SAVON, FELIX

Jego nazwisko nigdy nie padło z ust Michaela Buffera na wielkich galach w Las Vegas czy Atlantic City. Nigdy nie zunifikował pasów najbardziej prestiżowych federacji. Nie walczył za grube miliony w walkach, z kategorii tych tysiąclecia, stulecia, czy nawet dekady. Nie jest tak często wymieniany w gronie najwybitniejszych mistrzów pięści, mimo iż skali jego sukcesów na ringu amatorskim nie da się porównać z nikim innym.

Na świat przyszedł  22 września 1967 roku w niewielkiej miejscowości San Vicente, położonej w prowincji Guantanamo, leżącej w południowo – wschodniej części Kuby. Początek jego kariery przypada na rok 1980. Wówczas to, 13–letni Felix Savon Fabre stawiał pierwsze pięściarskie kroki na lokalnych zawodach szkolnych w swojej rodzimej prowincji. Rok później, na Narodowych Igrzyskach Szkolnych wywalczył złoty medal w rywalizacji do lat 14. Startował wówczas w kategorii wagowej do 71 kg. W tej samej wadze, po raz ostatni walczył w 1982 roku, kiedy to zdobył srebrny medal na Młodzieżowych Mistrzostwach Kuby. W 1983 roku, startując w kategorii do 81 kg. wygrał Młodzieżowe Mistrzostwa Kuby, a także wywalczył brązowy medal Narodowych Igrzysk Przyjaźni. Począwszy od roku 1984, rozpoczął starty w kategorii do 91 kg. i od razu został Mistrzem Ameryki Środkowej i Karaibów.

Pierwszy tytuł  mistrza Kuby seniorów w wadze ciężkiej wywalczył w roku 1985. W tym samym roku odniósł swój pierwszy sukces na światowych ringach zostając mistrzem świata juniorów. W finale turnieju, który odbywał się w stolicy Rumunii – Bukareszcie, pokonał przez poddanie w drugiej rundzie Andrzeja Gołotę. Jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich pięściarzy i późniejszy pretendent do zawodowych tytułów mistrza świata nie był jedynym Polakiem, z którym w trakcie swojej kariery miał okazję zmierzyć się z Felixem Savonem. 

Zanim jednak kolejni nasi pięściarze skrzyżowali rękawice z Kubańczykiem, ten zdążył stać się najlepszym „ciężkim”  na świecie. Na IV Mistrzostwa Świata, które w 1986 roku odbyły się  w amerykańskiej miejscowości Reno (Nevada), Felix Savon pojechał jako 19–latek. Nie był gwiazdą lecz nowicjuszem ekipy, w której składzie znajdowali się tak znani pięściarze amatorscy jak Adolfo Horta (w Reno wywalczył trzeci złoty medal MŚ, jedyny pięściarz amatorski, który zdobywał tytuły mistrza naszego globu w trzech różnych kategoriach wagowych), Pablo Romero (obrońca tytułu z Monachium, gdzie w finale pokonał Pawła Skrzecza), czy wreszcie legendarny Teofilo Stevenson, który występem w USA żegnał się ze  światowymi ringami.

Od początku turnieju w wadze ciężkiej, Savon prezentował się bardzo dobrze. Węgra Gyulę Alvicsa pokonał jednogłośnie na punkty. Następnie znokautował w drugiej rundzie Ekwadorczyka Luisa Castillo. W półfinale wygrał przez RSC w drugim starciu ze Swilenem Rusinowem, solidnym pięściarzem bułgarskim.  Finałowym przeciwnikiem Kubańczyka był dobry pięściarz holenderski Arnold Vanderlijde. Savon wygrał 5:0 i tym sposobem zdobył tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej. Swoją dobrą dyspozycję potwierdził w rozegranych pod koniec roku dwóch spotkaniach amatorskich reprezentacji USA i Kuby, wygrywając kolejno z Orbithem Poughem i Hulondem Copelandem.

Rok 1987 rozpoczął od wygranej w Mistrzostwach Kuby, a następnie został mistrzem Igrzysk Panamerykańskich, które odbyły się w Indianapolis. Złoty medal przywiózł także z Mistrzostw Ameryki Północnej. Wygrał również Puchar Świata AIBA, który odbył się w Belgradzie (w finale pokonał A. Vanderlijde 4:1). Wszystko wskazywało więc na to, że Felix Savon będzie jednym z najpoważniejszych kandydatów do złotego medalu na zbliżających się wielkimi krokami Igrzyskach Olimpijskich, które w 1988 miały odbyć się w południowokoreańskim Seulu.

Na drodze do sukcesu stanęła polityka. Kubański reżim zdecydował się  zbojkotować seulskie Igrzyska, solidaryzując się w ten sposób z Koreą Północną, dla której Igrzyska w kraju znienawidzonego sąsiada były czymś nie do przyjęcia. Felix Savon i jego znakomici koledzy z reprezentacji stracili szansę na olimpijski medal, niektórzy bezpowrotnie.

W roku IO w Seulu – 1988, Savon znajdował się w doskonałej dyspozycji. W kwietniu, podczas meczu międzypaństwowego w Atlantic City pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Kubą pokonał Ray'a Mercera. Pięściarz ten kilka miesięcy później zdobył olimpijskie złoto w wadze ciężkiej (wszystkie walki na IO wygrał przed czasem), a następnie został zawodowcem (w 1991 wywalczył tytuł mistrza świata organizacji WBO). W tym samym roku Kubańczyk po raz drugi zmierzył się z pięściarzem znad Wisły. Tym razem jego rywalem był Henryk Zatyka, a walka miała miejsce na tradycyjnym turnieju w Usti nad Łabą. Niespodzianki nie było. Przewaga Savona była znaczna i nasz reprezentant został poddany już w pierwszej rundzie.

Najważniejszą  imprezą kolejnego, 1989 roku, były Amatorskie Mistrzostwa Świata. Zanim jednak Felix Savon pojechał do Moskwy bronić tytuły wywalczonego 3 lata wcześniej, zdobył piąty tytuł mistrza Kuby, pokonując po raz czwarty z rzędu w finale wagi ciężkiej Roberto Balado. Po tej porażce Balado zdecydował się przenieść do kategorii superciężkiej i ta decyzja okazała się być strzałem w dziesiątkę (w tej kategorii wagowej został trzykrotnym mistrzem świata i mistrzem olimpijski, niestety zginął w wypadku samochodowo – kolejowym w 1994, będąc u szczytu sławy).  

Niedługo przed MŚ Felix Savon zaliczył dosyć przykrą wpadkę. W lipcu 1989 został znokautowany w pierwszej rundzie przez mało znanego Koreańczyka z północy – Dal Chen Li. Rzecz miała miejsce w bułgarskim mieście Sliwen podczas walki o złoty medal w katerogii ciężkiej w ramach turnieju pięściarskiego VII. Spartakiady Armii Zaprzyjaźnionych.

Na Mistrzostwach Świata wszystko przebiegło jednak zgodnie z planem. Już w pierwszej walce Felix Savon zmierzył się z wicemistrzem świata z Reno – Arnoldem Vanderlijde. Walka zakończyła się już w pierwszym starciu. Przez RSC – H wygrał Kubańczyk. W drugim pojedynku rywalem obrońcy tytułu był reprezentujący Szwecję Hamayak Shabazian. Savon zdeklasował przeciwnika wygrywając 32:1 (moskiewskie MŚ były pierwszą imprezą wysokiej światowej rangi, na której zadebiutowały tzw. „maszynki”). W półfinale, rywalem głównego faworyta do złota miał być Axel Schulz. Reprezentant NRD oddał pojedynek walkowerem i tym sposobem Savon znalazł się w finale. Tam, 18:8 pokonał pięściarza ze Związku Radzieckiego Jewgienija Sudakowa i zdobył swój drugi tytuł mistrza świata.

Lata 1990-91 przyniosły kolejne zwycięstwa w karierze pięściarza rodem z San Vicente. Poza tytułami mistrza Kuby, które miały dla Savona właściwie tylko kolekcjonerski charakter, zwyciężył w Igrzyskach Dobrej Woli w Seattle (1990) oraz w Pucharze Świata (Dublin 1990). Został również po raz drugi w karierze mistrzem Igrzysk Panamerykańskich (Hawana 1991), pokonując w finale Shannona Briggsa. W tym samym roku wywalczył w Sydney trzeci tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej.

Rywalizację  na Antypodach rozpoczął od ćwierćfinałów, gdzie pokonał  Kanadyjczyka Kirka Johnsona. W walce o finał, znokautował w pierwszej rundzie Davida Tuę z Nowej Zelandii. W pojedynku o złoto, po raz kolejny spotkał się z Arnoldem Vanderlijde i po raz kolejny pokonał Holendra, tym razem na punkty 39:15. Trzeci tytuł mistrza świata mógł zapowiadać tylko jedno. Złoty medal IO.

Do Barcelony Felix Savon jechał w wieku 25 lat. Polityka pozbawiła go możliwości walki o złoto cztery lata wcześniej, więc był podwójnie zmotywowany. Występował w roli murowanego faworyta do złota i nie zawiódł. Pierwszą olimpijską ofiarą Kubańczyka został Polak Krzysztof Rojek.

Savon nie dał  naszemu pięściarzowi najmniejszych szans. Od początku kontrolował pojedynek i uzyskał znaczną przewagę. W drugim starciu kilka razy mocno trafił Polaka, sędzia wyliczył Rojka do ośmiu i pozwolił na kontynuowanie pojedynku, jednak po kilku kolejnych ciosach stwierdził, że dalsza walka nie ma najmniejszego sensu, po czym odesłał naszego pięściarza do narożnika. W drugim pojedynku, Savon zmierzył się z Bertem Teuchertem. Solidny pięściarz niemiecki nie był w stanie zrobić krzywdy Kubańczykowi i poległ 2:11. Bodaj najcięższym starciem dla Felixa Savona w drodze po olimpijskie złoto była walka o awans do strefy medalowej. W niej zmierzył się z Amerykaninem Danellem Nicholsonem (walczył później zawodowo, przegrał min. z Andrzejem Gołotą i Władimirem Kliczko). Pojedynek ten zakończył się wygraną Kubańczyka, lecz tylko dwoma punktami 13:11 (Savon przegrywał 1:4 po pierwszej i 6:8 po drugiej rundzie). W półfinale, po raz piąty i ostatni w karierze, faworyt turnieju olimpijskiego w wadze ciężkiej zmierzył się z Arnoldem Vanderlijde. Wygrał pewnie i wysoko 23:3. Holender, dla którego brąz barcelońskich zmagań był już trzecim medalem tego koloru zdobytym na olimpijskich arenach, po IO w stolicy Katalonii zdecydował się zakończyć karierę. Zawodnik ten, jest bodaj najlepszym pięściarzem w historii, rodem z kraju tulipanów. Oprócz trzech brązowych krążków IO, był dwukrotnym wicemistrzem świata, a także trzykrotnym złotym medalistą ME. Raz z mistrzostw starego kontynentu przywiózł brązowy medal.

Finałowym przeciwnikiem Savona okazał się być Nigeryjczyk David Izonritei (znany w późniejszym czasie z zawodowych ringów jako David Izon). Afrykanin przez 9 minut pojedynku zdołał zdobyć tylko jeden punkt, a sam stracił 14 „oczek”. Pierwszy tytuł mistrza olimpijskiego dla Felixa Savona stał się faktem.

Rok po Barcelonie, Kubańczyk jechał na MŚ do Tampere aby stać się pierwszym pięściarzem w historii, który zdobędzie czwarty tytuł mistrza świata. Do 1993 wraz z rodakami: Teofilo Stevensonem i Adolfo Hortą przewodził tej klasyfikacji z trzema złotymi medalami. Na turnieju w Finlandii wypełnił zadanie. W pierwszej walce znokautował Amerykanina Derrela Dixona. W drugiej pokonał Rosjanina Aleksieja Lezina 13:7. W półfinale zwyciężył przez RSC Francuza Stephane’a Allouane. Złoto zdobył bez konieczności walki, bowiem Gruzin Georgi Kandelaki oddał pojedynek o mistrzostwo świata walkowerem i w ten sposób ułatwił Savonovi objęcie prowadzenia w indywidualnej tabeli wszechczasów pięściarskich mistrzostw świata amatorów.

W roku 1994, do swojej przebogatej już kolekcji, dorzucił dwa kolejne trofea międzynarodowe. W czerwcu, po raz trzeci w karierze, został zdobywcą Pucharu Świata AIBA w wadze ciężkiej (Bangkok), a miesiąc później wygrał Igrzyska Dobrej Woli (Sankt Petersburg). Warto dodać, że w tym roku został po raz 10 mistrzem swojego kraju, pokonując w finale Freddy Rojasa (po raz piąty w karierze został wicemistrzem Kuby, w tym samym roku pokonał Savona 9:8 na turnieju Giraldo Cordova Cardin).

Wszystkie dotychczasowe sukcesy Kubańczyka spowodowały, że gdziekolwiek się nie pojawił, był postrachem dla rywali i murowanym faworytem do zwycięstwa. Nie inaczej było w Berlinie, gdzie w 1995 odbyły się VIII Mistrzostwa Świata w boksie amatorskim. Zanim jednak Savon zdobył piąte złoto tej imprezy, został po raz trzeci mistrzem Igrzysk Panamerykańskich (Mar de Plata, Argentyna), po zwycięstwie w finale nad Lamonem Brewsterem z USA (poddanie w drugiej rundzie).

Rywalizację  w stolicy Niemiec rozpoczął od pokonania przez RSC w pierwszej rundzie Joon Hyu Joona z Korei Południowej. Drugą rundę przeszedł bez walki, ponieważ Gruzin Georgi Kandelaki, po raz drugi, oddał Savonovi pojedynek walkowerem. W półfinale, po zaciętym boju, pokonał Francuza Chritophe’a Mendy’ego (9:6). Finał z dobrze znanym polskim kibicom Luanem Krasniqim, rozpoczął piorunująco. Niespełna dziesięć sekund po rozpoczęciu walki, Albańczyk reprezentujący Niemcy był liczony po błyskawicznym lewym prostym Savona. Co prawda zdołał się pozbierać, ale nic nie mógł zdziałać w tym pojedynku, a do tego walczył nieczysto i sędzia ringowy odesłał go do narożnika pod koniec drugiego starcia. Felix Savon zdobył piąty tytuł mistrza świata amatorów w wadze ciężkiej.

Trzynasty rok startów Felixa Savona na międzynarodowych arenach był zarazem rokiem Igrzysk Olimpijskich. Od początku 1996 roku Kubańczyk imponował wysoką formą i gołym okiem było widać, że jego celem jest obrona złotego medalu IO w wadze ciężkiej. Przed olimpijskim turniejem w Atlancie stoczył ok. 20 pojedynków, większość wygrywając przed czasem. Jednym z niewielu pięściarzy, który nie dał się znokautować Savonovi był Wojciech Bartnik. Ostatni polski medalista olimpijski w boksie przegrał z Kubańczykiem na turnieju w Usti nad Łabą 0:14. Oprócz tradycyjnego turnieju w Czechach, Savon wygrał równie prestiżowe zmagania w Płowdiw oraz w Halle (po raz kolejny nie pozwolił dotrwać do końca pojedynku Luanowi Krasniqi).

W związku z takim obrotem spraw, turniej olimpijski w wadze ciężkiej musiał  zakończyć się zwycięstwem Kubańczyka. Jego przeciwnikiem w pierwszej walce był Andriej Kurniawka. Reprezentant Kirgistanu, a niegdyś wicemistrz świata w kategorii półciężkiej w barwach ZSRR, był w perspektywie całego turnieju najgroźniejszym przeciwnikiem dla Savona. Kubańczyk wygrał 9:3 i awansował do kolejnej fazy zmagań. Tam, w drugim pojedynku, wygrał przez RSC w pierwszej rundzie z reprezentującym Szwecję Kwameną Turksonem. W ćwierćfinale bez większych problemów wypunktował Georgi Kandelaki (20:4). W walce o awans do finału miał ponownie skrzyżować rękawice z Luanem Krasniqim, lecz ten oddał pojedynek walkowerem. Ostatnia przeszkodą na drodze do obrony tytułu był więc David Defiagbon. Kubańczyk nie pozostawił złudzeń. Jego zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone, a co więcej walczył tak, jakby musiał znokautować rywala, mimo iż od początku walki zdecydowanie prowadził. Całkowicie zdominował pojedynek i nie dał ani cienia szansy Nigeryjczykowi reprezentującemu Kanadę, który tylko dzięki woli walki przetrwał w ringu 9 minut. Ostatecznie Savon zwyciężył 20:2 i po raz drugi w karierze sięgnął po olimpijskie złoto.

Reasumując. Z końcem 1996 roku Felix Savon miał 29 lat, dwa złote medale IO, pięć tytułów mistrza świata i całe mnóstwo innych sukcesów. Spokojnie mógł więc zakończyć karierę z mianem jednego z najlepszych pięściarzy w historii, jednak postanowił zawędrować jeszcze wyżej. Jego celem stało się trzecie olimpijskie złoto, by w ten sposób dołączyć do grona dwóch najsłynniejszych pięściarzy amatorskich wszechczasów: Węgra Laszlo Pappa i swojego rodaka Teofilo Stevensona. Zadanie, choć osiągalne, wydawało się być bardzo trudne. W momencie zdobywania swych drugich złotych medali, obaj wyżej wymienieni pięściarze byli młodsi od Savona. Papp o trzy, natomiast Stevenson aż o pięć lat. Mimo tego Kubańczyk podjął wyzwanie.

Droga do IO w Sydney była jednak długa i wyboista. Pierwsze kłopoty nadeszły już w 1997 roku, kiedy to po 12 latach dominacji na krajowym podwórku, Felix Savon utracił tytuł mistrza Kuby. W eliminacjach turnieju, który odbył się w mieście Holguin, został znokautowany w drugiej rundzie przez Juana Delis Causse. Pięściarz ten, nie po raz pierwszy wygrał ze swoim wielce utytułowanym rodakiem. W podobnych okolicznościach pokonał Savona w 1986 podczas Drużynowych Mistrzostw Kuby. „El Lider Maximo”, jak nazywano pięciokrotnego mistrza świata, nie pozwolił sobie jednak odebrać miejsca w reprezentacji. Na turnieju „Giraldo Cordova Cardin” pokonał zarówno Causse jak i swojego odwiecznego krajowego rywala – Freddy Rojasa, poczym udał się wraz z reprezentacja Kuby na mistrzostwa świata do Budapesztu.

Turniej w stolicy Węgier rozpoczął od wygranej z dobrze mu znanym reprezentantem Szwecji – Kwameną Turksonem (4:2). W kolejnej walce pewnie uporał  się z Rosjaninem Igorem Kahininem (25:4). W ćwierćfinale pokonał 15:4 Kanadyjczyka Marka Simmonsa, natomiast w walce o finał nie dał szans Duńczykowi Tue Bjornowi Thomsenowi wygrywając przez RSC w trzecim starciu. W szóstym w karierze pojedynku o złoty medal mistrzostw świata Felix Savon zmierzył się z niespełna 19–letnim pięściarzem z Uzbekistanu Rusłanem Czagajewem. Młody zawodnik tatarskiego pochodzenia podszedł do pojedynku z imponującą odwagą. Nie przestraszył się wielkiego mistrza, a co więcej bardzo umiejętnie wyeliminował najgroźniejszą broń Savona, a mianowicie walkę w dystansie. Wygrał zasłużenie 14:4 i tym samym po 11 latach zdetronizował Kubańczyka. Jak się okazało nie na długo.

W lutym 1998, AIBA postanowiła odebrać Czagajewowi złoty medal MŚ. Uzbecki pięściarz przed turniejem w Budapeszcie stoczył dwie walki zawodowe, czym złamał ówczesne przepisy Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu Amatorskiego i został zdyskwalifikowany. Tytuł mistrza świata przyznano Savonowi, który w ten sposób zdobył szósty złoty medal światowego czempionatu. W tym samym roku Kubańczyk odzyskał tytuł mistrza swojego kraju (był to ostatni, trzynasty tytuł mistrza Kuby wywalczony przez Savona). Po raz czwarty w karierze został zwycięzcą Pucharu Świata AIBA (Chongqing, Chiny), jak również trzeci raz triumfował w Igrzyskach Dobrej Woli (Nowy Jork). W finale tego turnieju pokonał przez nokaut w pierwszej rundzie Amerykanina DaVarylla Williamsona.

Rok przedolimpijski był dla Felixa Savona jednym z najsłabszych w karierze. 32– letni pięściarz przegrywał coraz częściej. W finale mistrzostw Kuby uległ młodemu Odlanierowi Solisowi. Na turnieju w Płowdiw przegrał z Rusłanem Czagajewem, któremu pozwolono na kontynuowanie kariery amatorskiej. W Usti nad Łabą dla odmiany, musiał uznać wyższość Czecha Radima Marovskiego. Na turnieju Mistrzów Kuby został znokautowany w drugim starciu przez Noela Pereza Bio. Mimo tych porażek, znalazł się w kubańskiej kadrze, na X. Misrzostwa Świata, które w sierpniu 1999 roku odbyły się w Houston.

Nie było tajemnicą,  że Savon najlepsze lata miał już za sobą. Porażki na krajowych ringach wyraźnie wskazywały, że następców nie brakuje, jednak człowiek o nazwisku Savon nie był tylko zwykłym członkiem kadry narodowej. Był jej kapitanem, przywódcą, liderem. W pięściarskim światku plotkowano, że to on decyduje o tym kto ma jechać na takie a kto na inne zawody. Ile w tych plotkach prawdy? Nie wiadomo. Autorytet Felixa Savona był niepodważalny, a na ile był wykorzystywany w pozaringowych ustaleniach jest wyłącznie sprawą wewnątrzkubańską. Na otarcie łez, Odlanier Solis pojechał na Igrzyska Panamerykańskie do Winnipeg i zdobył tam złoty medal. Savon stawił się w Houston, aby walczyć o siódmy tytuł mistrza świata.

Start w Stanach Zjednoczonych zakończył się dla Savona srebrnym medalem i małym skandalem. Od początku turnieju „El Lider Maximo” walczył dobrze. Pokonał kolejno Litwina Deividasa Nekrasasa (RSC – H w trzeciej rundzie) i reprezentanta Rosji Andreija Kombarowa 7:5. W ćwierćfinale rywalem Savona był Rusłan Czagajew. Kubańczyk mocno zmobilizował się do walki ze swoim dwukrotnym pogromcą i tym razem wygrał zdecydowanie, 9:1. Co najmniej srebrny medal, zapewnił sobie pokonując w półfinale Walijczyka Kevina Evansa przez poddanie w czwartym starciu. Przeciwnikiem Felixa Savona w walce o siódmy tytuł mistrza świata miał być Amerykanin Michael Bennett. Tymczasem kubańska ekipa podjęła zaskakującą decyzję, oddając pojedynek walkowerem. Kubańczycy zaprotestowali przeciwko dopuszczeniu Bennetta do turnieju. Amerykański pięściarz w młodości przesiedział siedem lat w więzieniu za kradzież i ten fakt z jego życiorysu spowodował bojkot walki finałowej przez obóz Savona.

Trudno jest oprzeć się wrażeniu, że decyzja ta miała przede wszystkim podłoże polityczne. Savon i jego ekipa chcieli w ten sposób zaznaczyć,  że nie zależy im aż tak bardzo na kolejnym już złotym medalu, który zdobyliby pozostając w konflikcie z własnymi przekonaniami. Manifestacja pogardy dla Bennetta była jednocześnie manifestacją pogardy dla Stanów Zjednoczonych, bo przecież turniej odbywał się na amerykańskiej ziemi.

Rok później, na IO w Sydney, przeszłość Michaela Bennetta nie była już  dla kierownictwa kubańskiej ekipy przeszkodą, lecz zanim Felix Savon i jego amerykański rywal skrzyżowali rękawice w ćwierćfinale turnieju olimpijskiego,  „El Lider Maximo” musiał uznać wyższość Odlaniera Solisa w finale Mistrzostw Kuby. Dla sztabu szkoleniowego ekipy kubańskiej, nie było to jednak najmniejszym problemem, ponieważ z góry wiadomo było, że do Australii pojedzie właśnie Savon. „El Sombra” („Cień”) musiał zwyczajnie poczekać na swoją kolej.

Felix Savon mógł więc sposobić się do walki o trzeci złoty medal olimpijski w karierze. Jego forma rosła. Na turnieju w Usti na Łabą wygrał z Rosjaninem Sułtanem Ibragimowem, natomiast na niespełna dwa miesiące przed IO pokonał Solisa (4:3) na turnieju Giraldo Cordova Cardin.

Na olimpijskich arenach Felix Savon pojawił jeszcze przed rozpoczęciem sportowej rywalizacji. Był bowiem chorążym reprezentacji Kuby i w dniu ceremonii otwarcia Igrzysk XXVIII Olimpiady wmaszerował na Stadion Olimpijski w Sydney z kubańską flagą.

Kilka dni później, wygraną przez RSC – O w drugim starciu (18:3) z Nigeryjczykiem Ojemaye Rasmusem, zainaugurował swój trzeci olimpijski występ. Kolejnym przeciwnikiem Kubańczyka był Michael Bennett. Tym razem nie było mowy o walkowerze. Savon wyszedł do ringu i zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Tego typu pojedynki to coś więcej niż tylko walka pięściarska. Emocje udzieliły się także kubańskiemu bohaterowi. W pewnym momencie prowokacyjnie opuścił ręce, „zapraszając” swojego rywala do walki. Trudno jest przypomnieć sobie, żeby Savon zachowywał się w podobny sposób w stosunku do przeciwników kiedykolwiek wcześniej. Ostatecznie wygrał pewnie tę walkę, osiagając w trzecim starciu piętnastopunktową przewagę, 23:8 (RSC – O). Trzeci medal olimpijski miał już zapewniony, lecz przecież nie o to mu chodziło. Celem było złoto, do którego przybliżył się po półfinałowym zwycięstwie z Niemcem Sebastianem Koeberem (14:8). Na przeszkodzie do trzeciej olimpijskiej wiktorii stał już tylko reprezentujący Rosję Sułtan Ibragimow.

Savon lepiej rozpoczął walkę i po pierwszym starciu prowadził już  6:0 (2 punkty otrzymał za cios po gongu, który zadał  Ibragimow). W dalszej części pojedynku reprezentant Rosji nie miał zamiaru się poddać i walka się wyrównała. Ibragimow atakował, jednak olbrzymie doświadczenie Kubańczyka nie pozwoliło 25–letniemu pięściarzowi z Dagestanu na przechylenie szali zwycięstwa na swoją korzyść. Ciosy Rosjanina miały swoją wagę, jeden z nich rozciął Savonovi dolną powiekę, jednak to nie wystarczyło. Kubańczyk umiejętnie dotrwał do końca czwartego starcia, zwyciężył 21:13 i po raz trzeci został mistrzem olimpijskim w wadze ciężkiej. Publiczność zgromadzona w Centrum Wystawowym w Sydney nie do końca zgadzała się z werdyktem arbitrów, który przyjęła gwizdami i buczeniem.

Po Igrzyskach Olimpijskich w Sydney, Felix Savon zdecydował się zakończyć  karierę, lecz nie od razu. Początkowo chciał po raz ósmy wystartować  na mistrzostwach świata, które w 2001 roku miały odbyć się w Dublinie. Ta impreza dostatecznie nie zmobilizowała jednak Savona, gdyż tuż po niej i tak byłby zmuszony do zakończenia kariery, gdyż 22 września 2001 roku kończył 34 lata. W myśl przepisów AIBA, pięściarz amatorski nie ma prawa walczyć w momencie, kiedy ukończy 34 lata. W związku z powyższym, Savon musiał zapomnieć o czwartym olimpijskim złocie. Kubańczycy próbowali ten stan rzeczy zmienić i proponowali, aby dla kategorii ciężkiej oraz superciężkiej zmienić limity wieku. Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Amatorskiego było nieugięte i ostatecznie „El Lider Maximo” odszedł na sportową emeryturę.

Jakim był  pięściarzem? Niespotykana lista osiągnięć nie pozostawia wątpliwości. Z całą odpowiedzialnością można zaliczyć Felixa Savona do grona najwybitniejszych mistrzów pięści wszechczasów. Zaprowadziła go tam wspaniała szybkość, niebywała zwinność, siła i precyzja. Wszystkie tajniki pięściarskiego rzemiosła doprowadził do perfekcji. Z boksu uczynił sztukę i był w niej bardzo skuteczny. Rywalom często nie pozostawiał złudzeń. Jego najsilniejszą bronią była walka w dystansie, w której znakomicie wykorzystywał swoje warunki fizyczne (196 cm. wzrostu) i naturalną gibkość. Swoją popisową akcją, zabójczo szybką kombinacją lewy – prawy prosty, bardzo często odbierał przeciwnikom ochotę do walki. Byli i tacy, którzy znaleźli sposób na Savona, jednak w perspektywie ilości stoczonych pojedynków, zdarzało się to bardzo rzadko.

W swojej karierze stoczył ok. 380 walk, z czego wygrał ok. 360, a ok. 20 przegrał (źródła podają różne liczby). Po jej zakończeniu został uhonorowany Złotym Orderem Olimpijskim, który odebrał podczas 112. sesji Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, która odbywała się w Moskwie w lipcu 2001. W momencie, kiedy powiesił rękawice na kołku, nie zerwał całkowicie z boksem. Po dziś dzień udziela się jako trener i jest olbrzymim autorytetem dla swoich młodszych kolegów.

Nigdy nie przeszedł  na zawodostwo. Nie przemierzył trudnej i pełnej niebezpieczeństw drogi z „Gorącej wyspy” na Florydę. Boks zawodowy nazywał brudnym sportem, nastawionym wyłącznie na zysk. Trudno powiedzieć czy taka postawa była tożsama z tym, co naprawdę myślał. Pewne jest jedno - była poprawna politycznie. Nie da się ukryć, że Felix Savon był symbolem Kuby Fidela Castro. „El Comendante” uwielbiał go i wszystko wskazywało na to, że z wzajemnością.

Cokolwiek by nie powiedzieć o Felixie Savonie i o jego poza sportowej postawie, pewne jest jedno. Był i po dziś dzień jest, przede wszystkim symbolem i żywą legenda boksu amatorskiego. Współczesne pięściarstwo amatorskie cierpi na brak podobnych osobowości, co na pewno nie służy mu dobrze. Dobrych pięściarzy nie brakuje, lecz żaden z nich nie jest taką gwiazdą, jaką był „El Lider Maximo” – Największy Przywódca.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: krzysiek34
Data: 12-08-2009 16:36:15 
Szkoda że w amatorce nie walczył z Lennoxem. Jak się to czyta to aż dreszcze przechodzą co ten facet mógłby zrobić gdyby nie polityka. Niewykluczone że byłby bokserem wszechczasów.
 Autor komentarza: Grypser86
Data: 12-08-2009 16:52:29 
Kiedys gdzies mi sie obilo o uszy ,że podobno proponowali mu walke z Tysonem za ogromne na tamte czasy pieniadze. Chodzi o czas gdzie Tyson byl na topie.
 Autor komentarza: garnek29
Data: 12-08-2009 16:56:57 
fakt był wielki i w sumie mógłby być większy,możnaby gdybać ale savon rządziłby dalej choć patrząć na kubańskich bohaterów typu solis chyba kasa i lepsze życie ich nie mobilizuje i wątpie by taki solis był mistrzem co najwyżej miszczem u niemców,kasa jednak rozpieszcza i powoduje sodówke...
 Autor komentarza: blockbuster1
Data: 12-08-2009 17:07:08 
Chętnie przeczytałbym podobny artykuł o jedynym lepszym od Felka(oczywiscie moim skromnym zdaniem) tzn mam na myśli Teofilo Stevensona:)
 Autor komentarza: Daro
Data: 12-08-2009 17:19:54 
Lenox walczyl powyzej 91 kg.
 Autor komentarza: kuba2
Data: 12-08-2009 17:55:42 
świetny i dosyć wyczerpujacy artykuł aczkolwiek mam dwa zastrzeżenia :
przede wszystkim nigdy nie słyszałem aby Savon oddał walkower Bennetowi na MŚ w Houston z powodu kryminalnej przeszłości tego drugiego. Z tego co wiem to powodem była kontrowersyjna decyzja przyznajaca wygraną Rosjanina Gajdałowa z Kubańczykiem Hernandezem. . Kubańczycy zgłosili prostest, zagrozili wycofaniem swoich finalistów, jury werdykt zmieniło (sprawa bezprecedensowa zresztą) ale do finałów nie przystąpił ani Savon w cieżkiej, ani Guttierez w lekkośredniej. Prosiłbym autora o ustosunkowanie się do tej sprawy.
Druga rzecz dotyczy walki Savon - Czagajew na MŚ 97. Pamietam dosyć dobrze te mistrzostwa (chyba ostatnie jakie transmitoała TVP i to zdaje sie tylko finały) Felix był bez formy, walczył jak na niego wyjątkowo słabo niemniej spory wpływ na bardzo wysoki werdykt miała skandaliczna praca sędziego ringowego który strasznie faworyzował Uzbeka. Punkciki też wyjatkowo ochoczo wciskano dla Czagajewa. Po walce wybuchła zresztą niezła awantura, zdaje sie ze były jakieś zawieszenia. Werdykt w Sydney z Ibragimowem był ok chociaż Savona dopadł juz wiek.
Co do szans na zwodostwie to z pewnością byłby to bardzo poważny kandydat na wielkiego championa ale miał jeden duzy mankament - szklana szczękę. Pamietam jak pod koniec walki z Bennetem w Sydney dostał od duzó słabszego Amerykanina potężnego sierpa w końcówce i mimo że rękawice w amatorstwie mocno amortyzuja cios to Savon był wyraźnie zamroczony
 Autor komentarza: KubaK
Data: 12-08-2009 18:23:26 
Witam serdecznie i natychmiast wyjaśniam. Kwestia 1. O tym, że Savon odmówił walki z Bennettem na MŚ w Houston z powodu kryminalnej przeszłości Amerykanina dowiedziałem się ze źródeł kubańskich (hiszpańskojęzycznych). Sam byłem zaskoczony, bowiem podobnie jak Ty sądziłem, że powodem bojkotu tej walki był niesprawiedliwy zdaniem strony kubańskiej werdykt walki Juana Hernandeza. Wydaje mi się, że obie kwestie należy uznać za słuszne. Kubańczycy nie raz i nie dwa chcieli się wycofywać z przeróżnych turniejów wszędzie widząc imperialistyczny spisek. W momencie kiedy jury zmieniło decyzję o wyniku walki, zwyczajnie znaleźli sobie inny pretekst. Kwestia 2. Podobnie jak Ty uważam, że Savon na MŚ w Budapeszcie był bez formy. Moim skromnym zdaniem zasłużenie przegrał w finale, jednak rozmiary porażki mogą nieco dziwić. Afera rzeczywiście wybuchła, bowiem Kubańczycy w swoim stylu wszędzie szukali winnych. Co do werdyktu walki z Ibragimowem, napisałem jaka była reakcja sali, choć osobiście uważam, że była lekko przesadzona, no ale to moja skromna opinia. Na zakończenie chcę zaznaczyć, że trudno jest w takim tekście zamieścić wszystkie szczegóły dotyczące kariery Felixa Savona, bo wówczas powstała by interesująca, aczkolwiek bardzo długa powieść. Jednocześnie pragnę podziękować za cenne uwagi. Serdecznie pozdrawiam.
 Autor komentarza: otke
Data: 12-08-2009 20:43:34 
Rewelacyjny bokser, jak dla mnie najlepszy amator powyżej 80 kg. Gdyby przeszedł na zawodostwo pewnie byłby inaczej trenowany, prowadzony, inne wspomaganie, walczyłby rzadziej, kariera trwała by dłużej gdyż w zawodostwie są trochę inne wymagania itp. Pewni ważyłby ok 105-110 kg i byłby postrachem ringów. Lenox tez nie miał kamiennej szczęki a potrafił wykorzystać swoje warunki(moim zdaniem Savon w niczym mu nie ustępował). Napewno byłoby ciekawie.
Był moim zdaniem bez porównania lepszy od bokserów typu Ruiz, Moorer, Byrd(0 szans z Savon bo niby jak?) itp.
 Autor komentarza: fraimbaud
Data: 12-08-2009 20:43:57 
Super artykuł. Savon jest i będzie wielki. Podobnie jak Stevenson. Przykre w boksie było to że i tu zagościła polityka. Niestety. Takie były czasy. Lecz one juz nie powrócą i z tego należy sie ciszyć. W artykule zabrakło zdania na yemat skąd wzięła się POTĘGA boksu Kubańskiego, ano trenerami byli Polacy. I na zawodników kubańskich nie było mocnych Z każdych zawodów przywozili komplet złotych medali. Co ciekawe wtedy, lata 80-te 90-te TVP transmitowała takie zawody. A teraz, prosze wybaczyć modlitwy i wszechobecna polityka. Żywie nadzieje że ostatnim zdaniem nikogo nie obraziłem, nie mam takich intencji. Pozdrawiam wszystkich
 Autor komentarza: st135a
Data: 12-08-2009 21:44:51 
Savonowi za walkę z Tysonem proponowali 10 mln dol. Oglądałem na Discavery.. Artykuł spoko.. pozdrawiam.
 Autor komentarza: ferdas
Data: 12-08-2009 22:02:44 
st135a masz gdzieś jakiegoś linka może do tego??
 Autor komentarza: st135a
Data: 12-08-2009 23:06:00 
nie nie mam linka,ogladałem w tv na discavery to był program o całej karierze Savona,też spoko prog.Serio dostał propozycję walki z Tysonem za 10 mln dol,wtedy Tyson miał najlepsze lata ale Savon odmówił.Swoją drogą szkoda że nie wystąpił na IO w Seulu,pewnie miałby 4 złote medale.
 Autor komentarza: capricornxxx
Data: 13-08-2009 01:38:36 
Taaa... Wszystko się zgadza.

Mały kamyczek jednak zawsze się przyda. Kojarzycie Laslo Pappa? Nigdy nie ma gwarancji, że wybitny amator będzie równie dobrym bokserem zawodowym. Pozostaje nam tylko pogdybać.
 Autor komentarza: KubaK
Data: 13-08-2009 03:54:01 
Odnośnie kubańskiej potęgi to mam swoje skromne zdanie. Boks na Kubie przyjął się jako sport robotniczy, czytaj od Związku Radzieckiego. Dodając do tego naturalne predyspozycje Kubańczyków, jako narodu, wychodzi doskonałe połączenie. Ale to jest materiał na oddzielny artykuł. Propozycje dla Savona były niczym propozycje np. dla radzieckich hokeistów odnośnie gry w NHL. Podobno dla legendarnego hokeisty Borysa Michajłowa miały wylądować samoloty odrzutowe, aby zabrać, "porwać" go do USA. Tej zagadki nigdy nie rozstrzygniemy. To jest sprawa głęboko wykraczająca poza nasze umysły. Ile w tym było prawdy? A ile plotek? Nie wiemy. Savon, Stevenson, Papp, Łagutin, Vinent, Todorow, Vastag, Herrera, Hernandez czy wreszcie Kindelan i Rigodneux i wielu innych. Dodając naszych: pana Jerzego Kuleja i pana Zbigniewa Pietrzykowskiego. Który z nich, i ile byliby w stanie zdobyć na zawodostwie? To już pozostanie wieczną tajemnicą.
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 13-08-2009 07:27:31 
A ciekawe jakby było to drugą stronę czyli gdyby Ali pozostał do końca amatorem czy zdobyłby 4-5 razy najwyższy tytuł z olimpiady- przecież w wieku 22,26 30 lat pewnie byłby lepszy niż na pierwszej olimpiadzie w wieku 18 lat. w wieku 34 lat też byłby niezły bo boks amatorski nie wyniszcza jak zawodowy. Podobnie co by było z amatorem ODLH, Royem JR, Leonardem, Lenoxemitd???
zgadzam się z Otke że Ruizów, Barretów , Byrdów, Liakowiczów Savon by zmiatał z ringu a napewno i z najlepszymi mógłby być faworytem.
Jedno jest tylko pewne z boskim superchampionem WALUJEWEM nie miał by najmniejszych szans
 Autor komentarza: nowina
Data: 13-08-2009 09:21:02 
podobno był gejem
 Autor komentarza: kuba2
Data: 13-08-2009 09:34:03 
Dzięki KubaK za wyjaśnienie chociaz ciekawy w tej sytuacji jestem, jak tłumaczono drugi walkower od Gutiereza (jego przeciwnik chyba nie siedział w więzieniu)

Co do szans na zawodostwie to jasne że nigdy się nie dowiemy czy Savon byłby lepszym profi niz amatorem ale trudno oczekiwać, że wybitny amator będzie tylko średnim zawodowcem czy też średni amator wielkim championem. Oczywiście są wyjątki od reguły, duzo zalezy od tego kiedy rozpoczyna sie karierę itd. Dla Kubańczyków kariera amatorska była celem samym w sobie, dla Amerykanów z reguły tylko przepustką na zawodowe ringi.
Laszlo Papp został zawodowcem po przekroczeniu 30 roku życia, jak na tamte czasy to było naprawdę sporo. Z tego co wiem radził sobie naprawdę dobrze, był nawet w czołówce światowej ale zabroniono walczyć mu o światowy tytuł.
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 13-08-2009 09:51:19 
nowina-pewnie to kolejna bzdura - każdy bokser co nie chla nie ćpa i nie wydymał wszystkiego w okolicy jest od razu podejrzewany przez szmatławą prasę o homoseksualizm. Lennox Lewis przez gazety typu the sun był okrzyknięty gejem a jest od dawna żonaty i ma dwójkę dzieci
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 13-08-2009 10:07:14 
kuba2- dokładnie wielu rzeczy nie dowiemy się nigdy, czy Savon byłby wielkim zawodowcem czy Ali wygrałby z Tysonem itd.
Jedno jest tylko pewne nie było nigdy w historii inie będzie boksera który by miał jakiekolwiek szanse z Wielkim Valujewem czy to na ringu czy w knajpie czy na ubitej ziemi na Syberii
 Autor komentarza: kuba2
Data: 13-08-2009 10:28:21 
nie no Wałka w ogóle nie ma co klasyfikować. Słyszałeś jak nalał temu parkingowemu? Podobnież prawdziwa deklasacja... Sztuczna szczękę znaleźli chłopinie na końcu parkingu.

Tak poważniej rzecz biorąc to Savon był największym postrachem amatorskich ringów jakiego widziałem. Dla mnie to była bestia, szczególnie jak oglądam jego walki do 95 r. potem juz go trochę dopadł wiek. Wcześniej miał niesamowitą dynamikę, straszne kopyto, generalnie ogromne predyspozycje do demolowania rywali, taki naturalny, klasyczny puncher. W profi to ten facet mógłby być nawet lepszy ale i gorszy, tego sie nie dowiemy ale talent z pewnościa miał ogromny a styl walki szczególnie mile widziany na zawdowych ringach.

ps ODLH stwierdził kiedyś, że na IO w Barcelonie Felix był dla niego straznie miły i oboje byli wrecz nierozłączni. No cóż, wiadomo że z Oscarka ładny chłopiec...
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 13-08-2009 10:57:36 
kuba2- taki parkingowy niejednemu zawodowcowi by wklepał ilu on musiał napierdzielić w życiu złodziejaszków to pewnie po kilku na raz, taki Kliczko byłby bez szans z takim ochroniarzem. A Walujew dał radę bez problemu - zuch chłopak.

Savon byłby na 90 % jednym z największych zawodowców w historii HW podobnie jak Stevenson
 Autor komentarza: capricornxxx
Data: 13-08-2009 13:40:05 
Co do Walueva to obawiam się, że na takich igrzyskach, czy mistrzostwach świata amatorów musieliby utworzyć dla niego nową kategorię wagową. Klepał by sobie goryle, miśki i inne żyrafy...

Co do Savona, Stevensona, Pappa, czy choćby Kuleja bądź Pietrzykowskiego - nigdy się nie dowiemy, jak by się sprawdzili, jako zawodowcy. Zauważcie jedno - spora grupa kubańczyków przeszła (wiadomo jaką drogą) na zawodowstwo i jakoś do tej pory żaden z nich furory nie zrobił. Wiem, że Savon to nie Jorge L. Gonzalez, ale pewności nigdy mieć nie będziemy. Pranie rządzi, w tym temacie.
 Autor komentarza: piotruspan
Data: 13-08-2009 15:13:42 
"Zauważcie jedno - spora grupa kubańczyków przeszła (wiadomo jaką drogą) na zawodowstwo i jakoś do tej pory żaden z nich furory nie zrobił"
capricornxxx, zapomniałeś o Casamayorze, który chyba nieźle sobie radził (radzi).
 Autor komentarza: capricornxxx
Data: 13-08-2009 15:38:53 
Nie zapomniałem, to trochę za mało jednak.

Nie chcę tu pisać, że są za słabi, czy że boks amatorski a zawodowy to dwie różne dyscypliny. Przypuszczalnie główna przyczyna tkwi w kwestiach, nazwijmy to "kulturowych". Tam mają tylko trening i sporą sławę, a tu...
 Autor komentarza: piotruspan
Data: 13-08-2009 15:56:32 
Heh, sory, chciałem zamknąć okno.

capricornxxx, Casamayor to czołówka swojej wagi, bił się z najlepszymi, był mistrzem świata, pokonał min. dukrotnie ŚP Diego, Nata Cambela, dał naprawdę dobre walki z JMM i Castillo
 Autor komentarza: kuba2
Data: 13-08-2009 16:45:45 
Dajmy im jeszcze czas, spora grupa kubańskich mistrzów przeszła na zawodostwo dopiero niedawno a moim zdaniem i tak radzą sobie bardzo dobrze.
Co do Gonzalesa to on wypełnił pustkę po Stevensonie którą kilka lat później zapełnił Balado. Moim zdaniem od ich obu był gorszy co najmniej o klasę a w profi był naprawdę duzym kozakiem do walki z Bowem. Moim zdaniem za szybko go puścili na Riddicka, miał serie łatwych walk i nagle dostał ringowego zabójce. Po tej walce stało sie z nim cos dziwnego, Bowe go po prostu skończył.
 Autor komentarza: capricornxxx
Data: 13-08-2009 17:36:42 
piotruspan./ kuba2

Ja wiem o tym, że Casa to świetny bokser, póki co jednak nikt nie poszedł w jego ślady. Zgadzam się też, że możemy i powinniśmy poczekać na werdykt w tej sprawie. Jest ich cała grupa, za kilka lat bedzie można wysnuć jakieś wnioski.
Ja po prostu twierdzę, że jak wyciągniecie z danego zamkniętego systemu (także systemu szkolenia) człowieka i przeniesiecie go do zupełnie innych realiów, to nie macie gwarancji, że ten ktoś sobie poradzi. Choćby był niezwykle utalentowany.

Pytanie: Ilu czołowych kubańskich trenerów zwiało z wyspy?
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 13-08-2009 17:40:19 
kuba2-co do Gonzalesa to za szybko raczej nie wyszedł do Bowa - miał wtedy ok 33 lat i był starszy od Bowa. Może poprostu wiek już go dopadł a bowe przyczynił się do jego upadku.Bowe był po walce z Hidem w której się o mało nie skompromitował więc może do tej walki był świetnie przygotowany. Ale to prawda że był on o dobrą klasę niżej niż stevenson czy Balado, któremu głupia śmierć przerwała karierę.
W amatorce wiek pomógł mu pokonać Bowa w pro przeszkodził
 Autor komentarza: capricornxxx
Data: 13-08-2009 18:05:43 
StonkaKartoflana.

Przypomnij mi kompromitację Bowe'a, bo coś mi się chyba po....o
 Autor komentarza: kuba2
Data: 13-08-2009 21:00:00 
Spojrzałem na boxrec Stonka i widzę, że Gonzales wychodząc do Bowe miał niespełna 31 lat - piekny wiek jak na wagę cieżką tym bardziej, ze rozbity raczej nie był bo niby kto miał to zrobić. Moim zdaniem Jorge był źle poprowadzony, nie mówię że to był kandydat na wielkiego mistrza ale chyba mógł nieźle namieszać w czołówce. Mam wrażenie ze Bowe w ciągu kilkunastu minut zrobił ze wschodzącej gwiazdki zwykłego buma.

ps. Walka Bowe - Hide była dosyć dziwna ale szczerze to też nie wiem, na czym kompromitacja Bowe miałaby polegać.
 Autor komentarza: nowina
Data: 13-08-2009 21:04:59 
stonka to jest fakt na MŚ w australi w saunie dał pokaz
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 13-08-2009 22:35:52 
: capricornxxx kuba2-Bowe poprostu był równo bity przez Hidea do czasu gdy zderzyli się głowami niefartownie dla Hidea . Bowe w tej walce wyglądał jakby właśnie przebudził się ze snu zimowego.
co do bowe gonzales to bowe był o sporo lepszym bokserem niz kubańczyk.
31lat masz rację te 33 napisałem z pamięci ale to też wiek w którym wielu bokserów się kończyło
 Autor komentarza: Dorian
Data: 14-08-2009 00:01:17 
Ziomek ,z ktorym trenowalem z nim walczyl..mial niefart bo go wylosowal na turnieju Olimpijskim...Krzysztof Rojek...ktos to pamieta????
 Autor komentarza: piotruspan
Data: 14-08-2009 00:12:49 
Stonka, Kuba2 - czy Wam chodzi o walkę z Herbie Hidem? Jeżeli tak to z tego co pamiętam, to tam kompromitował się (jeśli można to tak nazwac) wyłącznie Hide. On padał w tej walce chyba z 10 razy i to nawet po lewych prostych Bowa.
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 15-08-2009 08:49:34 
http://www.youtube.com/watch?v=X0kTxda3O4s&feature=related
walka bowa z Hide
 Autor komentarza: FANBOX
Data: 15-08-2009 13:14:35 
Już niedługo zobaczymy jak sobie poradzi Hernandes z Liciną...
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.