FUENTES PRZEŁAMAŁ CALDERONA

Moises Fuentes (16-1, 8 KO) po raz drugi obronił tytuł mistrza świata federacji WBO kategorii słomkowej, odprawiając przed czasem wielkiego championa tego limitu minionej dekady, Ivana Calderona (35-3-1, 6 KO).

Miniaturowy, mierzący zaledwie półtora metra Calderon zaczął dobrze i momentami był nieuchwytny dla nacierającego na niego z pasją Meksykanina, który z kolei przy wadze 47,6 kilograma ma aż 172 centymetry wzrostu. Wyglądało to momentami zabawnie, kiedy po przestrzelonym sierpie wpadał na liny, jednak konsekwentnie szedł do przodu i czekał na swoją okazję. Calderon celnie kontrował, lecz jego uderzenia nie robiły na mistrzu żadnego wrażenia, co najwyżej na sędziach punktowych.

Fuentes (na zdjęciu) w końcówce czwartego starcia dopadł nareszcie pretendenta w narożniku i przez kilkanaście sekund obijał seriami z obu rąk. Tego jednak wyratował gong. Nie było tego widać, ale najwyraźniej już wtedy Calderon został naruszony, bowiem pomimo minutowej przerwy wyszedł do piątej rundy jakoś bez tego wcześniejszego błysku i po kilkunastu sekundach - znów będąc zamkniętym w narożniku, przyklęknął na kolano po ciosie na dół. Po liczeniu do ośmiu mistrz ciosami na korpus jeszcze dwukrotnie rzucił mańkuta z Portoryko na deski, aż po trzecim nokdaunie sędzia ringowy w końcu przerwał potyczkę.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: WojtekMistrzu
Data: 07-10-2012 14:30:15 
Naprawdę smutno było oglądać końcówkę... Calderon niestety przegrał tę walkę przez rozmiar. Do połowy 4 rundy ośmieszał Fuentesa, wyglądało to jak Corrida, super przyjemny dla oka boks, ale bezsensownie wdał się w wymianę po tym, jak Fuentes go zagonił do narożnika. Powinien był od razu przyklęknąć i byłoby po sprawie, bardzo prawdopodobne, że do końca walki by wytrzymał, a na kartach wygrywał wszystkie 3 poprzednie rundy.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.