WALKA: Michael Carbajal - Humberto Gonzalez I (1993)

Pierwszy pojedynek Michaela Carbajala (27-0-0, 15 KO) z Humberto "Chiquita" Gonzalezem, (36-1-0, 28 KO) w wadze junior muszej, nie na darmo przez opiniotwórczy magazyn The Ring, uznany został najlepszą walką 1993 roku. Konfrontacja ta obfitowała w wiele ciężkich ciosów, były nokdauny z obu stron, całość zwieńczył ciężki nokaut, walka toczyła sie o dwa prestiżowe pasy a w trakcie nie zabrakło dramaturgii.

Michael Carbajal (na zdjęciu poniżej) miał wówczas 25 lat, był niepokonanym profesjonałem, od prawie trzech lat mistrzem świata IBF kategorii junior muszej. W 1988 roku, w wieku niespełna 21 lat, zdobył dla USA srebrny medal olimpijski w Seulu. Mistrzem zawodowców został w lipcu 1990 roku, gdy w 7 rundzie wygrał przez techniczny nokaut z Kittikasem'em. Do momentu unifikacji z Gonzalezem miął sześć udanych obron tytułu a wśród nich trzy zwycięstwa przed czasem.

Meksykanin Humberto Gonzalez (na zdjęciu poniżej) był trochę starszy - miał 27 lat. Był aktualnym i w sumie dwukrotnym już mistrzem świata WBC wagi junior muszej. Pierwszy raz tytuł ten zdobył latem 1989 roku wygrywając w Korei z pięściarzem o nazwisku Lee. W szóstej obronie pasa został znokautowany przez Rolando Pascua. Swój tytuł odzyskał sześć miesięcy później wygrywając z Castro, który w międzyczasie znokautował jego pogromcę. Gonzalez wychodząc do Carbajala miał za sobą cztery udane obrony odzyskanego pasa mistrzowskiego.

Przewaga wzrostu Carbajala była widoczna od samego początku. Michael starał się boksować na dystans, natomiast Gonzalez dążył do półdystansu, aby tam lokować zamaszyste ciosy sierpowe. Pod koniec pierwszej minuty pierwszego starcia Humberto udało się zapędzić przeciwnika do narożnika, gdzie zanotował kilka rozsądnych trafień. Amerykanin zrewanżował mu się podbródkowym. Obaj w tej rundzie odnotowali kilka celnych ciosów właśnie tego rodzaju. W trzeciej minucie tego starcia Meksykanin zmienił pozycje na odwrotną. Pod sam koniec Carbajal zaliczył dwa celne lewe sierpowe, trafienie numer dwa było minimalnie po gongu. Ogólnie w trakcie tych pierwszych trzech minut Michael często przebywał na linach i w półdystansie, co wydawało się być rozgrywaniem pojedynku na sposób przeciwnika.

Na początku drugiej rundy wydawało się, że Amerykanin będzie się starał walczyć na dystans zza lewego prostego. Jednak za dużo było w nim chęci zrobienia przeciwnikowi krzywdy, przez co zbliżał się do niego by dokonywać destrukcji poprzez ciosy na tułów oraz sierpowe i podbródkowe na głowę. Niezmordowanie napierający Gonzalez oczywiście też miał w tym "zbliżeniu" swój udział. 31 sekund przed końcem Meksykanin z odwrotnej pozycji trafił lewym prostym po którym Carbajal padł na deski. Michael nie sprawiał wrażenia zamroczonego, opierając się na kolanie spokojnie poczekał aż sędzia ringowy Mills Lane doliczy do "siedmiu" i bezproblemowo wstał. Po wznowieniu pojedynku Amerykanin, zamiast uciekać od rywala wytrwale operując przy tym lewym prostym, bezrefleksyjnie cofnął się do lin, gdzie koniec końców większa krzywda mu się jednak nie stała.

W trzeciej rundzie wiele mocnych ciosów doszło do celu, większość z tych trafień zapisał na swoje konto Carbajal. Gdy wydawało się, że będzie to bardzo wyraźnie wygrane przez niego starcie - Humberto przeszedł do zdecydowanego i celnego kontrataku. W miedzyczasie na twarzy Meksykanina pojawiła się krew pochodząca z rozcięcia nad lewym okiem. W trakcie tych trzech minut, o dziwo okazało się, że wysoki Amerykanin lepiej radzi sobie w półdystansie, natomiast jego sporo niższy przeciwnik powinien walczyć na dystans i tam z odwrotnej pozycji razić lewa ręką.

Na początku czwartej rundy Gonzalez dostał od ringowego kolejne już ostrzeżenie za uderzanie poniżej pasa. Ponownie padło wiele ciężkich ciosów i ponownie większość z nich należała do Michaela. Meksykanin trafiał może i częściej ale w jego celnych ciosach nie było tej mocy co u przeciwnika a cześć z nich była prawie że pchana. Humberto jednak nie tylko nie odczuwał ciężkich trafień ze strony przeciwnika ale wręcz zdawał się nimi nie przejmować w dążeniu do celu jakim były dla niego kombinacje.

Piąte starcie zaczęło się od zdecydowanej ofensywy Gonzaleza, który zawzięcie atakował rywala znajdującego się na linach. W pewnym momencie Meksykanin trafił prawym sierpowym, lewy sierpowy w jego wykonaniu minął cel ale już kolejny celny cios (prawy na prawy) skończył się dla Carbajala kolejną wycieczką na deski. Amerykanin ponownie podniósł się bez większych problemów (na "sześć") ale widać było, że tym razem nokdaun zrobił na nim wrażenie. Humberto nie dal rady wykończyć przeciwnika ale w skutek podjęcia tej próby strącił sporo sil i wówczas Michael zaczął się odgryzać w półdystansie i zwarciu.

Szóstą rundę Carbajal rozpoczął pojedynczymi, bardzo mocnymi ciosami, starając się przy tym zachować jak największy dystans. Gonzalez tymczasem zmienił pozycje na normalna. Obaj wiec spróbowali czegoś odwrotnego w stosunku do tego, co wcześniej przynosiło im największe profity w tej walce. Po jakimś czasie wszystko jednak wróciło do normy. W ostatnich sekundach Humberto zaliczył kilka bardzo efektownych trafień.

W połowie siódmego starcia Amerykanin trafił mocnym lewym sierpowym, Gonzalez na zgiętych nogach zatoczył się po nim do narożnika. Rozpędzony Meksykanin zatrzymał się dopiero na linach. Komentator krzyknął "to powinien być nokdaun" argumentując to faktem, że jedynie liny powstrzymały zawodnika przed upadkiem. Carbajal przystąpił do bombardowania rywala znajdującego się na linach. Humberto udało się wydostać z pod lin ale po chwili otrzymał kolejny silny lewy (tym razem w skroń). Michael nie tracąc zimnej krwi kontynuował natarcie, 15 sekund przed końcem trafił potężnym lewym sierpowym po którym Gonzalez ciężko padł na deski. Meksykanin leżąc na plecach i obficie krwawiąc z rozcięcia nad lewym okiem został wyliczony przez sędziego ringowego.

W ten właśnie sposób Michael Carbajal nie tylko został zunifikowanym mistrzem świata WBC i IBF ale też stal się uczestnikiem walki roku i najlepszym pięściarzem Anno Domini 1993.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: KrzychuFR
Data: 07-01-2009 00:53:10 
Obszerny artykul ale milo sie czyta. Stawiam na meksykanina ;)
 Autor komentarza: KrzychuFR
Data: 07-01-2009 00:53:50 
Stawialem*
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.