Z HISTORII BOKSU: ZALĄŻEK POTĘGI (cz.2)

Po drodze do kolejnych IO, które w 1936 roku miały odbyć się w Berlinie, polscy pięściarze wystartowali na IV Mistrzostwa Europy, których gospodarzem ponownie był Budapeszt. Zawody te zakończyły się dużym sukcesem naszej reprezentacji. Polacy wywalczyli pięć medali. Po raz drugi na podium ME stanął Witold Majchrzycki, który startując tym razem w kategorii średniej, przegrał dopiero w finale ze znakomitym Węgrem Lajosem Szigetim. W ślad za Majchrzyckim podążył w wadze półciężkiej Roman Antczak, który również stanął na drugim stopniu podium. Brązowe krążki wywalczyli: Szapsel Rotholc w wadze muszej, Tadeusz Rogalski w koguciej i Mieczysław Forlański w piórkowej. Tym występem, nasi pięściarze potwierdzili swoją przynależność do ścisłej europejskiej czołówki. Dość powiedzieć, że tylko Węgrzy zdobyli więcej medali od Polaków w tych zawodach (6).

Igrzyska w Berlinie zbliżały się wielkimi krokami. Rywalizacja o miejsca w kadrze olimpijskiej była ogromna. Poziom rodzimego pięściarstwa stale rósł. Pionierzy, czyli Majchrzycki, Forlański i inni zaczęli mieć godnych siebie rywali na krajowym podwórku. Ich forma nie była już tak wysoka jak kilka lat wcześniej i zostali zmuszeni do ustąpienia miejsca młodszym. Ostatecznie do Berlina pojechało 7 polskich pięściarzy na osiem kategorii wagowych. Ze względu na poważna chorobę, na IO nie mógł wystartować Roman Antczak, który został zmuszony do przedwczesnego zakończenia kariery w 1935 roku. Wobec niebytu na polskich ringach zawodnika o podobnej klasie (pominięto Franciszka Szymurę), Feliks Stamm, który po raz pierwszy samodzielnie miał poprowadzić nasza kadrę, zdecydował nie zabierać na IO żadnego pięściarza w kategorii półciężkiej.

Po raz pierwszy w tym miejscu pada to nazwisko. Feliks Stamm. Twórca potęgi polskiego boksu. Jeden z najwybitniejszych trenerów w historii polskiego sportu. Był związany z polskim boksem niemal od zawsze. Od 1926 roku, kiedy to porzucił karierę pięściarska dla trenerskiej, stale brał udział w przygotowaniach naszych reprezentantów do najważniejszych imprez i bardzo popularnych w tamtym okresie meczów międzypaństwowych, będąc głównie asystentem zagranicznych szkoleniowców.

Do Berlina, Stamm, zabrał głównie młodych zawodników. Wyjątek stanowił 27- letni Stanisław Piłat, pięściarz wagi ciężkiej. Zaczęło się bardzo obiecująco. Pierwszej rundy nie przeszedł tylko zawodnik kategorii półśredniej – Józef Pisarski. W drugiej rundzie było już nieco gorzej. Odpadli: wspomniany Piłat (przegrał swoją pierwszą walkę, ponieważ w pierwszej rundzie wyciągnął wolny los), Czesław Cyraniak (lekka) i Antoni Czortek (kogucia). Na placu boju, czyli w ćwierćfinałach, pozostała trójka. W wadze muszej, Edmund Sobkowiak poległ w starciu o półfinał IO z Amerykaninem Lou Lourią (pięściarz z USA zdobył później brązowy medal i jako pierwszy zawodnik w historii IO został uchonorowany pucharem im. Vala Barkera). Odrobiny szczęścia zabrakło Aleksandrowi Polusowi, który o awans do najlepszej czwórki kategorii piórkowej skrzyżował rękawice z Argentyńczykiem Oscarem Casanovasem. Nasz zawodnik przegrał tę walkę, a pięściarz z Ameryki Południowej został dwa dni później Mistrzem Olimpijskim. Pierwszym Polakiem, który awansował do półfinału turnieju olimpijskiego został za to Henryk Chmielewski. Zawodnik rodem z Łodzi, w ćwierćfinale kategorii średniej pokonał Amerykanina Jamesa Clarka Atkinsona. Gdyby wówczas przepisy turnieju olimpijskiego były takie jak dziś, to Chmielewski miałby zagwarantowany już co najmniej brązowy medal. W tamtych czasach brązowy medal przypadał zawodnikowi, który okazał się lepszy w pojedynku pokonanych półfinalistów. Polski pięściarz uległ w półfinale Norwegowi Henremu Tillerowi i w walce o brąz miał się zmierzyć z Argentyńczykiem Raulem Villarealem. Miał, bo do tej walki nie doszło. Ze względu na kontuzję nadgarstków, której Chmielewski nabawił się już w ćwierćfinale, został on zmuszony do oddania pojedynku walkowerem. Skończyło się więc na czwartym miejscu. Legenda głosi, że przyczyną urazu Polaka była twarda jak skała szczęka Atkinson. Prawda była jednak inna. Chmielewski miał tendencję do zadawania ciosów nasadami rękawic i często w związku z tym „łapał” tego rodzaju kontuje. Nie dało się ukryć, że po występie ekipy Stamma na IO w Berlinie pozostał lekki niedosyt, mimo iż ten turniej był najlepszym w wykonaniu naszych pięściarzy ze wszystkich dotychczasowych. Olimpijski debiut pięściarskiego szkoleniowca wszechczasów okazał się być „dobrze zainwestowanym frycowym”, którego skutkiem miały być medale na IO w 1940 roku.

Do IO, które pierwotnie miały odbyć się w Tokio, a następnie w Helsinkach, pozostawały 4 lata. Feliks Stamm i jego podopieczni zakasali rękawy i wzięli się do ciężkiej pracy, na której efekty nie trzeba było długo czekać. Niespełna rok po berlińskich igrzyskach, najlepsi pięściarze „starego kontynentu” zjechali do Mediolanu, aby rywalizować w V. Mistrzostwach Europy. Pięciu z ośmiu pięściarzy, których do stolicy Lombardii zabrał Feliks Stamm awansowało do półfinałów. Czterech z nich: Edmund Sobkowiak, Aleksander Polus, Henryk Chmielewski i Franciszek Szymura przebiło się do finałów, które odbyły się 9 maja 1937 roku. Dzień ten na stałe wpisał się do historii polskiego pięściarstwa. Jako pierwszy do walki o złoty pas ME stanął w wadze muszej Edmund Sobkowiak, który jednak musiał uznać wyższość Węgra Vilmosa Enekesa (młodszego brata Istvana). Wcześniej, w półfinale, polski pięściarz okazał się lepszy od Willy’ego Kaisera, Mistrza Olimpijskiego z Berlina. Za drugim podejściem wreszcie się udało. Aleksander Polus wygrywając w finale wagi piórkowej z reprezentantem gospodarzy Federico Cortonesim został pierwszym polskim Mistrzem Europy w boksie. Niedługo później, do Polusa dołączył Henryk Chmielewski, który w półfinale wziął rewanż na Henrym Tillerze za przegrany pojedynek na IO w Berlinie. W pojedynku finałowym, Polak pokonał Holendra Gerardusa Dekkersa i również założył złoty pas Mistrza Europy. Czwartym polskim finalistą był zawodnik wagi półciężkiej Franciszek Szymura, który nie dał rady Włochowi Luigi Musinie. Bliski wywalczenia medalu był również Antoni Czortek, jednak najpierw poległ w półfinale, a następnie w pojedynku o brąz. Cztery medale Naszych zawodników, dały Polsce pierwszy triumf w tzw. Pucharze Narodów. Krótko mówiąc, Polacy wygrali klasyfikację drużynową mediolańskiej imprezy.

Dwa lata później, Stamm i jego zawodnicy udali się do Dublina, aby co najmniej powtórzyć udany występ z Mediolanu. W kadrze nie było już Polusa, z amatorskiego uprawiania boksu zrezygnował Chmielewski, który w 1938 roku przeniósł się do USA i rozpoczął karierę zawodową. Kilku pięściarzy zmieniło kategorie wagowe. Wśród ósemki zawodników, którzy mieli w Dublinie walczyć o medale był jeden, który wyróżniał się zdecydowanie. Antoni Kolczyński – najprawdopodobniej najbardziej utalentowany polski pięściarz okresu międzywojennego. Popularny „Kolka” jechał do stolicy Irlandii w roli murowanego faworyta do złota. W 1938 roku został uznany najlepszym zawodnikiem meczu Stany Zjednoczone – Europa, pokonując w pojedynku kategorii półśredniej Amerykanina irlandzkiego pochodzenia Jimmy’ego O’Malleya, uważanego wówczas za najlepszego amatorskiego pięściarza w USA. Zwycięstwo w tak prestiżowym pojedynku, z całą odpowiedzialnością równało się tytułowi nieoficjalnego Mistrza Świata. W Dublinie, Kolczyński nie pozostawił złudzeń, pewnie wygrywając rywalizację w wadze półśredniej i otrzymując tytuł najlepszego pięściarza całego turnieju. Niewiele gorzej od „Kolki” spisali się Antoni Czortek, Józef Pisarski i Franciszek Szymura, którzy z Zielonej Wyspy przywieźli do Polski srebrne pasy ME. Pogromcą tego ostatniego, po raz kolejny, okazał się Luigi Musina, późniejszy zawodowy mistrz Europy. Brązowy pas do tej pokaźnej kolekcji dorzucił Zbigniew Kowalski, który tylko w półfinale uległ najlepszemu pięściarzowi Europy końca lat trzydziestych XX stulecia w wadze lekkiej – Niemcowi Herbertowi Nurnbergowi. Zawodnik ten następnie obronił złoty pas zdobyty dwa lata wcześniej we Włoszech. Pięć medali i drugi z rzędu Puchar Narodów – oto dorobek ekipy Stamma. Wielki sukces wywalczony w przededniu największego dramatu w historii ludzkości.

Wobec tak wspaniałej grupy zawodników, prowadzonej przez tak wspaniałego trenera już nikt nie zadawał pytania czy polscy pięściarze przywiozą medal z IO w 1940 roku. Wszyscy zastanawiali się tylko ile tych medali będzie i czy wśród nich będzie upragnione złoto. Wojna brutalnie przerwała te spekulacje. Wielu pięściarzy zamiast sposobić się do startu na olimpijskim ringu musiało sportowe dresy zamienić na wojskowe mundury. Stracone lata i doświadczenia wojenne – w takich warunkach Feliks Stamm podjął się dzieła odbudowy polskiego pięściarstwa.

Jakub Kubielas

CIĄG DALSZY JUŻ WKRÓTCE NA BOKSER.ORG...

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.