CUNNINGHAM: SZACUNEK ZDOBYWAŁEM PIĘŚCIAMI

Zapraszamy na zapoznanie się z pierwszą częścią  rozmowy z byłym rywalem Tomasza Adamka i Krzysztofa Włodarczyka, a obecnie mistrzem świata IBF w kategorii junior ciężkiej, Steve'em Cunninghamem (23-2, 12 KO). Amerykanin opowie w niej o trudnej młodości spędzonej na ulicach Filadelfii, pierwszych amatorskich walkach, początkowych latach zawodowego boksowania oraz współpracy z Donem Kingiem. Kolejna część wywiadu z "USS" już niebawem.

- Steve, proste pytanie, jak znalazłeś się na ringu? Co skłoniło Cię by zostać bokserem?
Steve Cunningham:
Wiesz, walczyć potrafi tak naprawdę każdy. Wychowałem się w Filadelfii i jako młodzian musiałem zdobyć tam szacunek, nie rzadko również pięściami. Dziś to oni do siebie strzelają. W tamtych czasach był honor i walka jeden na jednego. Na ulicach Filadelfii wychowało się wielu wojowników, jak Meldrick Taylor, Saad Muhammad czy Bernard Hopkins. Te ulice mają to we krwi!

- Jeżeli powiem Filadelfia i  boks, to każdemu skojarzy się to Rocky’m Balboą.
SC:
Chcesz wiedzieć co myślę o Rocky’m? Pewnie filmy o Rocky’m zrobiły dużo dla naszego miasta. Dla niego jeszcze dziś przyjeżdżają tam ludzie. Dzięki Rocky’emu chyba każdy na świecie zna schody do Muzeum Sztuki. Jeżeli trenuję akurat tam, to oczywiście też po nich biegam.

- Serio? A gdy biegniesz po nich to słuchasz legendarnej muzyki z Rocky'ego?
SC:
(śmiech) ... Prawda jest taka, że my w Filadelfii mamy prawdziwego mistrza świata kategorii ciężkiej, Joe Fraziera. Rocky to tylko fikcja.

- Prosto ze szkoły poszedłeś do wojska. Już wtedy wiedziałeś, że zostaniesz bokserem?
SC:
Przed wojskiem byłem chyba tylko jeden raz na sali treningowej. Walczyłem przedtem tylko na ulicy. Kiedy poszedłem do marynarki wojennej miałem 18 lat i okazję by zacząć trenować. Chciałem boksować ale tak naprawdę nie zdawałem sobie wtedy sprawy co to znaczy.

- Kiedy byłeś już w wojsku, to poznałeś co to znaczy boks, prawdziwy boks?
SC:
Po roku w wojsku stoczyłem swoją pierwszą amatorską walkę - pokonałem wtedy mistrza marynarki wojennej na dzień dobry.

- W 2000 roku przeszedłeś na zawodowstwo i w pierwszych 11 miesiącach walczyłeś aż 11 razy, jak do tego doszło?
SC:
Zaczynałem karierę u promotora, który był nowy w tym zawodzie. Mała stajenka, która nie przynosiła dochodów, chodziło tylko o walki. "Bang bang, boom boom" - nic więcej. W telewizji oglądałem walki pięściarzy, których pokonałem w amatorstwie, a ja boksowałem na salach szkolnych. Ja również chciałem być pokazywany w telewizji i tak po roku z rekordem 11-0 przedstawiono mnie Donowi Kingowi.

- Zwariowany gość, prawda?
SC:
(śmiech)...Rzeczywiście. Jest naprawdę szalony, ale to też wyśmienity biznesmen. Inteligentny na swój sposób. On robi wszystko w swoim stylu, stylu Dona Kinga. Robi tak, by jak najwięcej na tym zarobić, nawet jeżeli nie jest to korzystne dla jego pięściarza. Każdemu bokserowi mówię zawsze, aby przed podpisaniem jakiejkolwiek umowy zatrudnił adwokata, szczególnie jeżeli ma współpracować z Kingiem.

- Nie brzmi to za fajnie.
SC:
Nie powiem na niego złego słowa. Biblia nakazuje mi każdego człowieka szanować. Bóg w jakimś specjalnym celu wybrał dla mnie drogę, którą teraz podążam.

- Czyli uważasz ze wasze drogi się skrzyżowały i tak miało być?
SC:
Dokładnie. Dostawałem swoje walki, choć wiadomo, chciałbym ich więcej. Jednego na pewno nie można Kingowi zarzucić: każda jego walka ma znaczenie, nie walczysz o nic, tylko zawsze o coś wielkiego.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Bunkreszta
Data: 03-08-2010 23:15:00 
Zwykła dyplomacja. Ot i wszystko.
 Autor komentarza: eLSzabeL
Data: 03-08-2010 23:23:38 
Pieścmi chyba
 Autor komentarza: Hayemaker
Data: 03-08-2010 23:25:22 
Sorki ze nie na temat ale nie ma ktos zdjecia Miguela Cotto zeby byl widoczny jego tatuaz na karku?
 Autor komentarza: trapatom11
Data: 03-08-2010 23:29:20 
Rocky to dla mnie film wszechczasów,głównie chyba dlatego ,że nawiązuje do wątków czysto motywacyjno-bokserskich ,a boks to dla mnie sprawa pierwszorzędna. Ps oglądajac bodajże 9 rundę 1 walki Gatti - Ward przypomina mi się właśnie ten film,gdzie Rocky otrzymuje petardy od Apollo nic sobie z tego nie robiąc:D
 Autor komentarza: MirekNozka
Data: 03-08-2010 23:37:04 
http://4.bp.blogspot.com/_XlAN6q2wac8/St9TXSdRfEI/AAAAAAAAD2o/HsUAZnxXuPE/s400/miguel-cotto-tattoo-4.jpg trzymaj
 Autor komentarza: Woniu69
Data: 04-08-2010 00:37:40 
chyba ta "dwójka" w rekordzie sprawia że mam do CUNNA jakiś sentyment.
Powodzenia moge mu śmiało życzyc (oczywiscie do czasu spotkania z naszymi cruiserami).
 Autor komentarza: eLSzabeL
Data: 04-08-2010 07:16:05 
Cunn z dobrymi bokserami polegl ..z Huckiem przegrywal na punkty obudzil sie w 7-8 rundzie i wygral przez KO.Z Tomkiem chyba zawalczył walke życia gdyby nie te nokdauny wygralby ale ma szklaną szczęke,,z Rossem tez by przegrał moi drodzy Lebiediev by go zabił
 Autor komentarza: PanJanekTygrys
Data: 04-08-2010 09:53:53 
W wieku 18-stu lat zaczal cwiczyc boks.Wczesniej nigdy nie cwiczyl.Chyba troche ubarwia i dodaje sobie talentu.Adamek w wieku 18-stu lat juz byl mistrzem Polski seniorow.
 Autor komentarza: championn
Data: 04-08-2010 14:59:14 
Po pierwsze to cunn nie ma szklanej szczęki bo nigdy nie przegrał przez KO a po drugie ali też zaczynał w wieku 18 lat.
Dlaczego mówicie że pięściaże mają słaba szczękę...???
głowe tak ale nie szczękę. Słabą szczęke ostatnimi czasy to miał tylko Hasegawa o ile pamietam bo Montiel mu ja złamał. Wiecej takich przypadków nie było. Słaba głowa-tak słaba szczeka-sporadycznie
 Autor komentarza: kuba2
Data: 04-08-2010 21:36:26 
Champion, Ali w wieku 18 lat to był mistrzem olimpijskim :)
 Autor komentarza: Ironmen
Data: 05-08-2010 09:05:31 
Muhammad Ali urodził się 17 stycznia 1942 w Louisville jako Cassius Marcellus Clay Jr. Jego ojciec, malarz szyldów, zarabiał na tyle dobrze, iż jego żona mogła całkowicie poświęcić się pracy w domu i wychowywaniu dzieci. Jego przygoda z boksem zaczęła się w wieku 12 lat a jego pierwszym trenerem był Policjant, Joe Martina. W wieku 16 lat Ali zdobył złote rękawice na turnieju w Kentucky, 2 lata później młody Cassius katapultował się na sam szczyt boksu wygrywając w 1960 r. Złoto Olimpijskie w Rzymie.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.