Andrzej wygrał pierwszą walkę, wygrał drugą i w finale mierzył się z jakimś Niemcem. Po zakończeniu pierwszej rundy ten Niemiec uderzył go w głowę, już po komendzie sędziego. Andrzej przyszedł wkurzony do narożnika i płacze: "Trenerze, widział to trener? Uderzył mnie w tył głowy!". "To weź mu, kur.., oddaj, a nie się skarżysz!" – krzyknąłem. Zaczęła się druga runda i po kilkunastu sekundach walka się skończyła. Ciężki nokaut.

- O Gołocie przez lata panowała opinia, że jest szorstkim odludkiem.
JG:
 A gdzie tam! Od małolata Andrzej był koleżeński, pomocny. Bardzo spokojny chłopak. I bardzo kontaktowy.

- Nie jąkał się?
JG:
On jąkał się od zawsze, ale jeżeli kogoś znał, tak jak nas, to w ogóle nie miał problemów z wysłowieniem się. Zacinanie się przychodziło, gdy pojawiał się ktoś obcy, albo gdy dziennikarza zadawał trudne, niewygodne pytanie.

- Od trenera Wiesława Rudkowskiego słyszałem, że młody Gołota do sali treningowej wchodził jako pierwszy, a wychodził ostatni.
JG:
 To był tytan pracy. Ty-tan! My nie musieliśmy go zachęcać do treningu – my musieliśmy go hamować. Często zdarzają się utalentowani zawodnicy, którzy na sali się opierda... Myślą sobie: „Mam talent, jakoś to będzie”. A Andrzej nic nie myślał. Andrzej tylko pracował. W każdej dziedzinie – w piłce nożnej, w koszykówce – zawsze chciał być najlepszy. To był wyjątkowy chłopak.

- Co było w nim takiego wyjątkowego?
JG:
 Miał fenomenalne warunki fizyczne, miał smykałkę do boksu, miał wielkie zaparcie do pracy. Chciał być kozakiem i został kozakiem. Ale proszę pana, powiem panu, że tak sprawnego zawodnika w wadze ciężkiej, to ze świecą szukać!

- Gołota fikał koziołki?
JG:
 Fikał! Przewroty robił. Na rękach umiał ustać. Tygrysem skakał przez skrzynie. Każde ćwiczenie powtórzył. Od małego był wielki, ale od małego był także sprawny. Mistrz Lucjan Trela też był sprawny, ale z Andrzejem nie było porównania. Andrzej urodził się, żeby zostać mistrzem świata w boksie. Od juniora było widać, że miał papiery.

- I w czasach amatorskich faktycznie osiągał sukcesy. Był mistrzem Polski, zdobył medal olimpijski w Seulu.
JG:
 W Legii walczył 9 lat. Pierwsze cztery lata u mnie. Oddałem go w 1983. Później, w latach 1985-1987 trenował go Wiesiek Rudkiewicz, brązowy medalista olimpijski. W 1986 i 1987 zdobyli razem mistrzostwo Polski. No i ukoronowanie tej amatorskiej kariery: Seul i medal olimpijski.

- Szkoda, że tak dobrze nie poszło Andrzejowi w boksie zawodowym.
JG: 
Całe nieszczęście zaczęło się od tego Bowe... Byłem w Ameryce na ich drugiej walce. Dostałem od Andrzej specjalne zaproszenie, bo inaczej by mnie na granicy nie puścili.

- Druga walka była jakiś kuriozum. Gołota zdecydowanie wygrywał, a mimo to faulem oddał walkę.
JG: 
Po pojedynku podbiegam do niego i drę się: "Coś ty, kur.., zrobił? Wygrywałeś dziewięć i pół rundy, a walisz go w jaja?". A on do mnie: "Przecież przegrywałem!". Mówię: "Jak, kur.., przegrywałeś!? Byłeś zdecydowanie lepszy.". "Nie, nie, przegrywałem trenerze. Ja musiałem tak". Andrzej nie czuł tego, że wygrywa! A każdy bokser powinien wiedzieć, czy wygrywa, czy nie. To właśnie był problem Andrzeja. Zawinił oczywiście także narożnik.

- Bo nikt go nie poinformował o wyniku?
JG: 
Sekundant powinien powiedzieć: „Andrzejku, prowadzisz czterema punktami, spokojnie wyczekaj walkę do końca i będziesz miał Bowe'a”. Inna sprawa, że Bowe symulował.

- Symulował?
JG:
 Oczywiście. Każdy pięściarz ma ochronę na genitalia. Mówiąc szczerze, jak się „tam” dostanie cios, to się nie upada. Może trochę boli, ale to nie nokautuje. A Bowe upadł. Na pewno jego narożnik, wiedząc, że Riddick przegrywa walkę, krzyczał: „Kładź się! Symuluj do oporu”. No to symulował. I wygrał.

- To nie był jednak pierwszy raz, kiedy Andrzej bił poniżej pasa. Zdarzały się też inne faule. W 1995 ugryzł na przykład Samsona Po’uhę.
JG:
 Mam kasety od kolegów z Ameryki z pierwszych walk Andrzeja. Już wtedy lubił uderzyć z byka.

- Nie próbował go pan tego oduczyć?
JG: 
To jest właśnie ambicja. Każdy dąży do zwycięstwa. Andrzej też. Jeżeli bije i bije, a rywal ciągle stoi na nogach, to szuka się innych sposobów na wygraną. „A może jak go ugryzę, to przegra?”.

- Teraz, na sam koniec, Gołota zmierzył się z Przemysławem Saletą.
JG: 
Andrzej przyszedł do mnie zaraz po powrocie z Ameryki, tu, na Legię. Jak tylko go zobaczyłem, od razu zapytałem: „I po co ci to?”.

- I co on na to?
JG:
 On sam nie wie! Mówi, że czuje się dobrze i tyle. Nie zdawał sobie chyba sprawy, że to niebezpieczne dla niego. Przecież on nie jest pełnosprawny.

- Chodzi Panu o niedawno kontuzjowaną lewą rękę?
JG:
 Mówiąc po chłopsku: jak weźmiemy kawałek żelaza i młotek, i tym młotkiem będzie to żelazo uderzać, to w końcu jest spłaszczymy. A więc uszczerbek na zdrowiu jest. Andrzej stoczył w boksie amatorskim z dwieście walk. To wszystko się odłożyło. A jak ostatnio patrzyłem na jego treningi, od razu zauważyłem, że źle bije. Zamiast prosto, uderzał jakimś takim półłukiem [Gortat energicznie pokazuje jak bił Gołota]. Proszę pana, przecież tak się nie bije! Od razu widać, że jego lewa ręka nie działa.

- Lewy prosty zawsze był wielką bronią Gołoty.
JG:
 Jak nie działa lewa ręka Andrzeja, to Gołota traci 50% swojej wartości. Jak walczył z Adamkiem to w ringu było 20% Andrzeja. Dużo za mało. Aż szkoda było patrzeć. Przecież to nasz zawodnik, nasz człowiek…

Czytaj więcej w naTemat.pl

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Artur1969
Data: 24-02-2013 15:26:58 
juz skończcie, temat jest zamknięty, nikt nic nie powie nowego o Gołocie.

Ciągle to samo, najwyżej opowiedziane innymi słowami.

Przegrał, rozmienił się na drobne. Nie wiadamo, czy dziś wygrałby z Najmanem i piszę to z pełną powagą.
 Autor komentarza: tomek90
Data: 24-02-2013 15:31:01 
Świetny wywiad! :)
 Autor komentarza: fop
Data: 24-02-2013 15:33:09 
Artur1969 napisał:
"Nie wiadamo, czy dziś wygrałby z Najmanem i piszę to z pełną powagą."

Naprawdę tak myślisz? Litości ...
 Autor komentarza: Shogun90
Data: 24-02-2013 15:36:14 
Gołota nigdy nie był taki dobry . Cały jego mit to walki z Bowem
 Autor komentarza: carlitto30
Data: 24-02-2013 15:53:12 
shogun jestes niestety debilem a ja z debilami nie dyskutuję wiec to wszystko co mam tobie do powiedzenia
 Autor komentarza: myyyk
Data: 24-02-2013 15:57:02 
Gołota to historia o tym, że można bardzo dużo zrobić ze swoim ciałem, ale bardzo mało z osobowością. Może dzis zawodnik z takim potencjałem miałby wsparcie psychologa, ale chyba nie w boksie. Problemem boksu jest rozdział na zawodowy i amatorski. Piłkarze, lekkoatleci, siatkarze i wielu innych wystepuje zawodowo cay rok, a amatorsko na mistrzostwach i maszyna się kręci. Kasa płynie cały sezon, a federacja narodowa jest w stanie zaopiekowac się najlepszymi. Boks trzymają w ręku "prywaciarze", wielkie pieniądze z gal nie płyną na rozwój dyscypliny, amatorka to dziadowanie. Przez to boks ledwo zipie.
 Autor komentarza: noclipek
Data: 24-02-2013 16:02:04 
@carlitto30

+1
 Autor komentarza: cop
Data: 24-02-2013 16:27:53 
"Shogun90 Data: 24-02-2013 15:36:14
Gołota nigdy nie był taki dobry . Cały jego mit to walki z Bowe"


Nie mozna sie zgodzic z taka opinia. Obejrzalem na zywo pare walk Goloty w latach dziewiedziesiatych i byl on woiwczas jednym z najbardziej interesujacych piesciarzy wagi ciezkiej. Oczywiscie rywalizacja byla na znacznie wyzszym poziomie niz w ciagu ostatnich dziesieciu lat, wiec Polak nie osiagnal swojego celu i pozostal bez pasa mistrzowskiego ale jego walki z Bowe, Sandersem, Nicholsonem czy nawet z Grantem byly naprawde rewelacyjne... Golota, znakomity technicznei, swietna praca nog i dynamika, ogolny "ring generalship" na najwyzszym swiatowym poziomie. Andrew byl jednym z moich ulubionych ciezkich w tamtym okresie i chociaz nie Amerykanin, bylem jego wielkim zwolennikiem...
Dzisiejszy Andrew to...no coz, szkoda nawet sie rozdrabniac nad tym, gdyz jego dwie ostatnie "walki" pokazaly co zostalo z niego...
 Autor komentarza: przyczajony
Data: 24-02-2013 16:28:16 
@carlitto30

+1

Większość postów Shoguna należy traktować z przymrużeniem oka.
A co do walki Saleta-Gołota, to wydaje mi się że zwolennik dopingu był na dopingu. Przecież Saleta o mało by nie przegrał z Najmanem, który go prawie zniszczył prostackimi cepami. I co nagle zrobił super hiper formę ?
Gdyby nie doping to Saleta by leżał po kilku celnych ciosach Gołoty.
 Autor komentarza: gemba
Data: 24-02-2013 16:49:20 
teraz zal wam dupe sciska ze saleta znokautowal andrzeja to trzeba cos wymyslic ze saleta byl na dopingu hahahahahahahahahahahahahahahahahahahahaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
 Autor komentarza: koniuchny
Data: 24-02-2013 16:56:45 
gemba dokładnie, a przed walką większość tutaj szydziła z Salety, ze nakoksowany, że spuchnie po 3 rundach a jak było każdy widział. Andrzej się skompromitował po raz kolejny, idealne zakończenie kariery.
 Autor komentarza: Cooperek
Data: 24-02-2013 17:12:00 
gemba
Saleta z pewnością był na dopingu i to raczej nie jest kwestią przypuszczeń. Ale nie jest to też usprawiedliwieniem dla Gołoty, przegrał, bo Saleta był lepszy.
Ale gdyby Andrzej myślał albo miał lepszego trenera, który go przygotuje mentalnie a nie będzie całował w dupę jaki to jest świetny (momentami zgrywał Roya Jones'a tymi unikami z rękami na dole) to by wygrał.
 Autor komentarza: gemba
Data: 24-02-2013 17:15:42 
cooperek co by bylo gdyby.gdyby babcia miala wasy bylaby dziadkiem prawda
 Autor komentarza: Cooperek
Data: 24-02-2013 17:32:09 
Ja nie gdybam, Saleta wygrał, byłe lepszy, świetnie się zaprezentował. Ale Gołota też zaskoczył
 Autor komentarza: Kasandr
Data: 24-02-2013 17:40:27 
Wszystko się zgadza oprócz skoków przez skrzynię,których to Andrzej panicznie się bał.:)
 Autor komentarza: canuck
Data: 24-02-2013 18:34:11 
Andrzej dla Polakow to nie tylko bokser, tylko to tez "zjawisko."

Tak samo jak pierwsza milosc czy pierwszy seks, sa zjawiskami. To nie wazne czy byly najlpsze czy najpiekniejsze, tylko wazne, ze zostawily wspomnienia na reszte zycia.

Golota dal Polakom cos, czego nie dal im zaden inny bokser przed nim. Mozliwosc posredniego "uczestnictwa" w swiatowych wydarzeniach sportowych, z udzielem Polaka, powod do dumy oraz wstawania w srodku nocy. Do tego Andrzej "przetarl" szlaki mlodszym polskim bokserem.

Patrzac na niego z Ameryki Polnocnej ten obraz wyglada nieco inaczej, bo jest mniej "zjawiskowy", a bardziej bizneswoy, bokserski czy ludzki.

Golota oraz Ruiz dostawali mnostwo szans na walki z "czarna" czolowka, bez wzgledu na poprzednie wyniki, bo nie byli Afrykanskimi Amerykanami. Tylko Bialym oraz Latynosem, a takie walki sie lepiej sprzedawaly, bo mialy zainteresowanie szerszej grupy fanow.

Za kazdym razem kiedy go ogladalem w walce, bylem bardzo spiety, bo wydawalo mi sie ze Andrzej odwali jakis niesportowy numer. Takze publika bedzie buczec albo obrzucac go smieciami. Do tego te komentarze "amerkanskich" komentatorow, ktore byly dla mnie bolesne jako Polaka.

Te komentarze Gortata o Andrzeju jako grzecznym chlopcu (nastolatku)tez sa ubarwianiem prawdy. Ale co tam!

Golota to postac kontrowersyjna oraz nie obojetna. Kazdy z nas odebral "zjawisko" Andrzeja w rozny sposob. Dal roznym ludziom rozne odczucia czy skojarzenia, ale napewno "cos" wszystkim dal.

Za to naleza mu sie dzieki i zyczenia powodzenia na przyszlosc!
 Autor komentarza: Miro
Data: 24-02-2013 20:34:59 
Cytuję słowa Janusza Gortata z wywiadu -" Po pojedynku podbiegam do niego i drę się: "Coś ty, kur.., zrobił? Wygrywałeś dziewięć i pół rundy, a walisz go w jaja?". A on do mnie: "Przecież przegrywałem!". Mówię: "Jak, kur.., przegrywałeś!? Byłeś zdecydowanie lepszy.". "Nie, nie, przegrywałem trenerze. Ja musiałem tak". Andrzej nie czuł tego, że wygrywa! A każdy bokser powinien wiedzieć, czy wygrywa, czy nie. To właśnie był problem Andrzeja. Zawinił oczywiście także narożnik"
Co to ma być ? Przegrywał to uważał , że może czy musi walić w jaja ? Nie zdawał sobie sprawę jakie konsekwencje mogą być tego, mając bolesne doświadczenie z pierwszej walki ? Czy takie zachowanie może przybliżyć do zwycięstwa czy oddalić ? Gołota tłumaczy faulowanie - "bo przegrywałem" i " ja musiałem tak". Myślenie nigdy nie było jego mocną stroną w ringu.
 Autor komentarza: Heavyweightprospekt
Data: 24-02-2013 21:35:07 
Nie jestem zwolennikiem tmdosi spiskowych ale tez w cale bym sie nie zdziwil gdyby okazalo ze saleta byl na dopingu ...chlop nie ma nerki ma 45 lat a wygladal jak mlody bog , moze cos jest w tych lekarstwach co bierze po operacji nerki ? nie wiem ale dziwne to wszystko ,no i Andrzej ktory pada jak razony piorunem po ciosach przemka ? przeciez on nigdy nie byl krolem nokautu a tu taka sila ? tym bardziej ze Andrzej ma szczeke z betonu ,nawet legendy o niej kraza ,ze Golota kiedys na pastwisku podszedl z tylu blisko konia i dostal z kopyta ..ludzie wezwalh pogotowie a Andrzej sie podniosl ,otrzepal spodnie i powiedzial ko......ko .ko kolacja czeka ,zdrowka panowie i poszedl do domu ...taki jest twardziel
 Autor komentarza: polrex
Data: 24-02-2013 22:40:48 
Golota gdyby boksowal w dzisiejszych czasach, to mozliwe ze by pokonal Wladymira, takich bokserów jak Adamek by niszczyl,

chyb anikt przy zdrowych zmyslach nie mysli ze "czarodziej z Gilowic" mialby szanse?

Golota mial fantastyczna technike i sile + odpornosc na ciosy, Golota byl prawie tak dobry technicznie jak Kliczkowie
 Autor komentarza: BYKZBRONXU2011
Data: 25-02-2013 05:14:34 
Gołota to wrak nawet szczeke ma slabsza ,,,Dwie walki z Bowe zniszczyly obu Bowe i Gołota zostali wrakami na stare lata przez te dwie wojny
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.