GATTI, ARTURO

Arturo Gatti przyszedł na świat 15 kwietnia 1972 roku we Włoszech lecz dorastał w Kanadzie w Montrealu.  Boks zaczął trenować, kiedy miał osiem lat. Arturo reprezentował Kanadę i był przygotowywany by wystąpić na igrzyskach w Barcelonie w 1992 roku, jednak rok wcześniej zdecydował się przejść na zawodowstwo.

Profesjonalną karierę rozpoczął od zwycięstwa przez TKO w trzeciej rundzie nad Jose Gonzalezem. Z następnych pięciu walk cztery zakończył już w pierwszej rundzie.  17 listopada 1992 roku przyszło mu jednak poznać gorycz porażki, przegrał wówczas na punkty po sześciorundowej walce z Kingiem Salomonem.  Po przegranej Gatti wykańczał swoich przeciwników w pierwszych rundach. 28 czerwca 1994 Arturo trafił na najlepszego jak do tej pory rywala Peta Taliaferro, który legitymował się rekordem (25-2-0). Zdemolował jednak swojego przeciwnika kładąc go trzykrotnie na deski w pierwszej rundzie i zdobył swoje pierwsze trofeum w zawodowej karierze, tytuł USBA w wadze super piórkowej.

Po wygraniu sześciu kolejnych walk przyszedł czas na prawdziwe wyzwanie. W Madison Square Garden w obecności 16.000 widzów 15 grudnia 1995 roku walczył o tytuł mistrza świata IBF w wadze super piórkowej, a jego przeciwnikiem był adoptowany syn Floyda Pattresona, Tracy Harris Patterson. Gatti w drugiej rundzie położył przeciwnika prawym podbródkowym, jednak walka trwała 12 rund. Kanadyjczyk po jednogłośnej decyzji sędziów (116-111, 115-112, 114-113) został mistrzem świata.

Arturo Gatti po raz pierwszy bronił tytuł 23 marca 1996 roku również "Mekce boksu" a jego przeciwnikiem był Wilson Rodriguez. Walka rozpoczęła się pechowo dla mistrza, gdyż już w pierwszej rundzie po lewym prostym i prawym krzyżowym jego oko zaczęło puchnąć.  W drugiej rundzie Kanadyjczyk był liczony. Cutman Joe Souza robił wszystko co było w jego siłach by oko Gattiego było otwarte, ten natomiast ruszył do desperackiego ataku. Zaczął obijać tułów rywala, przez co ten musiał trzymać niżej ręce. W piątej rundzie potężnym lewym sierpem złamał challengeowi żebro, posyłając go jednocześnie na deski. W szóstej rundzie znokautował rywala lewym sierpem, kończąc w wielkim stylu ten ekscytujący pojedynek, który został nominowany do  "walki roku".

22 lutego 1997 doszło do rewanżu z Pattersonem , który również zakończył się zwycięstwem na punkty i obroną tytułu. 4 października 1997 w Atlantic City, Gatti podejmował byłego mistrza świata Gabriela Ruelasa. Pierwsze trzy rundy tej walki należały do Gattiego, który zadawał więcej celnych ciosów i częściej inicjował akcje. Ruelas, który dysponował bardzo dobrym podbródkowym, pod koniec czwartej rundy trafił takim ciosem mistrza i potężnie nim wstrząsnął. Gatti był zasypywany uderzeniami i dopiero po kilkunastu ciosach był w stanie odpowiedzieć, uratował go gong, a do narożnika schodził zamroczony. W piątej rundzie często dochodziło do wymian, a Ruales najwyraźniej widział szansę w swoim haku, którego bardzo często używał. Gatti popisał się jednak świtnym refleksem i kiedy Meksykanin próbował uderzyć po raz kolejny w ten sposób, ten uprzedził go kapitalnym lewym sierpowym na szczękę i zakończył ten znakomity pojedynek, który został uznany walką roku. Po tym zwycięstwie Arturo postanowił przenieść się do wagi lekkiej.

Następną walkę Kanadyjczyk przegrał przez techniczny nokaut w ósmej rundzie z Angelem Manfredy. Kolejnym przeciwnikiem był Ivan Robinson, a do ich starcia doszło 22 sierpnia 1998 roku. Od pierwszego gongu obaj pięściarze atakowali, dzięki czemu można było oglądać mnóstwo wymian. Do rozstrzygnięcia walki mógł doprowadzić Gatti w dziesiątej rundzie, kiedy 49 sekund przed końcem walki bardzo mocno trafił lewą ręką, a Robinsona uratowały liny, bo prawdopodobnie nie ustałby sam na nogach, „Thunder” jednak nie zdołał wykończyć przeciwnika i ostatecznie przegrał na punkty. Pięściarze jednak zaserwowali świetne widowisko, a pojedynek został uznany za "walkę roku". W grudniu Arturo po raz drugi przegrał na punkty z Robinsonem.

Po pokonaniu czterech kolejnych przeciwników Arturo Gatti trafił na najlepszego jak do tej pory przeciwnika. 24 marca 2001 roku w MGM Grand skrzyżował rękawice z Oscarem De La Hoya w kategorii półśredniej. W tej walce niezwykle waleczny Kanadyjczyk, nie miał jednak szans z większym i będącym w znakomitej formie Oscarem. Już pod koniec pierwszej rundy Gatti leżał na deskach po serii ciosów. Zdołał wstać, jednak pod jego prawym okiem już było widać rozcięcie. Kolejne rundy to przewaga „Złotego chłopca”, który wydawał się być poza zasięgiem w tym pojedynku. Oko Gattiego było w bardzo kiepskim stanie, więc w obawie przed przerwaniem pojedynku do piątej rundy wyszedł z ofensywnym nastawieniem, jednak De La Hoya był skoncentrowany i wciąż celnie uderzał. W tej rundzie po serii ciosów na korpus i na głowę narożnik Gattiego zdecydował się poddać zawodnika rzucając ręcznik na ring. Potrzebne było 13 szwów by zamknąć rozcięcie pod okiem.

Gatti wrócił do wagi lekko półśredniej 26 stycznia 2002 roku w Madison Square Garden. Jego przeciwnikiem był były mistrz świata IBF w tej kategorii wagowej Terronn Millett. Do tej walki Arturo przygotowywał się pod okiem Jamesa „Buddy” McGirta. Gatti walczył znakomicie, a w trzeciej rundzie powalił Milletta na deski po raz pierwszy. W czwartej rundzie zrobił to dwukrotnie, a pojedynek został przerwany.

18 maja 2002 roku doszło do walki, która rozpoczęła trylogię Gatti – Ward. Walki tych pięściarzy to prawdziwe ringowe wojny. Do pierwszej z nich doszło do Uncasville. Stanęło naprzeciw siebie dwóch wielkich wojowników, pod względem twardego charakteru Micky Ward nie ustępował Gattiemu, on także uwilbiał wymiany, a rok wcześniej to jego starcie z Emanuelem Burtonem zostało wybrane na „walkę roku”. Wszyscy oczekiwali dobrej walki, ale to co pokazali w ringu ci dwaj zawodnicy przeszło wszelkie oczekiwania. Mnóstwo wymian, zwroty akcji, i dramatyzm od pierwszego do ostatniego gongu. Runda dziewiąta to popis zarówno umiejętności jak i ambicji. Rozpoczęła się od zdecydowanego ataku Warda po, którym "Thunder" był liczony. Z czasem jednak to Gatti przejął inicjatywę i przez kilkadziesiąt sekund obijał Warda, ale ten nie pozostawał dłużny i po chwili przestoju sam ruszał do ataku. Gatti pod koniec tego starcia przyjął bardzo dużo ciosów nie trzymając gardy, jednak wykazał się nieludzką odpornością na uderzenia. Komentator HBO Emmanuel Steward nazwał to starcie "rundą stulecia". Walka nie zakończyła się jednak przed czasem, a na punkty w stosunku dwa do remisu wygrał Micky Ward.

23 listopada doszło do rewanżu w Boardwalk Hall w Atlantic City.  Walka od pierwszej rundy toczyła się w bardzo wysokim tempie. W trzeciej rundzie Gatti powalił Warda bardzo mocnym prawym. Ward wstał a Gatti, który widział szansę w znokautowaniu rywala rzucił się do ataku. Ward półprzytomny zasypywany gradem ciosów, oparty o liny jednak znów pokazał jak twardą ma szczękę i przetrwał tę nawałnicę. Gatti jednak w tym pojedynku był wyraźnie lepszy i wygrał walkę na punkty.

Trzecie rozstrzygające starcie tych wojowników było nieuniknione. Doszło do niego 7 czerwca 2003. Ten pojedynek to także wspaniałe wymiany ciosów i zwroty akcji, lecz tym razem Arturo zmagał się nie tylko ze swym przeciwnikiem, w czwartej rundzie złamał prawa rękę. Jemu jednak nawet przez myśl nie przeszłoby się poddać, ten zawodnik zawsze walczył do końca. Po tym wydarzeniu uderzał lewą ręką, ale po pewnym czasie mimo grymasu bólu na twarzy zaczął wykorzystywać także prawą rękę.  Końcówkę walki widzowie oglądali na stojąco nagradzając brawami obu pięściarzy. Po ostatnim gongu wpadli sobie w objęcia, wiedząc, że razem stworzyli widowiska, którymi miliony ludzi przez wiele lat będą się ekscytować.  Walkę wygrał na punkty jednogłośnie Arturo Gatti. Ten pojedynek zarówno jak pierwsze starcie został wybrany "walką roku".

24 stycznia 2004 roku 11 tysięcy ludzi przyszło do Boardwalk Hall by zobaczyć jak Arturo Gatti walczy o drugi pas mistrza świata federacji WBC, tym razem w wadze super lekkiej. O zwakowany pas walczył z Gianlucą Branco. Gatti wygrał zdecydowanie na punkty.  24 lipca bronił pasa, a jego przeciwnikiem był Leonard Dorin. Kanadyjczyk jednak szybko uświadomił Dorinowi kto jest lepszy i już w drugiej rundzie zakończył pojedynek lewym sierpem pod łokieć.

Tytuł odebrał Gattiemu niepokonany Floyd Mayweather Jr. 25 czerwca 2005. Przez całą walkę pretendent przeważał, był wyraźnie szybszy i bił celniej. Gatti nie mógł sobie poradzić z Floydem i jego refleksem, a ten w dodatku znakomicie kontrował. Buddy McGirt zdecydował się poddać swego podopiecznego, nie widząc sensu dalszej konfrontacji.

28 stycznia 2006 Gatti zdobył ostatni tytuł w karierze, lecz mniej znaczący od poprzednich, był to pas IBA w kategorii półśredniej. Arturo wygrał z Thomasem Damgaardem przez TKO w 11 rundzie. Nie był to już jednak ten sam Arturo Gatti. Po tej walce stoczył jeszcze walki z Carlosem Manuelem Baldomir oraz Alfonso Gomezem, ale oba przegrał przez techniczny nokaut.

Arturo Gatti został znaleziony martwy przez żonę 11 lipca 2009 w pokoju hotelowym w brazylijskim kurorcie Porto de Galinhas. Na początku śledztwa podejrzana była żona Gattiego, Amande Rodrigues. Policja znalazła ślady krwi na pasku jej torebki. Toksykolodzy znaleźli w organizmie byłego pięściarza środki wywołujące senność.  Jako motyw brano pod uwagę zmianę w testamencie Gattiego, który Arturo zmienił 17 czerwca i zapisał cały swój majątek właśnie na żonę, a nie na dziecko czy rodzinę. Arturo był także ubezpieczony na milion dolarów. Brazylijska policja jednak ustaliła po przeprowadzeniu sekcji zwłok, że Gatti popełnił samobójstwo.

Wszyscy zapamiętamy Arturo Gattiego jako wielkiego zawodnika i jeszcze większego wojownika, który zawsze walczył do końca i starał się dać z siebie więcej niż mógł. Dzięki jego umiejętnościom i determinacji zdobywał pasy mistrza świata i elektryzował miliony ludzi swoimi pojedynkami. Trylogia walk z Mickym Wardem przeszła do historii boksu. Arturo był pięściarzem dla, którego styl w jakim walczy nie był mniej ważny od samego zwycięstwa. Swoją wspaniałą karierę zakończył z rekordem 40 zwycięstw z czego 31 przed czasem oraz 9 porażek, w tym 5 przed czasem.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: puncher48
Data: 05-01-2010 12:23:12 
To był Kozak a te jego walki z Ruelasem, Robinsonem(dwie) trylogia z Wardem, a nawet lania z rąk De la Hoyi i Mayweathera jr. serce do tego sportu miał tak wielkie, że starczyłoby na paru innych jeszcze pięściarzy.
 Autor komentarza: kali
Data: 05-01-2010 14:51:19 
Prawdziwy Wojownik : Arturo Gatti!!! Respect
 Autor komentarza: kenji
Data: 05-01-2010 19:39:14 
Gatti był wielki. To tyle w tym temacie
 Autor komentarza: bleef
Data: 05-01-2010 22:46:45 
Dobry tekst. Od siebie dodałbym że w pojedynku z Manfredym (równie znakomitym) Gatti został niesprawiedliwie potraktowany przez sędziów,bowiem w 8 lub 9 rundzie sędzia ringowy przerwał pojedynek z powodu dużego rozcięcia Arturo,a w tym momencie Gatti prowadził nieznacznie na punkty ten pojedynek i wyglądał lepiej niż Manfredy. Troszkę brakowało mi w tym tekście scharakteryzowania stylu Arturo. Bardzo mocno bijący zawodnik,niezwykle odporny na ciosy,wydolny,wytrzymały,dobra praca nóg,balans ciałem, braki w technice nadrabiał niespotykaną walecznością,jego firmowymi uderzeniami był potężny lewy sierp i niezliczona ilość ciosów na korpus. Dodałbym jeszcze że w najważniejszych momentach kariery Gattiego trapiły go kontuzje,jak np. częste złamania lewej ręki. Po trylogi z Wardem zostali oni przyjaciółmi a Ward rozpoczął trenowanie Gattiego. Polskim akcentem w historii Kanadyjczyka jest to,że swego czasu trenował z nim Mariusz Cendrowski,polak był bardzo chwalony przez team Gattiego za nieustępliwość ringową i czynienie znacznych postępów. Arturo Gatti - ulubieniec Atlantic City. Dla Arturo nie liczył się jego rekord,on nie myślał o sobie,on walczył dla kibiców, zresztą sam kiedyś powiedział "Nie ważne czy wygrałeś czy przegrałeś,ważne jak cię kibice zapamiętali" Gatti to jeden z największych ringowych twardzieli mi znanych,prawdziwie oldskoolowy bokser,dla którego żywiołem była wojna w ringu i nieprzerwana wymiana,a nie tak jak ci obecni pseudo-bokserzy z napompowanymi rekordami. Swoją drogą czy ktoś wie,czy wyjaśniła się już przyczyna śmierci Arturo? Od siebie dodam tylko tyle że Gatti był moją inspiracją do rozpoczęcia treningów bokserskich. Nie będzie już drugiego takiego zawodnika.

R.I.P The Ultimate blood and guts warrior, THE ITALIAN STAION.
 Autor komentarza: milek762
Data: 05-01-2010 22:53:13 
wielki peciarz wojownik za szybko odszedł Świeć panie na jego duszą!!!
 Autor komentarza: kali
Data: 05-01-2010 23:00:13 
brawo bleef bo uzupełniłes Redakcje...:) R.I.P AG
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.