Z NAROŻNIKA TETRYKA

Z narożnika Tetryka
W Europie mieliśmy już dobrą markę, ale Ameryka była dla polskich pięściarzy wielką niewiadomą. Wprawdzie docierały do Polski wieści o wielkiej klasie bokserów spod gwiaździstego sztandaru; znane były sukcesy olimpijskie zawodników USA; zwycięstwa w rywalizacji z zespołami Starego Kontynentu alet w bezpośredniej rywalizacji mieliśmy się spotkać po raz pierwszy; przygotowaniom i zestawieniu drużyny towarzyszyły dyskusje sympatyków, komentarze fachowców, sporo miejsca pierwszej wyprawie polskich bokserów za ocean poświęcała sportowa prasa.

1934. Do Ameryki po naukę
We czwartek polska reprezentacja wyruszyła w podróż do Stanów Zjednoczonych. W skład zespołu weszli: Rotholc, Rogalski, Kajnar, Sipiński, Misiurewicz, Majchrzycki, Karpiński, Piłat w towarzystwie prezesa Baranowskiego, p. Seydlitza i w charakterze sekundanta, Feliksa Stamma. Tylko w czterech wagach skład nie podlega dyskusji; myślimy o Rotholcu, Kajnarze, Karpińskim i Piłacie. Inne pozycje nie wydają się niewątpliwe, a czasem wręcz- są obsadzone błędnie.

Najwięcej kwestii budzi wstawienie Misiurewicza. Ten młody chłopiec rozpoczął międzynarodową karierę niedzielnym zwycięskim debiutem z Weilthammerem; tego samego dnia najpoważniejszy kandydat do reprezentacji przeciwko Ameryce, Seweryniak przegrał wysoko z Campem.

Naiwnością byłoby jednak zestawiać ze sobą dwa puste wyrazy „wygrał” i „przegrał” i na tej zasadzie desygnować reprezentanta. Trzeba skrupulatnie odważyć wartości przeciwników i wtedy wyrokować, czy istotnie zwycięstwo nad lżejszym o kategorię Weilhammerem jest cenniejsze niż porażka z wicemistrzem olimpijskim Campem.

Nie gardłujemy zdecydowanie za Seweryniakiem. Nie ulega wątpliwości, że ten skuteczny pięściarz przechodzi okres obniżenia formy. Ale Seweryniak uchodził za najlepszego polskiego zawodnika w wadze półśredniej aż do chwili meczu z Niemcami i mimo porażki w tym spotkaniu swoich walorów nie stracił.

Toteż jeszcze w niedzielę o północy projektowano urządzenie eliminacji pomiędzy Seweryniakiem a Misiurewiczem. Ten rozsądny pomysł upadł późną nocą. Nie oglądając się w przeszłość i na obecne zasługi Seweryniaka, nie porównując jego formy z pięściarzem poznańskim- od razu wyznaczono Misiurewicza.

Szukamy rozsądnego, rzeczowego motywu takiego postępowania i natykamy się na jeden jedyny wzgląd: Misiurewicz jest młody, wyobraża przyszłość polskiego pięściarstwa, powinien więc pojechać do USA na to wspaniałe przeszkolenie...

Ten argument nie jest pozbawiony wymowy. Ale w takim razie dlaczego Bąkowski nie znalazł łaski przy zestawieniu go z Sipińskim, a Chmielewski przy porównaniu go z Majchrzyckim?

Gubimy się w domysłach, gubimy w niekonsekwencjach polityki PZB.

Specjalnie dotkliwie odczuć musi każdy miłośnik pięściarstwa brak w reprezentacji Chmielewskiego. Ten olbrzymi talent polskiego boksu nie rozwija się w Łodzi w sposób oczekiwany. Chmielewski twierdzi, że brak mu odpowiedniego sparringu i częstych spotkań. Oczywiście, po sukcesie Majchrzyckiego w Budapeszcie i jego pewnym zwycięstwie nad Hornemannem, Chmielewski nie może mieć pretensji do PZB o postawienie kandydatury poznańczyka na pierwszym miejscu.

Ale można znaleźć rozwiązanie, umożliwić obu pięściarzom walki w Stanach Zjednoczonych, ułatwić młodemu Chmielewskiemu dalszą naukę i rozwój- to było wdzięczne zadanie związku.

PZB nie potrafił wybrnąć z tych trudności, bo tylko naigrywaniem się z Chmielewskiego nazwać trzeba próbę ściągnięcia go do wagi półśredniej. Chmielewski pozostaje w domu, pomimo, że jest obok Rotholca i Kajnara typem pięściarza najbardziej nowoczesnego i najwięcej przypadającego do gustu Amerykanów. To jest bardzo smutne!

Kto wie, czy nie należało powtórzyć budapesztańskiego eksperymentu i wstawić Chmielewskiego do półciężkiej lub zarządzić eliminację między nim a Karpińskim.

Bardzo trudną pozycję ma PZB przy obronie Sipińskiego. Bokser defensywny, wybitny typ technika, dla którego ani sędziowie, ani publiczność amerykańska nie znajdą zrozumienia. Zawodnik nie wystawiony przeciwko Niemcom z powodu „ciężkiej choroby”- nagle otrzymuje glejt do Stanów Zjednoczonych.

Sipiński znajduje się u chlubnego kresu swojej długiej kariery sportowej. Jego konstrukcja fizyczna i swobodny tryb życia nie pozwalają liczyć nań w ciężkich próbach lat przyszłych. Czy wobec tego szanse nie powinny przechylić się na stronę młodego Bąkowskiego, zawodnika o dużych możliwościach?

Wreszcie słówko o Rogalskim. Wstawiono go do reprezentacji na zapewnienie trenera Stamma, że zrobienie wagi nie nastręczy chłopcu trudności. Rzeczywiście już dzisiaj Rogalski tylko o półtora kilograma przekracza limit koguciej.

Ale cóż to za policzek dla PZB! Nie wykorzystało naszego najlepszego koguta w ciężkim meczu z Niemcami, ponieważ boczyło się na Stamma i nie chciało prosić go o pomoc. Jedno z dwojga: albo Rogalski może robić wagę kogucią- a wówczas dlaczego nie walczył przeciwko Ziglaskiemu, albo też obniżenie wagi szkodzi jego zdrowiu- a wówczas nie powinien jechać do USA.

Tak przedstawiają się ciemne labirynty rozumowania Związku przy ustalaniu reprezentacji. Ta polityka przeskoków od przypadku do przypadku, załamań, uniesień i skrętów jest charakterystyczna dla naszego związku.

Reprezentacja jedzie do Chicago, gdzie 18 maja walczy z USA w spotkaniu o Złotą Rękawicę. Z cyklu Golden Gloves odbyło się pod protektoratem Chicago Tribune (nakład dzienny 750.000 egzemplarzy) trzy spotkania. Amerykanie wygrali z Francją 10:6, z Irlandią 12:4, a z Niemcami zremisowali 8:8.

Poza tym meczem odbędą się jeszcze dwa spotkania w nieokreślonych miejscowościach i terminach.

Życzymy naszym chłopcom sukcesów- choć się ich w meczu z USA nie spodziewamy. W każdym razie wyjazd nie powinien minąć bez korzystnego echa: nasi pięściarze zobaczą przecież Nowy Świat, ludzi i inny świat bokserów, otrzaskają się z nowymi pojęciami, spotkają zawodników o zupełnie odmiennym stylu.

Nauka, walka z otwartymi oczami- oto prawdziwy cel pięknej podróży do Stanów Zjednoczonych.

P.S. nr 36/1934r.
Opracował Krzysztof Kraśnicki, www.colma1908.com
Fragment IV części Kroniki Polskiego Boksu
Cdn.

Z wizytą u konsula R.P. w Nowym Jorku, od lewej: Sipiński, Kajnar, Misiurewicz, Rogalski,
Karpiński, Rotholc, Piłat i Majchrzycki.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Worldwide
Data: 23-03-2010 19:22:23 
ciekawa książka, powinniśmy jak najwięcej wiedzieć o historii naszego pięściarstwa, czy ktoś wie jaki był wynik meczu?
 Autor komentarza: kuba2
Data: 24-03-2010 00:28:49 
14-2 dla USA, jedyne zwyciestwo dla nas odniósł Rotholc w muszej. Pozdrawiam
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.