ZWYCIĘSTWA FAWORYTÓW

Oficjalny pretendent do tronu WBO wagi średniej oraz numer drugi rankingu WBC i WBA - Sebastian Zbik (26-0, 10 KO) - w końcu pokazał się z dobrej strony. Najpierw rzucił Rubena Varona (31-5, 15 KO) na deski w drugiej rundzie, gdy złapał go serią ciosów przy linach. Pojedynek zakończył lewym hakiem na wątrobę w starciu czwartym. Czysty nokaut.

Chodzą pogłoski, że jeśli Carl Froch pokona Jermaina Taylora, wówczas w kolejnej obronie pasa WBC kategorii super-średniej zmierzy się z Edisonem Mirandą (32-3, 28 KO). Kolumbijska "Pantera" przybyła więc do Londynu by pokazać się angielskim kibicom. Miranda wygrał, ale na pewno daleko jest jeszcze od swej najwyższej formy, jaką prezentował choćby w pierwszej potyczce z Arthurem Abrahamem czy Howardem Eastmanem. Edison dwukrotnie doprowadził Joey'a Vegasa (11-5-1, 4 KO) do nokdaunu w trzecim starciu, a pojedynek zakończył serią z obu rąk w piątej rundzie. Rywal co prawda nie padł na deski po raz trzeci, ale był już na skraju nokautu. Według angielskich komentatorów stacji Eurosport, Miranda ważył 176 funtów, czyli pół kilograma powyżej limitu wagi półciężkiej. Może tu tkwiła przyczyna gorszej jego postawy ?

Sebastian Koeber (18-0, 13 KO) także robi wyraźne postępy w porównaniu z poprzednimi występami. 30-letni Niemiec, w przeszłości doskonały amator, ma w dorobku m.in. brązowy krążek Igrzysk Olimpijskich, mistrzostw świata i Europy. Dwukrotnie też został Mistrzem Świata Armii, gdzie raz w finale pokonał najlepszego dziś amatora w wadze super-ciężkiej, Włocha Roberto Cammarelle. Sebastian znokautował przed chwilą dobrze znanego polskim kibicom Jeana Claude Bikoi (15-11-1, 8 KO) dwie minuty przed ostatnim gongiem. Niemiec zaczął świetnie, wygrał pierwsze starcie wyraźnie, a w drugim skontrował rywala prawym prostym, posyłając go na deski. Bikoi z wielkim trudem pozbierał się z maty, na jego szczęście jednak do przerwy zostało już tylko dziesięć sekund i udało mu się przetrwać ciężkie chwile. Kolejne starcia również należały do reprezentanta gospodarzy, aż dopiero w ósmej odsłonie Kameruńczyk mocniej zaatakował. To zemściło się w ostatniej, dziesiątej rundzie, kiedy kolejna kontra z prawej ręki zakończyła pojedynek. Bikoi znów wstał z trudem, ale "tańczył" niczym Zab Judah po sławnym nokaucie z rąk Kosty'i Tszyu i sędzia przerwał rywalizację.  

Nowa twarz w kategorii półciężkiej, Igor Michalkin (9-0, 7 KO), tak łatwo uporał się dwa tygodnie temu z cenionym DeAndrey Abronem (TKO 2 przyp. Redakcja), że ze swoim teamem postanowił znów zaboksować.  24-letni Rosjanin wyraźnie oszczędzał Jose Tavaresa (11-3, 4 KO), widocznie chciał tym razem sprawdzić się na trochę dłuższym dystansie. Po sześciu rundach jednogłośnie na punkty wygrał Michalkin.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Taurus
Data: 21-03-2009 13:37:01 
Nokaut rzeczywiście pierwsza klasa, trafił idealnie na wątrobę. Zbik to nie jest nikt powalający na kolana, solidniak i nic poza tym.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.