HOLYFIELD O KARIERZE I BRACIACH KLICZKO

W końcówce sierpnia ubiegłego roku, przy okazji gali Powietkin-Czagajew w Erfurcie, mieliśmy niewątpliwą przyjemność spotkania legendarnego Evandera Holyfielda (44-10-2, 29 KO) - jedynego w historii czterokrotnego mistrza świata wszechwag, który wcześniej zdominował także kategorię junior ciężką.

"The Real Deal", który obchodzi dziś swoje 50. urodziny, kilka dni temu podjął decyzję o zakończeniu wielkiej kariery, ale wytrwał w tym postanowieniu zaledwie kilkadziesiąt godzin. Holyfield zamierza dalej czekać na swoją szansę w nadziei, że będzie mu dane poprawić kolejny rekord i zapisać w historii jeszcze jedną piękną kartę.

W Erfurcie Evander był gościem honorowym zaproszonym na imprezę przez włodarczy Sauerland Event. Zdawało się wówczas, że amerykańska legenda szykowana jest do walki ze zwycięzcą pojedynku wieczoru.

Wygrałeś przed czasem z Bothą i Nielsenem, w międzyczasie był też no-contest z Shermanem Williamsem. Z facetami po czterdziestce radzisz sobie świetnie, ale czy stać Cię wciąż na wygrywanie z młodszymi zawodnikami?
Evander Holyfield
: Cóż, tak sądzę. Wygląda to tak, że walczę z tymi, którzy są dostępni. Młodzi nie chcą ze mną walczyć. Jeśli pieniądze będą się zgadzać, wyjdę do ringu z każdym.

Było sporo kontrowersji w pojedynku z Williamsem. Wydawało się, że Williams zranił Cię w tej trzeciej rundzie.
EH: Nie byłem zraniony, Williams uderzył mnie głową. Jemu też wydawało się, że mnie naruszył, więc zaczął wywierać presję. Krew zalewała mi oczy i sędzia uznał, że takiego rozcięcia nie da się zatamować. Gdyby walka nie została przerwana w tamtym momencie, doszłoby do podliczenia kart punktowych. Nie widzieliśmy sensu w podejmowaniu ryzyka.

Twoja ostatnia walka o tytuł mistrza świata to pojedynek z rosyjskim gigantem Nikołajem Wałujewem. Na kartach punktowych przegrałeś dwa do remisu, ale niemal każdy widział, że zasłużyłeś wtedy na zwycięstwo i tytuł. Musiałeś być bardzo zawiedziony...
EH: Cóż, byłem zawiedziony całą tą sytuacją, ale wiedziałem, że wynik nie ulegnie zmianie. Musiałem jakoś przełknąć tę gorzką pigułkę i wrócić do normalnego życia, do pracy. Trafiałem w karierze na dobre i złe werdykty, takie rzeczy się zdarzają. Musisz mieć odpowiednie nastawienie i się nie poddawać.

W czasie swojej długotrwałej, pięknej kariery mierzyłeś się z wieloma wspaniałymi zawodnikami. Kogo z nich cenisz najwyżej? Który postawił Ci poprzeczkę najwyżej?
EH: Trudno powiedzieć, bo za każdym razem było inaczej. Najtwardszy, najtrudniejszy był Riddick Bowe... Z czasem Lennox Lewis stawał się coraz groźniejszy, bo rozwijał się pod opieką Emanuela Stewarda. On naprawdę pomógł Lennoxowi. Lennox był dobrym bokserem nim zaczął pracować ze Stewardem, ale Emanuel nauczył go w pełni wykorzystywać atuty. Pod opieką Stewarda Lennox stał się zupełnie innym, znacznie lepszym pięściarzem. Najtrudniejszym i najtwardszym ze wszystkich.

Z wieloma rywalami bywało tak, że znajdowałem u nich błędy i umiałem je wykorzystać. W pierwszej walce z Lennoxem szło mi fatalnie, to nie był mój dzień, czułem się źle. Za drugim razem było jednak znacznie lepiej i byłem przekonany, że zrobiłem wystarczająco dużo, by wygrać decyzją sędziów, ale oni pamiętali o pierwszym kontrowersyjnym werdykcie, więc mnie skrzywdzili. Tak, Lennox był najlepszy ze wszystkich.

Masz prawie 49 lat, ale wciąż się nie poddajesz, bo oczywiście masz swój cel. Jest nim...
EH: Ponowne zostanie niekwestionowanym mistrzem świata wszechwag. Czuję, że wciąż mogę wygrać z każdym. Chcę odejść, znajdując się na szczycie. Mam to szczęście, dar robienia tego przez tyle lat. Nie chcę jednak, by ludzie cieszyli się tym, co im oferuję, nie płacąc mi tego, co jestem wart. Skoro w tym wieku potrafię ściągać tylu kibiców, to powinni mnie dobrze opłacać.

NA KLICZKO DOBRY PÓŁDYSTANS

Evander Holyfield, który na zawodowych ringach wygrywał z takimi sławami jak Mike Tyson, Riddick Bowe, George Foreman, Larry Holmes, Michael Moorer, James "Buster" Douglas, Hasim Rahman i John Ruiz, zdradził nam także swój punkt widzenia na walki z braćmi Kliczko, którzy od lat rządzą królewską kategorią.

- Żeby pokonać braci Kliczko, musisz być silny i trudny do trafienia. Nie wygrasz z nimi, jeśli stoisz w zasięgu ich ciosów i dajesz się trafiać - uważa "The Real Deal". - To są sprytni goście, dobrzy pięściarze z dużym doświadczeniem z ringów amatorskich. Mają świetnych trenerów, to weterani. Żeby z nimi wygrać, musisz potrafić naprawdę wiele. Nie pokona ich zawodnik walczący zawsze tak samo.  Musisz umieć różne rzeczy i być doskonały w półdystansie. Prawdopodobnie ja jestem jedynym facetem, który robi to tak dobrze. W półdystansie jestem świetny. Potrafię boksować na dystans i z bliska. Bracia Kliczko nie walczą w półdystansie. W ten sposób można ich pokonać. Oni w półdystansie dążą jedynie do klinczu, by nieco odpocząć. Jeśli ktoś nie da im tej możliwości i będzie zasypywał ich ciosami, na pewno sprawi im w ten sposób problemy.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: arp
Data: 19-10-2012 16:55:16 
xD już widzę, jak Dziadek dźwiga 112kg kolosa na plecach, pewnie jeszcze coś by mu "szczykło"
 Autor komentarza: rocky86
Data: 19-10-2012 18:10:34 
Żywa legenda. Moim zdaniem najlepszy ciężki lat 90-tych. Walczył ze wszystkimi topowymi zawodnikami tego okresu. Nikt nie ma takich nazwisk w rekordzie, a zarazem takich niezapomnianych wojen.
Szkoda, że z Wałujewem go tak zwałowali, powinien zostać po raz 5 mistrzem, zarobić na emeryturkę 2-3 łatwymi obronami i odejść.
Gdzie Ci mistrzowie z dawnych lat :-) ?
 Autor komentarza: teanshin
Data: 19-10-2012 19:54:40 
Mam do niego szacunek jako boksera,ale tak samo jak piesci lubi urzywac tez glowy zeby zakonczyc walke na swoja korzysc...raz takie zagrywki kosztowaly go kawalek ucha.
 Autor komentarza: LegiaPany
Data: 19-10-2012 22:18:58 
teanshin

swieta racja....tyson przez caly czas mowil sedziemu zeby uwazal na glowe holyiego a ten nic!
 Autor komentarza: os8
Data: 20-10-2012 02:55:42 
Ten wywiad (przynajmniej jego początek) był kiedyś w wersji wideo. Szkoda, że go nie wrzuciliście.
 Autor komentarza: szansepromotions
Data: 20-10-2012 13:47:35 
Urwa , uderzał głową , tak , ale poza tym rozwalił go taktycznie . Czasami myślę , że większość z was słowa Tysona traktuje jak słowa boga , ogarnijcie dupę , przecież to tylko wersja jednej strony .
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.