Z CYKLU 'ZDANIEM NASZYCH CZYTELNIKÓW'

Dziś kolejny tekst naszego czytelnika. Tym razem swoimi spostrzeżeniami podzielił się z nami Mateusz Derlecki, znany stałym bywalcom bokser.org jako Hillowh. W rozwinięciu przedstawiamy jego tekst pod tytułem "Kryzys w HW - kto pokona braci Kliczko ?"

  Waga ciężka pogrąża się w coraz większym kryzysie. Co gorsze, końca kryzysu nie widać a wydaje się on głębszy niż obecny kryzys na rynku światowym. Mija już sześć lat od odejścia ostatniego "Króla" królewskiej kategorii, jak zwykło się określać popularną heavyweight. Na domiar złego, od wagi ciężkiej odwrócili się nie tylko eksperci ale również rzesze zwyczajnych fanów boksu, faworyzując lżejsze kategorie.

Jest co prawda Władimir Kliczko, posiadacz dwóch mistrzowskich pasów oraz pas legendarnego już the ring, uważany za zdecydowany numer jeden swojej dywizji. Jednak nie może się on cieszyć popularnością godną mistrza wagi ciężkiej. Co prawda, spacyfikował w mistrzowskim stylu (a przy tym niewiarygodnie wręcz nudnym!) innego mistrza, Sułatana Ibragimowa. Przed tygodniem zwyciężył w starciu na szczycie, łatwo pokonując innego niepokonanego dotychczas mistrza, Rusłana Czagajewa. Lecz walki tej nie chciała pokazać żadna amerykańska TV. Walki Kliczki muszą odbywać się w Niemczech, gdzie zresztą spędził większość swej kariery. Czyżby Amerykanie nie interesowali się już zawodowym boksem? Nie, Ameryka chce emocji...

Innym przykładem słabości obecnej HW jest powrót emerytowanego brata Władimira, Witalija Kliczki. 37-letni Ukrainiec powrócił po 4-letniej przerwie, w czasie której bardziej niż powrót do sportu interesowała go kariera polityczna. Niemniej, już w pierwszej walce po tak długiej przerwie, zdeklasował mistrza świata federacji WBC. W kolejnej walce, w zasadzie w meczu do jednej bramki, rozprawił się z oficjalnym pretendentem do tytułu mistrza WBC. O istnej profanacji pasa WBA szkoda wspominać, co udowodnił ostatnio 46-letni Evander Holyfield pokonując Nikołaja Wałujewa, oczywiście "przyjaźni miszowi" arbitrzy punktowi widzieli ten pojedynek w odmienny sposób. A jest przecież jeszcze jeden mistrz WBA...

Czy jest szansa aby waga ciężka powróciła do łask fanów oraz fachowców pięściarskiego świata? Czy możliwe jest, aby mistrzowskie walki HW odbywały się w takich miejscach jak Las Vegas, Los Angeles czy New York? Na pewno! Niemniej, nie nastąpi to raczej za sprawą Władimira Kliczki, który swym ostatnim występem miał zamiar przebojowo zabłysnąć i powrócić do USA. Stało się dokładnie odwrotnie, bokser który chce być nazywany królem wagi ciężkiej, mając w swej ostatniej walce rywala na deskach już w drugiej rundzie, przez kolejnych ponad 30 sekund nie zadał ani jednego mocniejszego ciosu... Nie wypominam mu, że nie znokautował Uzbeka, ale nie zrobił nic aby choć na chwilę wzrosło stężenie adrenaliny we krwi widza. Nie jest dziwnym zatem fakt, że fani w każdym kolejnym rywalu Kliczki, widzą jego potencjalnego pogromcę, z utęsknieniem czekając na porażkę Ukraińca.

Kolejnym przeciwnikiem "Stalowego Młota" będzie najprawdopodobniej Aleksander Powetkin. Mistrz olimpijski z Aten jest bardzo rozsądnie i umiejętnie prowadzony, problem w tym, że z Kliczką ma iluzoryczne szanse na wygraną. Powetkin potrafi bić seriami, zadaje wiele uderzeń, ma znakomitą wydolność. Kłopot w tym, że jego obrona wydaje się być dziurawa jak szwajcarski ser, nie ma nokautującego ciosu a jego umiejętności prowadzenia walki są co najwyżej średnie. Do tego niespecjalne warunki fizyczne, a zapewne także nie jest on posiadaczem "granitowej szczęki"...

Bardzo medialny ostatnimi czasy zrobił się David Haye. Brytyjczyk po zdominowaniu cruiserweight, postanowił spróbować swoich sił w wadze ciężkiej. Zaczął od wysokiego C, bowiem po pokonaniu Monte Barretta, wyzwał na pojedynek Władimira, jednak do starcia ostatecznie nie doszło. Jednak mimo całej swej ringowej i poza ringowej charyzmy, Haye nie jest materiałem na króla HW. Ale tu nie potrzeba Kliczki, wystarczy bokser z mocnym uderzeniem, który zdoła go czysto trafić. Sporo pisałem o tym w poprzednim felietonie, więc nie będę już teraz roztrząsał tej sprawy. Haye nie stanowi zagrożenia braciom Kliczko i HW jeszcze bardziej musiałaby opaść z sił aby osiągnął coś znaczącego.

Chyba jedynym realnym zagrożeniem dla braci Kliczko wydaje się dziś Chris Arreola. Niepokonany amerykański "ciężki", przebojowo zdobywa popularność w USA. Jego walki cieszą się popularnością, ponieważ nie ma w nich miejsca na bokserskie szachy. Nawet gdy pojedynek jest zupełnie jednostronny (Couser, Hayes), Arreola efektownie nokautuje rywali. Potrafi zaoferować nam walkę na śmierć i życie, gdy z Walkerem najpierw sam był liczony, by następnie zupełnie zdewastować rywala. Na swoim koncie ma także zwycięstwa nad niepokonanym Whiterspoonem i weteranem światowych ringów, Jameelem McCline'm. Arreola, wspominany w kontekście możliwej jesiennej walki z Witalijem Kliczko, wydaje się mieć w tej konfrontacji spore szanse na zwycięstwo, biorąc zwłaszcza pod uwagę problemy kondycyjne i wyraźnie słabszą dyspozycję niż za najlepszych lat starszego brata. Nie oszukujmy się jednak, Arreola boksersko stoi wyraźnie niżej od ukraińskiego rodzeństwa. Jednak posiada atrybuty którymi może realnie zagrozić braciom Kliczko- dobre warunki fizyczne, potężną siłę fizyczną oraz mocny cios, świetną wydolność, ponadto umiejętność zadawania kombinacji ciosów oraz ringową agresję. Najważniejsze jest jednak chyba to, że każdorazowo oferuje nam solidną dawkę emocji. Nawet jeśli polegnie w starciu z Kliczko, na pewno będziemy podekscytowani oglądając taki pojedynek. Nie sądzę aby Arreola był materiałem na kolejnego wielkiego HW ala Lennox Lewis, to nie ta półka, ale patrząc przekrojowo na dzisiejszą wagę ciężką, na pewno ma duże szanse aby sięgnąć po mistrzostwo. Chris nie może jednak pozwolić sobie na lżejsze przygotowania, na wagę ponad 115 kg, jaką wnosił do ringu z Walkerem i McCline'm. W takiej formie nie ma mowy o wygrywaniu z Ukraińcami! Udowadniał jednak wcześniej, że potrafi ciężko pracować i przygotowywać się bardzo solidnie.
Warto także wspomnieć, iż szanse Arreoli są zdecydowanie wyższe w przypadku starcia z Witalijem, który wydaje się być obecnie o wiele słabszy od Władimira, prezentującego efektywny i taktyczny boks. Jednakże nawet przed pojedynkiem ze starszym bratem, Arreola nie będzie faworytem a jego zwycięstwo będzie odbierane jako niespodzianka.

Na razie to tylko luźne prognozy. Nie pozostaje nam nic innego, niż czekać na pojedynek Arreoli z braćmi Kliczko. A jeśli nie Arreola, to pewnie znów pojawi się ktoś, w kim będziemy widzieli pogromcę Kliczki ;-)

Mateusz Derlecki

 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: darek4370
Data: 04-07-2009 19:20:19 
Przydał by się ktoś taki jak Andrzej Gołota, oczywiście za czasów jak walczył z Bowe nie licząc wpadek z ciosami poniżej pasa i było by po Kliczce.
 Autor komentarza: piotr
Data: 04-07-2009 19:24:59 
Skąd wiesz jaka ma Arreola wydolność?
Walczył on 12 rund? NIE!
 Autor komentarza: adenauer
Data: 04-07-2009 20:35:36 
"...a jego umiejętności - Povietkina - prowadzenia walki są co najwyżej średnie. Do tego niespecjalne warunki fizyczne, a zapewne także nie jest on posiadaczem "granitowej szczęki"...

"...Haye nie stanowi zagrożenia braciom Kliczko i HW jeszcze bardziej musiałaby opaść z sił aby osiągnął coś znaczącego..."

Kolega wróżka?
 Autor komentarza: Danny
Data: 04-07-2009 20:39:25 
Fajny text.Natomiast za bardzo martwimy sie o TV:).To ona dyktuje warunki i chodzi tylko i wyłącznie o zyski z oglądalnośći.Poziom sportowy W.Kliczki jest wysoki.On popostu nie jest dobrym materiałem marketingowym dla amerykanów,prawdziwy koneser docenia i uznaje braci.Nawiązująć do Petera,to pamiętajmy jakVitek zburzył jego wizerunek marketingowy i zweryfikował poziom sportowy.W USA urastał do miana ,,Nigeryjskiego Koszmaru,,:)..okaząło się,że jest tylko dobry albo solidny:).Cała magia Stanów i tej ich ,,ogladalnosci,,.Lacy przyjechał do UK też ,,nadmuchany,,gdzie teraz jest?:)

pozdrawiam
 Autor komentarza: panpiotr1
Data: 05-07-2009 01:29:10 
Arreola raczej jednak nie zbawi HW (chyba , że przestanie trenować w McDonaldzie). Nie ma w tym momencie perspektyw dla wagi ciężkiej.
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 05-07-2009 06:13:06 
Arreola to niestety duży i silny zabijaka i nic więcej dla mnie Powetkin, Haye czy Chambers są lepsi mimo swych wad bo potrafią boksować
 Autor komentarza: Danny
Data: 05-07-2009 11:20:41 
StonkaKartoflana- Haye jest jednak niesprawdzony.Mógł by nie wytrzymać trudów 12-rundówki.Wkoncu będzie mysiał przyjąć cos od ,,rasowego,,cięzkiego i moze byc biednie.

pozdro
 Autor komentarza: Marquez71
Data: 05-07-2009 19:48:35 
moim zdaniem Korobov będzie przyszłym mistzem świata wagi ciężkiej, jeśli Kliczki nie pouciekają za szybko kończąc kariery, to na bank zostaliby zbici przez tego chłopaka...
 Autor komentarza: Goral22
Data: 05-07-2009 21:59:48 
z tego co wiem to Korobov to jest waga srednia!!chyba ze Marquez71 liczysz ze zrobi to co RJJ!!!
 Autor komentarza: kuba2
Data: 06-07-2009 02:31:35 
Liczę bardzo na Haye, mam nadzieję że Arreola zrobi postępy ale obawiam sie, że żaden z nich nie będzie drugim Tysonem, Bowe, Holym czy Lewisem a kogoś takiego potrzebuje waga ciężka. To samo dotyczy Boytsowa, Solisa, Walkera, Chambersa, Powietkina. Każdy z nich ma większe czy mniejsze szanse na pas, każdy z nich moze mieć większy potencjał niz na to wygląda ale trudno sobie wyobrazić, że będą to zbawcy wagi ciężkiej. Są perspektywiczni ale porównajmy sobie kariery ich i np Mercera, Rahmana, Morrisona, Hide, Briggsa czy Tuy na tym samym etapie. A przecież żaden z wyzej wymienionych jakimś wielkim champonem nei został. Myślę, że z większą nadzieja wypada spoglądać na tych mniej znanych zawodników, którzy stawiaja dopiero pierwsze kroki na zawodowych ringach i których potencjał trudno tak do końca okrślić. Dlatego warto uważnie śledzić takich pięściarzy jak Wilder, Fury, Perez.. Być może ich kariery zakończą sie niewypałem ale zawsze jest jakaś szansa że któryś z nich to przyszły wielki champion.
 Autor komentarza: odyniec
Data: 06-07-2009 07:37:13 
kuba2 jesli tal to patrz na Wawrzyka
 Autor komentarza: odyniec
Data: 06-07-2009 07:40:01 
nie rozumiem tylko czemu autor sugeruje ze walki musze odbywac sie w ameryce? widocznie swiat sie zmienia i skoro mistrzowie sa z europy sa tu tez pieniadze i widzowie to i walki sa w europie
bo to tak jakby sugerowac ze turnieje karate musza byc w japonii a zapasy tylko w grecji
 Autor komentarza: odyniec
Data: 06-07-2009 07:43:10 
ale ja w Areoli nie widze zagrozenia dla np Władka
ani w Haye'u dla Witka
 Autor komentarza: kuba2
Data: 06-07-2009 12:32:55 
Szczerze mówiąc to Wawrzyk średnio mnie przekonuje. Jak na nasze warunki to na pewno spory talent i kiedyś moze być liczącą się postacią wagi ciężkiej (w sumie to do czołówki europejskiej juz teraz wiele mu nie brakuje) ale nie sądze, żeby miał potencjał przyszłego mistrza świata. Spójrz Odyniec na takiego Tysona Fury - wiele osób go wyśmiewa że niezgrabny, że niezdarny, ze sam sobie potrafi przyj*** ale on w ciągu pół roku kariery jest juz na porównywalnym etapie co Andrzej Wawrzyk po 3 latach. Jasne że jest prowadzony bardziej odważnie niz Polak i nie wiadomo do końca jaki ma potencjał ale dla mnie jego początki są naprawdę imponujące i mocno wierzę, że nie straci szybko tego impetu.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.