PAULIE: PRZEGRYWAŁEM U JEDNEGO Z SĘDZIÓW

Niedzielny wieczór był dla Pauliego Malignaggi (31-4, 7 KO) jednym z najszczęśliwszych w całej karierze. "Magic Man" dość nieoczekiwanie zdeklasował faworyzowanego Wiaczesława Senczenkę (32-1, 21 KO) i pokonał go przez techniczny nokaut w szóstej rundzie. Dla nowojorczyka o włoskich korzeniach było to czwarte zwycięstwo od czasu porażki przed czasem w walce z Amirem Khanem.

31-letni Malignaggi, teraz mistrz świata dwóch dywizji, był ze swojego występu bardzo zadowolony, jednak na kartach punktowych pojedynek był bardziej wyrównany, niż w oczach reszty bokserskiego świata. Paulie został poinformowany, że w chwili przerwania walki nieznacznie prowadził u dwóch sędziów, natomiast trzeci, Jean-Louis Legland z Francji, widział dwupunktową przewagę Senczenki.

- Powiedziano mi, że u dwóch sędziów minimalnie wygrywałem, a trzeci arbiter punktował walkę pod mojego rywala. Kiedy widzisz taki wynik, myślisz sobie "Co ci ludzie oglądali?", ale to błędnie zadanie pytanie. Oni doskonale wiedzą, jak punktować walki. To zawodowcy. Ich problemem jest korupcja. Następnym razem, kiedy usłyszysz o wyniku z kosmosu, nie pytaj więc "Co on oglądał?", tylko "Za ile go kupili?" - radzi Malignaggi.

- Nikt nie jest na tyle głupi, żeby przy tak jednostronnej walce wskazywać na tego drugiego, zwłaszcza profesjonaliści. Ostatnio rozmawiałem ze Steviem Wonderem. Nawet on punktował tę walkę dla mnie, a przecież jest niewidomy - kończy "Magic Man".

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: jowisz881
Data: 04-05-2012 13:18:30 
Niestety, całą prawdę powiedział Paulie...
 Autor komentarza: Srogi
Data: 04-05-2012 13:43:21 
I do tego powtarza teksty Kostyry ;)
 Autor komentarza: Maynard
Data: 04-05-2012 14:10:19 
Teksty o Wonderze są tak oklepane, że aż żenujące. Wiadomo, że Malignaggi należy do tego typu ludzi, którzy najpierw coś chlapną, a potem dopiero myślą, czy to miało sens (albo i nie), ale tym razem trochę przegiął, bo te żarty przestały być zabawne jakieś 10 lat temu.

Co do korupcji, z kolei trudno odmówić mu, że ma rację. Sk**syny z ołówkami zniszczyły już kariery tak wielu ciekawych bokserów, że nóż w kieszeni się otwiera...

Choćby wczoraj, oszukano mało znanego Filipińczyka Jonathana Taconinga w pojedynku o pas WBC w Tajlandii, z miejscowym Kompayakiem Popramookiem. Taconing wygrywał walkę wyraźnie, jednak sędziowie widzieli to inaczej, o czym wiedział team miejscowego boksera i w odpowiednim momencie przerwano walkę pod pozorem kontuzji, ogłaszając wygraną przez TD miejscowego "czempiona". Gdyby to było w USA, UK, lub Niemczech, już cały świat by o tym trąbił, a Tajowie oczywiście mogą sobie bezkarnie robić co chcą...
 Autor komentarza: Matys90
Data: 04-05-2012 15:02:25 
No jasne, to tak jak z tym, że w Syrii czy w Sudanie giną często setki osób, a nieraz nie ma nawet o tym wzmianki prasowej. Co innego gdyby przypadkiem w tym "zamieszaniu" zginął amerykański dziennikarz.

A swoją drogą Maynard, to gdzie ty wynajdujesz możliwość oglądania tych wszystkich Tajów z minimalnych wag? Są jakieś streamy? :D
 Autor komentarza: Hugo
Data: 04-05-2012 15:54:18 
Przekręt "na kontuzję" jest tak oklepany, jak wyłudzenie "na wnuczka". A jednak ciągle takie chamskie numery są powtarzane. Czasami jednak można zaobserwować bardziej wyrafinowane pomysły. Np. faworyt bije przeciwnika po gongu, albo po komendzie stop, a ringowy wylicza gościa, jak by wszystko było O.K. Albo np. bite z premedytacją do skutku ciosy w tył głowy, na które ringowy nie reaguje.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.