90 LAT BOKSU ZAWODOWEGO WE WROCŁAWIU

Już za kilka dni będziemy świadkami historycznego wydarzenia na wrocławskim stadionie – pierwszej w historii naszego kraju walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej, w dodatku na żywo oglądanej przez ponad 40 tysięcy widzów. Wcześniej jak wiadomo, o ten najbardziej zaszczytny tytuł w zawodowym boksie walczyli już Polacy lub pięściarze polskiego pochodzenia, nigdy jednak do takiego starcia nie doszło w granicach naszego kraju. Pojedynek Tomasza Adamka z Witalijem Kliczko nabiera dodatkowego wymiaru również dlatego, że w tym roku mija dokładnie 90 lat od pierwszej zawodowej walki bokserskiej, stoczonej w niemieckim wówczas Breslau. A wszystko zaczęło się w… cyrku.

5 marca 1921 roku, na ringu ustawionym w cyrku Buscha (na zdjęciu), który znajdował się przy obecnym placu Rozjezdnym we Wrocławiu (niem. Luisen Platz), w miejscu gdzie teraz znajdują się powojenne bloki, stoczono dwie zawodowe walki, obie zakończone przed czasem. Występujący w nich niemieccy pięściarze niczym szczególnym nie zapisali się w historii boksu, poza tym, że od ich cyrkowego występu zaczęła się historia zawodowego boksu we Wrocławiu, trwająca do dziś, z przerwą w okresie 1944-1998. Zawodowe gale bokserskie można było oglądać w stolicy Dolnego Śląska kilka razy w roku, za wyjątkiem dramatycznego dla całych Niemiec roku 1933, w którym Hitler doszedł do władzy, kończąc epokę Republiki Weimarskiej. Popyt za zawodowy boks w Breslau zakończył się dopiero w 1944 roku, gdy pancerne zagony Armii Czerwonej stanęły u przedwojennych granic III Rzeszy.

Organizacja walk bokserskich na cyrkowej arenie nie była w tamtych czasach niczym zaskakującym. Pojedynki pięściarzy traktowano jako rozrywkę dla mas, która idealnie mieściła się w koncepcji funkcjonowania przemysłu cyrkowego. Cyrk Buscha był w przedwojennym Wrocławiu najbardziej popularnym tego typu przybytkiem, jednym z dwóch stałych, murowanych i w gruncie rzeczy od wielkiej hali widowiskowej różnił się jedynie obecnością przybudówek z pomieszczeniami dla zwierząt. Wpisywał się więc w tradycję starożytnych aren, na których prezentowano egzotyczne stworzenia oraz walki gladiatorów, w odróżnieniu od nich był jednak w pełni zadaszony. Jego gmach, zniszczony niestety podczas walk o Festung Breslau w 1945 roku, zbudowano pod koniec XIX w., w konstrukcji fachwerkowej na planie dwunastoboku nakrytego przeszkloną kopułą, pod którą mogło zasiąść 6 tysięcy widzów. Oprócz przedstawień cyrkowych pokazywano tam spektakle teatralne oraz właśnie zawodowe walki bokserskie. Pojedynki pięściarzy można było oglądać we Wrocławiu od czasu do czasu także w innych miejscach, między innymi na strzelnicy miejskiej i w gmachu Filharmonii, ale najpoważniejszym konkurentem cyrku Buscha stała się Hala Stulecia, wzniesiona w latach 1911-13 według projektu znakomitego architekta Maxa Berga, będąca jedną z najnowocześniejszych w tamtym okresie hal widowiskowych na świecie. To właśnie w tej hali 21 maja 1944 roku odbyła się ostatnia gala boksu zawodowego w niemieckim Breslau. Na kolejną trzeba było czekać ponad pół wieku i odbyła się w polskim już Wrocławiu, ale w tym samym miejscu, choć noszącym nową nazwę – Hali Ludowej.

Zanim jednak w telegraficznym skrócie przypomnę powojenną historię boksu zawodowego we Wrocławiu, chciałbym zwrócić uwagę, że Witalij Kliczko nie będzie pierwszym mistrzem świata królewskiej dywizji, który wystąpi na wrocławskim ringu, choć z pewnością pierwszym panującym czempionem boksującym w tym mieście. Jednak w styczniu 1927 roku breslauerzy mieli okazję podziwiać w akcji późniejszego niekwestionowanego mistrza świata wagi ciężkiej Maxa Schmelinga, który w swojej 26 zawodowej walce pokonał przed czasem podrzędnego rywala Luisa Wilmsa, mającego na koncie jedynie 8 porażek. Kilka miesięcy później Schmeling sięgnął po mistrzostwo Europy w wadze ciężkiej, a trzy lata później odebrał Jackowi Sharkeyowi tytuł światowy. Zresztą Witalij Kliczko (a także jego brat) zdążył poznać starego mistrza osobiście, gdyż Schmeling dożył stu lat i zmarł całkiem niedawno, w 2005 roku. Niestety na kolejny występ pięściarza ze światowej czołówki, mieszkańcy Wrocławia musieli czekać do schyłku XX wieku.

Zanim Wrocław wygrał w cuglach rywalizację o organizację największej walki w historii boksu w Polsce, mieszkańcy tego miasta w ciągu kilkunastu ostatnich lat mieli okazję pięć razy podziwiać na żywo zmagania zawodowych pięściarzy. Profesjonalny boks powrócił do Hali Stulecia dopiero w 1998 roku, gdy na swoją pierwszą zawodową walkę w Polsce zdecydował się Andrzej Gołota. O kulisach tego wydarzenia pisał ostatnio w „Słowie Sportowym” Bartłomiej Czekański, publikowaliśmy jego tekst w naszym serwisie. Wypada więc tylko dodać, że choć gale zawodowe organizowano już wtedy w Polsce od kilku lat, to dopiero wielka gala we wrocławskiej Hali Stulecia lub jak kto woli Ludowej, zainicjowała na dobre boks zawodowy w Polsce. A obsada tamtej imprezy była naprawdę bardzo interesująca, wystarczy wymieć nazwiska niektórych uczestników (oprócz Gołoty) – Tim Witherspoon (rywal Gołoty, były mistrz świata WBA), Jesus Chavez (późniejszy mistrz świata w superpiórkowej i lekkiej), Albert Sosnowski toczący wówczas trzecią zawodową walkę, Zuri Lawrence, ceniony journeyman, który tegoż Sosnowskiego pokonał 10 lat później, czy Jeremy Williams, w latach 90. ceniony „ciężki”, popularny w USA.

W następnym roku Andrzej Gołota powrócił do Wrocławia, tym razem stając między linami z przeciętnym rywalem, Quinnem Navarre, który wytrzymał w ringu z Polakiem niecałe sześć rund. I tym razem widzowie zgromadzeni w Hali Stulecia nie mogli narzekać na kartę walk, w której znaleźć można było nazwiska wielu czołowych polskich pięściarzy – Tomasza Adamka, który na zawodowym ringu zadebiutował zaledwie trzy miesiące wcześniej, Przemysława Salety, wówczas już bardzo doświadczonego zawodowca, Dariusza Snarskiego i Sosnowskiego. Kibice mieli okazję zobaczyć także jedną z pierwszych zawodowych walk kobiet. Po epizodzie jakim była błyskawicznie zakończona nokautem walka Wojciecha Bartnika w 2002 roku, na gali kopanych sportów walki w hali Orbity, zawodowy boks powrócił pod kopułę Hali Stulecia w tym samym roku, na gali organizowanej przez początkującego wówczas, a dziś największego polskiego promotora Andrzeja Wasilewskiego. Mieszkańcy Wrocławia oglądali w ringu wyczyny licznego grona polskich pięściarzy zawodowych, nie tylko z grupy Knockout Promotions – Krzysztofa Włodarczyka, Krzysztofa Bieniasa, Tomasza Bonina, Macieja Zegana, Bartnika, Maurycego Gojko, czy Rafała Jackiewicza. „Diablo” bronił tego dnia interkontynentalnego pasa IBF, sensacyjnie wywalczonego w Italii, po znokautowaniu faworyzowanego Vincenzo Rossitto.

Ponad rok później zawodowy boks po raz ostatni – aż do najbliższej soboty – zagościł w stolicy Dolnego Śląska, a wydarzeniem gali, która tym razem odbyła się w nowoczesnej hali Orbity przy ul. Wejherowskiej była walka o mistrzostwo świata w wadze piórkowej. Tym razem jednak w rolach głównych wystąpiły panie – pasy Woman IBF oraz GBU Female w swojej ostatniej zawodowej walce zdobyła Iwona Guzowska, obecna posłanka na Sejm RP, choć trzeba przyznać, że pokonała rywalkę w ogóle nie zasługującą na pojedynek o jakikolwiek pas chyba, że byłby to pasek od damskiej torebki. Trzeba jednak przyznać, że Monika Pietrova zakończyła karierę z bilansem 13 porażek w 14 walkach tylko dlatego, ponieważ walczyła ze światową czołówką swojej kategorii. Nie lepszych przeciwników mieli tego dnia panowie, poprzedzający walkę przyszłej posłanki, Zegan, Kostecki i Włodarczyk. Nic dziwnego, że Wrocławianie wspominają przede wszystkim gale w Hali Stulecia z udziałem Gołoty.

I tak oto, dobrnęliśmy do końca skrótowo zaledwie naszkicowanej historii zawodowego boksu we Wrocławiu, która zaczęła się 90 lat temu w cyrku Buscha przy Luisen Platz, a swoją najnowszą odsłonę mieć będzie 10 września na stadionie na Maślicach. I jak przystało na miasto o skomplikowanej historii, w której odnajdujemy wątki polskie, czeskie, żydowskie, austriackie i niemieckie, w ringu przy ogłuszającym dopingu ponad 40 tysięcy kibiców, o pas wagi ciężkiej do niedawna dzierżony przez czarnoskórych pięściarzy z USA, rywalizować będzie Polak z Ukraińcem, jakby symbolicznie antycypując polsko-ukraińskie EURO 2012, na potrzeby którego stadion ten został zbudowany. Stadion w kształcie chińskiego lampionu. Można żywić nadzieję, że gala na stadionie uczyni z Wrocławia stolicę zawodowego boksu w Polsce zwłaszcza, że są w tym mieście aktywni świetni zawodowi pięściarze – Mateusz Masternak, Mariusz Cendrowski, rozwijający karierę w USA wrocławianin Kamil Łaszczyk, a w Radzie Miejskiej zasiada były bokser Maciej Zegan. Lecz chyba nieprędko będziemy mieli okazję oglądać ponownie ring, ustawiony na środku piłkarskiej murawy. Już prędzej należy spodziewać się, że walki bokserskie zobaczymy w hali Orbity lub ponownie w mającej najbogatszą tradycję w tym względzie, ostatnio pięknie zrewitalizowanej Hali Stulecia.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Historyk sztuki, adiunkt na UAM w Poznaniu. Boks stał się jego pasją w latach 80. ubiegłego wieku, gdy Mike Tyson zmiatał z ringu kolejnych rywali, filmowy Rocky bił się w Moskwie z Ivanem Drago, a pięściarze z kadry prowadzonej przez Andrzeja Gmitruka przywieźli z Igrzysk Olimpijskich w Seulu cztery brązowe medale. Autor felietonów oraz opracowań historycznych poświęconych pięściarstwu, które poznał również w praktyce, 20 lat temu pod okiem trenera Grzegorza Swadowskiego.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: michciuu
Data: 07-09-2011 06:42:20 
Wczoraj przez pół dnia nie można było się dostać na portal, serwer siada od zainteresowania?
 Autor komentarza: duperszwancer
Data: 07-09-2011 09:37:58 
Czemu mowiono ze walka Golota Witherspoon to pierwsza zawodowa walka w Pl..i o ile dobze pamietam to byla we Wroclawiu.!
 Autor komentarza: Kaktus
Data: 07-09-2011 09:40:27 
Z przyjemnością się czyta o nieznanych dotąd faktach z historii boksu. W uzupełnieniu mogę dodać, iż we wrocławskiej Jahrhunderthalle- Hali Stulecia, odbył się 13 listopada 1938 r. międzypaństwowy mecz bokserski Niemcy- Polska. Gospodarzami byli Niemcy i oni wygrali z nami spotkanie 12:4. Punkty dla Polski zdobyli Szapsel Rotholc i Antoni Kolczyński, który niespodziewanie pokonał wicemistrza olimpijskiego Michaela Muracha.
 Autor komentarza: msjaro (Redaktor bokser.org)
Data: 07-09-2011 10:37:32 
michciuu - problem z łączem, wszystko jest już naprawione.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.