POLSKI BOKS KOBIECY PO 8. ME W ROTTERDAMIE

Historyczny dorobek polskich pięściarek po 7 startach w turniejach o Mistrzostwo Europy wygląda znakomicie. Ogółem biało-czerwone w latach 2003-2011 zdobyły 26 medali, w tym 4 złote, 10 srebrnych i 12 brązowych (mężczyźni w tym samym czasie wywalczyli zaledwie 4 brązowe medale), co stanowi średnią prawie czterech (3,71) medali na turniej mistrzowski. I właśnie cztery krążki przywiozły do kraju z Rotterdamu podopieczne Leszka Piotrowskiego, wygrywając 14 turniejowych walk. Przegrały 10 pojedynków, w tym 5 z późniejszymi złotymi i 2 ze srebrnymi medalistkami.

Geneza startów kobiecej kadry w czempionacie Starego Kontynentu sięga 2003 roku (Polki nie wystartowały w 1. Mistrzostwach Europy w St. Amand-les-Eaux w 2001 roku), kiedy to w węgierskim Pecsu srebrne medale wywalczyły Karolina Michalczuk (wówczas 57 kg) i Karolina Łukasik (70 kg). Te same zawodniczki, dwa lata później, w norweskim Tonsbergu (2005), zdobyły pierwsze w historii złoty medale. Na najwyższym stopniu podium stanęły później jeszcze dwukrotnie - w Warszawie w 2006 roku (Beata Małek, 80 kg) i dwa lata temu w Nikołajewie (Michalczuk, 54 kg).

Fakt, że nie doczekaliśmy się w Rotterdamie złota numer 5, nie jest (bo nie może być!) symptomem jakiegokolwiek kryzysu, co niektórzy z komentujących ME, próbowali w rozmaitych miejscach sygnalizować. Co w takim razie miałyby powiedzieć o swoim starcie mające wielkie tradycje ekipy Francji, Szwecji, czy Węgier, które zdobyły po jednym medalu? Jak miałyby skomentować swój wynik sportowy Niemki, które w Rotterdamie nie przekroczyły progu ćwierćfinałów?

W klasyfikacji drużynowej, z powodu nie wywalczenia żadnego złotego medalu, biało-czerwone (z bilansem 0-2-2) zajęły wprawdzie 7 miejsce, ale już pod względem ilości krążków były wraz z Angielkami (1-1-2) i Turczynkami (2-0-2) na 3 miejscu za Rosją (4-2-1) i Ukrainą (1-1-5).

Jak wyglądają indywidualne notki naszych zawodniczek, które w komplecie dotarły do ćwierćfinałów?

Ewelina Pękalska (48 kg) trafiła od razu na starą znajomą, Swietłanę Gniewanową, z którą rywalizuje od 5 lat, ale po raz ostatni wygrała właśnie podczas ME w Warszawie (2006). Poznanianka podobnie jak na Mistrzostwach Świata w Bridgetown stoczyła w miarę wyrównany pojedynek, ale ostatecznie zeszła z ringu jako pokonana (10-15).


Karolina Michalczuk (51 kg) ewidentnie nie ma szczęścia do nowej dla niej - i nienaturalnej - kategorii wagowej. Przypomnijmy, że lublinianka największe sukcesy odnosiła w wadze koguciej (54) a na początku międzynarodowej kariery występowała nawet w wadze piórkowej (57). W "olimpijskiej" wadze muszej występuje od kwietnia ub. roku. W tym czasie przegrała liderkami tej dywizji w Europie - Angielką Nicolą Adams (też mocno zbija do muszej, w związku z olimpiadą) i "naturalną muchą" Francuzką Sarą Ourahmoune, która w półfinale ME, zdaniem sędziów była wyraźnie lepsza od Karoliny.


Sandra Drabik (54 kg), znakomita kielecka kick-bokserka, zanotowała największy sukces w swojej karierze pięściarskiej, zdobywając srebrny medal ME, potwierdzając, że obok Rosjanki Jeleny Saweliewej i Turczynki Ayse Tas jest czołową zawodniczką Europy w limicie 54 kg. W półfinale walczyła jak lew z bardziej doświadczoną Ukrainką, Iwanną Krupenia, wygrywając ostatecznie jednym punktem (11-10). W finale zmierzyła się z Sawieliewą, z którą w tym roku wygrała sensacyjnie podczas turnieju w Usti nad Łabą. W Rotterdamie zabrakło naprawdę niewiele (porażka 10-13) do wielkiej niespodzianki mistrzostw.  


Sandra Kruk (57 kg) po wygraniu z młodą Irlandką Michaelą Walsh, w walce o medal stanęła oko w oko z Rosjanką Wiktoria Gurkowicz, którą pokonała w czerwcu ub. roku w Kowlu. Zwycięstwo dawało nie tylko brąz, ale i realne szanse na finał. Niestety po zaciętej walce elblążanka uległa 10-13.


Karolina Graczyk (60 kg) aby dotrzeć do ćwierćfinału musiała wygrać aż dwa pojedynki, gdyż jej "olimpijska" waga była najliczniej obsadzona. W decydującym o awansie do półfinału pojedynku przegrała (bodajże po raz czwarty w karierze) ze znakomitą Rosjanką Sofia Oczigawa. Nie zmienia to faktu, że wg. aktualnego potencjału Karolina to trzecia zawodniczka w Europie - za Katie Taylor i wspomnianą Rosjanką - z wielkimi szansami na wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej.


Oliwia Łuczak (64 kg) miała taką samą długą drogę do ćwierćfinału, ale za to bardzo dobre losowanie, dzięki któremu powinna wywalczyć medal ME. W decydującym boju nie sprostała jednak doświadczonej, silnej fizycznie Czeszce Martinie Schmoranzowej. Szkoda, że nie doszło do jej walki z Ormianką Armine Sinabian, gdyż - paradoksalnie - byłaby dla niej bardziej wymagającą rywalką niż reprezentantka Czech.    


Katarzyna Furmaniak (69 kg) zrobiła "swoje", czyli wywalczyła medal mistrzostw, pokonując po drodze Rosjankę Irinę Potejewą. W półfinale nie zatrzymała faworytki gospodarzy, 33-letniej weteranki amatorskich ringów, Marichelle de Jong, która ostatecznie po wielu latach startów zdobyła pierwszy złoty medal. De Jong kibicowała zawodniczce z Siedlec w trakcie walki ćwierćfinałowej, licząc na udany rewanż za finał Mistrzostw Unii Europejskiej, w którym uległa Polce minimalnie na punkty. W Rotterdamie co do samego werdyktu, zdania są podzielone. Na pewno obraz walki nie był taki, jak wskazały to komputery sędziowskie, czyli 21-10 dla Holenderki.


Lidia Fidura (75 kg) to trzecia z naszych "olimpijskich" nadziei, która startu w Rotterdamie nie zaliczy do udanych. Po pokonaniu (już nie tak łatwo jak w Katowicach) Hiszpanki Tamary Garcia, w ćwierćfinale przegrała z nową w gronie "średnich" (powód - Igrzyska Olimpijskie!) Angielką Savannah Marshall. Ta sama Brytyjka przegrała następnie z Holenderką Nouchką Fontijn, która wydaje się być absolutnie w zasięgu Lidii (wygrała z nią w finale MUE w Katowicach).


Sylwia Kusiak (81 kg) stoczyła dwie bardzo dobre, wygrane walki (z Turczynką Selma Yagci i Ukrainką Inną Szewczenko) oraz jedną przeciętną, która niestety była bojem o złoty medal. Jej finałowa rywalka, Swietłana Kosowa ma dopiero 19 lat, co ambitnej Sylwii pozwoli na pewno doczekać się w przyszłości walki rewanżowej.


Anna Słowik (+81 kg) wylosowała od razu przyszłą mistrzynię Europy, Turczynkę Semsi Yarali. Mimo to, zawodniczka Legii Warszawa nie stała na straconej pozycji, mając w pamięci zwycięstwo, jakie odniosła nad rywalką podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Unii Europejskiej w Keszthely. Niestety w Rotterdamie wszystko układało się po myśli doświadczonej rywalki, która odniosła wysokie zwycięstwo na punkty.

 

POLSKIE MEDALISTKI MISTRZOSTW EUROPY:


Złote:

Karolina Michalczuk (2005, 2009), Karolina Łukasik (2005), Beata Małek (2006)
 

Srebrne:

Karolina Michalczuk (2003, 2006), Karolina Łukasik (2003), Ewa Piwowarska (2005), Ewelina Pękalska (2006, 2007), Oliwia Łuczak (2007), Katarzyna Furmaniak (2009), Sandra Drabik (2011) i Sylwia Kusiak (2011).  
 

Brązowe:

Anna Kasprzak (2004, 2006), Karolina Łukasik (2004), Ewa Piwowarska (2004), Paulina Szmidt (2005), Jagoda Karge (2006), Kinga Siwa (2006), Karolina Koszela (2006), Karolina Michalczuk (2007, 2011), Ewa Gawenda (2007), Katarzyna Furmaniak (2011).

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: lutonadam
Data: 26-10-2011 17:06:33 
Bardzo dobry wynik !Serdeczne gratulacje dla naszych wspaniałych Pań.Podziękowania dla trenerów a szczególnie dla trenera Piotrowskiego który może śmiało się czuć ...Ojcem kobiecego boksu!Trochę niepokoi mnie boks w wykonaniu Karoliny Michalczuk,ale wierzę że trenerzy wyciągną właściwe wnioski i Karolina zakwalifikuje się do IO w Londynie razem z koleżankami z tej wspaniałej reprezentacji Polski!
 Autor komentarza: gbur
Data: 27-10-2011 00:03:49 
"Ewelina Pękalska (48 kg) trafiła od razu na starą znajomą, Swietłanę Gniewanową, z którą rywalizuje od 5 lat, ale po raz ostatni wygrała właśnie podczas ME w Warszawie (2006). Poznanianka podobnie jak na Mistrzostwach Świata w Bridgeport (wówczas było 3-5) stoczyła wyrównany pojedynek, ale ostatecznie zeszła z ringu jako pokonana (10-15)."

Proponuję mniej pośpiechu przy pisaniu artykułów. Po pierwsze Bridgeport to miasto w USA, a MŚ odbyły się w Bridgetown na Barbadosie. Po drugie w pojedynku tych zawodniczek było wtedy 9-1, a nie 5-3.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.