BITWA O KAWAŁ PIECZENI

W przedostatnim dniu Europejskiego Kongresu Kultury Tomasz Adamek (44-1, 28 KO) i Witalij Kliczko (42-2, 39 KO) będą bić się na pięści o tytuł mistrza świata. Kliczko w czwartek na wrocławskim rynku pokazał dokumentalny film o sobie. Scenariusz o Adamku być może kiedyś powstanie, na happy end trzeba poczekać przynajmniej do soboty.

Film Kliczków nie zdobędzie Oscara, to pewne. To produkcja propagandowa - ukraińscy bracia w tle Czarnobyla, triumfalna kariera na Zachodzie, szczęśliwe życie rodzinne, pełne atencji wypowiedzi sparingpartnerów.

Motywem przewodnim tego obrazu jest przemożna chęć wyrwania się obydwu Ukraińców z wizerunku pięściarza obijmordy i marzenie o legendzie, jaka otacza Muhammada Ali. Tyle że Ali się specjalnie nie starał, legenda "The Greatest of all Times" powstała sama. Nikt jej z mozołem nie produkował.

40-letni Witalij Kliczko ma tytuł doktora, bynajmniej nie honoris causa - z psychologii sportu. Angażuje się w ukraińską politykę na rzecz obozu pomarańczowych i byłej premier Julii Tymoszenko, ale raczej z daleka. Jego menedżer Bernd Bönte jest z wykształcenia historykiem, specjalistą literatury niemieckiej, boksem zafascynował się jako dziennikarz.

W sobotę po drugiej stronie ringu staną ludzie, którzy nie mają ambicji uczestniczenia w wysokiej kulturze, ale ich życiorysy znacznie lepiej niż obu Kliczków wpisują się w szablon obowiązujący w świecie boksu.

Adamek jako dziecko stracił ojca, był wychowywany przez matkę i jeszcze dziesięć lat temu, gdy występował na galach w Kozienicach, Płońsku i Kołobrzegu, wcale nie wyglądało, że będzie walczył kiedyś o najważniejsze trofeum w boksie przy wypełnionym po brzegi 40-tysięcznym stadionie.

Jego współpromotor Ziggi Rozalski w latach 70. zaryzykował i wyjechał do USA, gdzie przez lata jeździł truckami od wybrzeża do wybrzeża, zanim nie dorobił się floty 16-kołowców i nie otworzył wielkiego zakładu naprawy samochodów, nie stal się właścicielem kwartałów w Jersey City i menedżerem najbardziej znanych polskich pięściarzy.

Takie dramatyczne linie życia fascynują twórców. Wśród zauroczonych boksem i pięściarzami są: Jack London, Ernest Hemingway, którzy sami boksowali, Norman Mailer, który napisał kontrowersyjny tekst po walce Alego z George'em Foremanem, Scott Fitzgerald i Bernard Shaw, którzy przyjaźnili się z mistrzami, a ostatnio Joyce Carol Oates, wieczna kandydatka do Nagrody Nobla.

Powszechnie znana jest fascynacja Wisławy Szymborskiej skomplikowaną psychologią Andrzeja Gołoty. Sekretarz polskiej noblistki poeta Michał Rusinek zainteresowanie sportem tłumaczy sublimacją popędu wojennego. - Jeśli już nikomu nie możesz przywalić, to przynajmniej oglądasz, jak to robią. A akurat w boksie przywalają sobie - mówił wczoraj "Gazecie".

Pani Wisława opuściła wczoraj Europejski Kongres Kultury, nie doczekawszy sobotniej walki.

W Hollywood społeczne filmy, których kanwą są życiorysy pięściarzy są murowanymi kandydatami do nagród - ostatnio "Za wszelką cenę" i "Fighter". Klasykami są: "Rocky" i "Wściekły Byk", a jednym z oscarowych rekordzistów "Na nabrzeżach" (osiem, plus cztery nominacje w 1954 r.).

Twórców kultury pociąga to, że boks jest (lub był w ich czasach) - jak pisał pięściarz amator wagi średniej Albert Camus - bardziej niż cokolwiek innego metaforą przeciwieństw. Zawsze jest zwycięzca i pokonany. Boks upraszcza wszystko - twierdził francuski pisarz.

Z biura Europejskiego Kongresu Kultury nie dotarł na razie sygnał, aby ktoś spośród 300 znamienitych artystów i uczonych przejawiał zainteresowanie walką Kliczki i Adamka, choć niewątpliwie będzie to starcie intrygujące.

Być może boks stracił sporo ze swojego dramatyzmu lat 70. i czasów wcześniejszych.

Jack London pisał w początku XX w. o pięściarzach, którzy walczą, aby przeżyć (w "Kawale pieczeni"). Dziś biją się nie o kawał pieczeni, ale o większe pieniądze, a tacy jak Adamek i Kliczko - o bajoński majątek.

Polskie tabloidy piszą o 10 mln zł dla Adamka, pojawiają się wyliczenia z jeszcze większymi kwotami. Pierwszy raz w Polsce wielkim wysiłkiem technologicznym i organizacyjnym pojedynek sprzedany zostanie w systemie pay-per-view, za 40 zł od telewizora. Więc chodzi tu głównie o miliony.

Ale jak powiedział kiedyś wielki pięściarz Roy Jones Junior: "Jeśli w tym są pieniądze, jest i sens".

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Dumel
Data: 10-09-2011 14:16:32 
nic nie wiedziałem o tych Kozienicach że niedaleko mnie boksował ; d
 Autor komentarza: compfan
Data: 12-09-2011 00:10:52 
Bardzo ciekawy tekst, nawiązujący do tego co niestety obserwuje się coraz częściej i nie tylko w boksie - pogoń za kasą i coraz większy wpływ pieniędzy na sport (werdykty, federacje, rankingi...)
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.