WAWRZYCZEK PRZED ŻYCIOWYM WYBOREM

Nieprzeciętny talent, chęć mrówczej pracy i pasja. Wszystko mało. Łukasz Wawrzyczek jest bliski zakończenia kariery…

Oświęcim, bogaty w pięściarskie tradycje, szczycił się Wawrzyczkiem. A było kim. Ma na swoim koncie młodzieżowe mistrzostwo Polski (2003), wicemistrzostwo seniorów (2004) i drużynowe mistrzostwo kraju (2004). Był w ścisłej kadrze olimpijskiej na igrzyska w Atenach i Pekinie.

Łukasz jest rodzynkiem, któremu udało się przebić do zawodowego ringu. Boksując niejednokrotnie przy kompletach publiczności zapracował na szacunek angielskiej i irlandzkiej publiki. A Brytyjczycy są bardzo wybredni i jak nikt znają się na boksie. Oświęcimianin wygrał dziewięć zawodowych walk. Najważniejszą przed niespełna dwoma miesiącami. W londyńskiej York Hall pokonał po sześciu rundach na punkty Anglika- Scotta Jordana. W najbliższym czasie miał stoczyć walkę zakontraktowaną na osiem rund…
Nie da się w dzień trenować, a później stać „na bramce” w nocnym lokalu – kręci głową Łukasz. – To niemożliwe do pogodzenia. Trzeba coś wybrać i ja stoję teraz przed takim wyborem.

Do walk przygotowuje się w Warszawie. Całymi dniami zasuwa na Fortach Bema. Na weekendy wraca do rodzinnego Oświęcimia, bo pracuje jako ochroniarz. – Muszę zjeżdżać do domu, aby zarabiać pieniądze. W Oświęcimiu znam kilku przychylnych ludzi, którzy mi pomagają i dzięki temu dostałem pracę w klubie. Pieniędzy od walki do walki nie wystarcza – mówi.

Każda zawodowa walka kosztuje go mnóstwo wysiłku. Do każdej musi przygotowywać się miesiącami. Nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. – Już na kilka tygodni przed walką trzeba się „wyłączyć” i skupić na jednym. Tylko wówczas można osiągnąć sukces.
Jak więc godzi trening, nocną „bramkę” w dyskotece i dorabianie w innych możliwych pracach? – Kocham boks. W przeciwnym razie dawno już rzuciłbym tym w kąt.

Wiele zmieniło się w ostatni poniedziałkowy poranek. – Byłem tak zmęczony, że trudno było zebrać się w sobie i ruszyć do stolicy. Zrobiłem to raz jeszcze, ale zaczyna brakować mi motywacji. Od decyzji nie ucieknę. Chyba wyjadę do Wielkiej Brytanii, ale bynajmniej już nie po to, aby walczyć na zawodowym ringu. Za miesiąc będę ojcem. Muszę zarabiać… - jasno stawia sprawę Łukasz.

Czy jego karierę, podobnie jak w przypadku Agaty Wróbel, przerwie brutalna proza życia? Różnica polega na tym, że do zawodowego pięściarstwa po dłuższej przerwie wrócić się już nie da.

Andrzej Rzycki „Gazeta Krakowska”

Łukasz Wawrzyczek (z prawej) wraz z dwukrotnym mistrzem świata federacji IBF Ricky Hattonem

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: DNA
Data: 29-05-2009 11:55:36 
Yale pomóż chłopakowi a napewno i Ty na tym wyjdziesz dobrze Pozdrawiam .
 Autor komentarza: odyniec
Data: 29-05-2009 13:02:45 
w kraju ciepriacym na braki takich talentow nie znajdzie sie nikt kto by mogl mu pomoc przy opkazji zarabiajac samemu pare zlotych? nie wierze!! gdzie jest Babilon, O'chikara Wasilewski??? nikt nie chce troche zarobic i miec ciekawego boksera u siebie?
 Autor komentarza: payback
Data: 29-05-2009 13:40:06 
Ochikara mu nie pomoze bo tez nie placi zawodnikom stypenidiow a jedynie kase za walki. Tak przynajmniej mowil w jakims wywiadzie T.Zandukeli. Mysle ze to samo w Babilonie.
 Autor komentarza: Snajper
Data: 29-05-2009 16:28:30 
"Różnica polega na tym, że do zawodowego pięściarstwa po dłuższej przerwie wrócić się już nie da."- nie za bardzo rozumię przesłanie tego zdania? Dlaczego nie da się wrócic do boksu zawodowego po dłuzszej przerwie i o jaką przerwę tutaj chodzi autorowi???
 Autor komentarza: zin
Data: 30-05-2009 09:41:45 
ostatnią walkę stoczył dwa miesiące temu , a teraz przygotowuje się do następnej... myślę, że autor ma na mysli to, że jak wyjedzie na wyspy zarabiać i przestanie boksować , to będzie koniec jego talentu....a z drugie strony smutne jest, że nie ma się kto tym facetem zająć i to z takimi sukcesami na koncie
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.