WACH: NIECH KLICZKO WIE, ŻE TO NIE PRZELEWKI

- Późną jesienią ma się pan zmierzyć w Niemczech z Władymirem Kliczką. Wielokrotnie publicznie podziwiał pan Ukraińca. Tylko za to, co robi w ringu czy również za to, jaki jest poza nim?
Mariusz Wach: Darzę go ogromnym szacunkiem jako człowieka. Podobnie jak ja zaczynał w Gwardii Warszawa. Mieszkał w skromnych warunkach, walczył za parę groszy. Z takiego chłopaka wyrósł absolutny mistrz świata. Niesamowita historia...

- Wizerunek braci Kliczków, elegancko ubranych bokserów o wysokiej kulturze osobistej, to nie jest czasem wynalazek na potrzeby mediów?
MW: Nie znam ich zbyt dobrze od strony prywatnej, ale mam wrażenie, że pomimo wielkich osiągnięć pozostają normalnymi ludźmi. Pewnie, że świetnie się prezentują. Garnitury zawsze uszyte na miarę, wyważone wypowiedzi na konferencjach prasowych. Wielu sportowców powinno brać z nich przykład. Z marketingowego punktu widzenia oczywiście również.

- Kiedyś niewiele brakowało, a zostałby pan kolegą braci z niemieckiej grupy Universum Box-Promotion.
MW: Tak. Kiedy boksowałem jeszcze jako amator, otrzymałem nawet gotowy kontrakt. Wystarczyło go podpisać. Universum przeżywało wtedy złote lata, ale ja jeszcze nie wiedziałem, czego chcę. Czy w pełni mam się poświęcić dyscyplinie, czy lepiej będzie zostać mechanikiem (śmiech). Później temat wielokrotnie wracał, również po moim przejściu na zawodowstwo w 2005 roku, ale do osiągnięcia porozumienia zawsze czegoś brakowało. Interesowała się mną także inna niemiecka grupa – Sauerland Event. Po raz ostatni odezwała się, gdy po wyleczeniu kontuzji w 2010 roku znokautowałem w Niemczech Christiana Hammera. Nie ma jednak co gdybać. Trafiłem do Global Boxing i niczego nie żałuję.

- Ostatnio w internecie ukazało się pańskie zdjęcie z Władymirem z sali treningowej Universum w Hamburgu. Z którego roku pochodzi?
MW: Dobre pytanie, to było chyba z dziesięć lat temu. Do Niemiec byłem zapraszany bardzo często, w starej sali przy Walddörferstrasse na treningach i sparingach spędziłem sporo czasu.

- Sparował pan kiedyś z Kliczkami?
MW: Nigdy nie miałem okazji, ale często im się przyglądałem. Gdy przebywałem w Hamburgu, pomieszkiwałem w pokoju znajdującym się w tym samym budynku co sala. Sparingi braci często miały charakter zamknięty. Mogłem jednak usiąść na trybunie i obserwować ich w akcji.

- Jak wspomina pan tamte kontakty z Ukraińcami?
MW: Byli otwarci, zawsze uśmiechnięci. Nie wywyższali się, choć już zaliczano ich do światowej czołówki. Nie rozmawialiśmy jednak zbyt dużo – trening, chwila odpoczynku i uciekali z sali do swoich zajęć. Już wtedy, ze względu na dużą popularność w Niemczech, mieli wiele pozasportowych obowiązków.

- Podobnie jak część ekspertów uważa pan Władymira za jednego z najlepszych pięściarzy wagi ciężkiej w historii?
MW: Trudno tworzyć klasyfikacje wszech czasów. Nigdy nie dowiemy się, co by się wydarzyło, gdyby wszedł do ringu z Alim, Frazierem, Foremanem czy Tysonem. Na pewno jest najlepszy z dzisiejszych zawodników tej kategorii. Od ośmiu lat nikt nie potrafi znaleźć na niego sposobu.

- Mieszka i trenuje pan w North Bergen, gdzie w 2006 roku stoczył pan jedną z pierwszych zawodowych walk. Na dystansie sześciu rund wypunktował pan niejakiego Earla Ladsona. Pamięta pan coś z tamtej gali?
MW: Tak, to była moja druga przeprawa za oceanem. Mała hala, ale miała swój klimat. Często przejeżdżam koło tego miejsca. Walczyłem z niewysokim, czarnoskórym zawodnikiem. Później zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie, mam na nim skwaszoną minę. Dlaczego? Moje potyczki w ogóle mi się nie podobają, a tamta to już na pewno (śmiech).

- Po ostatnich zwycięstwach zrobiło się o panu głośno. Do Polski przylatuje pan rzadko, ale gdy już się pan pojawi, w kolejce do zdjęcia z panem ustawia się zwykle długa kolejka.
MW: Przenosiny do USA i kilka wygranych rzeczywiście przełożyło się na większą popularność. Jestem cierpliwy i jeszcze nie zdarzyło się, bym odmówił komuś wspólnej fotografii. Z każdym potrafię zamienić słowo lub dwa. Kibice widzą, że jestem kontaktową osobą, co też ma chyba jakieś znaczenie. Mam wrażenie, że to jednak ludzie w Stanach, w szczególności rodacy, częściej mnie rozpoznają.

- Co chciałby pan powiedzieć dziennikarzom i rywalowi na pierwszej konferencji?
MW: Nie mam pojęcia, nie układam sobie żadnej przemowy. Przyjdę pewny siebie i spokojnie odpowiem na każde pytanie. W pojedynku spojrzeń pierwszy wzroku nie odwrócę.

- Z Davidem Haye'em i Tonym Thompsonem Władymir twarzą w twarz stał przez minimum kilkadziesiąt sekund.
MW: Jeśli będzie trzeba, popatrzę w jego oczy nawet przez godzinę. Kiedy spojrzy w górę i zobaczy mój spokój, zda sobie sprawę, że to nie przelewki. Dopiero wtedy zorientuje się, jak trudnego wybrał przeciwnika.

- Mówił pan, że z psychologicznego punktu widzenia będzie to dla pana najłatwiejsza walka w życiu. Nie będzie miał pan nic do stracenia?
MW: Dokładnie. W poprzednich pojedynkach miałem do stracenia wiele, każda przegrana powodowałaby duży spadek moich notowań. Teraz będę zrelaksowany, a w ringu pójdę na całość. Z kolei od strony fizycznej to moje największe wyzwanie w karierze. Przygotowania i sama walka będą kosztowały mnie mnóstwo wysiłku.

 Rozmawiał: Przemyslaw Osiak

cały wywiad z Mariuszem Wachem w "Przeglądzie Sportowym"

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: DapidranPacquiao
Data: 23-08-2012 14:47:41 
Do pierwszego mocnego ciosu .
 Autor komentarza: Holy230
Data: 23-08-2012 14:54:02 
Kurwa Wachu oddawaj koszulke :D
 Autor komentarza: arp
Data: 23-08-2012 15:22:23 
Nie ma to jak wsparcie od rodaków fatalistów. Do boju Mariusz!
 Autor komentarza: dzejmsblant
Data: 23-08-2012 15:26:47 
Mam pytanie do redakcji czy Przegląd Sportowy podebrał wam świetnego redaktora Przemysława Osiaka? Bo już widzę któryś news podpisywany "Przemysław Osiak, przegladsportowy.pl " ??
 Autor komentarza: Champion20
Data: 23-08-2012 15:26:56 
Coś czuję ze walka zakończy sie w podobny sposób jak starcie Gołoty z Lennoxem Lewisem
 Autor komentarza: barteksz300
Data: 23-08-2012 15:29:16 
Jestem za Mariuszem i 3mam kciuki za niego, ale przebieg walki może być podobny do walki Kliczko vs Sosnowski. Ale nic , 3maj sie Mariusz daj dobrą walke cała Polska w Cb wierzy.
 Autor komentarza: Dominic
Data: 23-08-2012 15:46:26 
Mariusz to sympatyczny człowiek,ale Władek niestety znokautuje Polaka.
Z całym szacunkiem ale to nie ta klasa,zresztą nie od dawna wiadomo że K2 to super liga - wyróżnić na tle pozostałych można tylko Davida Haye.
 Autor komentarza: Ozi1231
Data: 23-08-2012 15:56:55 
barteksz300
Przebieg nie bedzie taki jak z Sosnowskim , poniewaz wtedy walczycł Wit i on oszczędza rywali w przeciwieństwie do Włada. Pojedynek Wacha z Władkiem będzie prawdopodobnie taki jak w walce z Thompsonem , lecz mam nadzieję ze ten z pierwszej walki.
 Autor komentarza: liscthc
Data: 23-08-2012 15:59:14 
Ozi1231
Gorzej jak będzie jak z Austinem,oczywiście nie życzę tego Wachowi,ale specjalnie zaskoczony nie będę jak Wład po prostu zniszczy Wacha w zarodku.
 Autor komentarza: necropedophile
Data: 23-08-2012 18:06:03 
Mariusz Wach zdaje się być najnormalniejszym z naszych bokserów. Taki spoko ziomek. Nie daję mu więcej niż 5% szans na zwycięstwo przez jakiś szczęśliwy cios, ale wierzę, że da radę zrobić formę życia i bardzo dobrze się zaprezentować. Nawet przegrana w dobrym stylu otworzy mu drzwi do kolejnych wielkich walk i pieniędzy. Należy mu się, bo widać, że się nie opierdziela w gymie. Wiadomo, że ma dużo braków, ale nie da się nie zauważyć postępu jaki zrobił. Fajnie by było jakby dotrwał chociaż do 10 rundy w niezłym stylu.
 Autor komentarza: WARIATKRK
Data: 23-08-2012 18:09:57 
Gdyby na początku kariery Mariusz trafiłby do Universum pewnie były już wypalony i rozbity a gdyby podpisał kontrakt z Sauerlandem to nadal by obijał jakiś totalnych leszczy i bardzo długo jak Helenius czy Povetkin byłby trzymany pod parasolem.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.