CIEŚLAK ZROBIŁ CO MÓGŁ, ALE TO NIE WYSTARCZYŁO NA MAKABU

Marcin Olkiewicz, Informacja własna

2020-01-31

Misja Kongo niestety zakończona niepowodzeniem. Michał Cieślak (19-1, 13 KO) zaczął całkiem nieźle, ale z każdą rundą coraz bardziej brakowało mu sił i to chyba w głównej mierze braki kondycyjne Polaka zadecydowały o tym, że nowym mistrzem świata WBC w wadze junior ciężkiej został Ilunga Makabu (27-2, 24 KO).

DUŻE KONTROWERSJE >>>

Wokół tego pojedynku działo się wiele dziwnych rzeczy, dlatego jeszcze zanim zabrzmiał pierwszy gong, można było się spodziewać niemal wszystkiego. Inauguracyjne starcie było spokojne, ale na pewno należało je zapisać na konto Michała. To Polak był nieco aktywniejszy, widać było, że reprezentant gospodarzy ma do naszego pięściarza sporo szacunku. Druga runda jeszcze lepsza. Cieślak złapał swojego oponenta kilkoma celnymi uderzeniami z doskoku, które wyraźnie zrobiły wrażenie na Makabu. W pewnym momencie wydawało się nawet, że jeśli Polak mocniej przyciśnie, być może uda się zastopować rywala. Nic takiego się jednak nie wydarzyło.

MICHAŁ CIEŚLAK: WRÓCĘ STO RAZY SILNIEJSZY, MOGĘ WYGRAĆ Z KAŻDYM >>>

Trzecia runda bardziej wyrównana. Makabu w końcu przeszedł do bardziej zdecydowanej ofensywy i kilka razy zaskoczył naszego pięściarza, choć nadal inicjatywa należała do Polaka. Kryzysowa dla Michała była runda czwarta. Cieślak w pewnym momencie został uderzony przez rywala poniżej pasa, po czym w oczekiwaniu na reakcję sędziego w niewytłumaczalny sposób przestał się bronić. Makabu to wykorzystał. Mocno trafił Polaka, po czym ten wylądował na deskach. Do końca tego starcia Cieślak walczył już tylko o przetrwanie. Na szczęście z powodzeniem.

W połowie walki zarysował się kryzys kondycyjny naszego pięściarza. Nie wiadomo, czy to przez temperaturę miejscowego powietrza, czy też wysokie tempo pojedynku, w każdym razie od szóstego starcia Michał oddychał już coraz ciężej. Mimo to, w piątym starciu udało mu się doprowadzić do nokdaunu (choć trzeba przyznać, że wynikał on w dużej mierze ze złego ustawienia nóg Makabu). Siódma i ósma runda należały jednak do Kongijczyka, który z kolei z każdą minutą zdawał się łapać wiatr w żagle.

THE RING CHWALI MICHAŁA CIEŚLAKA: POKAZAŁ SERCE I UMIEJĘTNOŚCI >>>

W dziewiątej rundzie wyglądało na to, że największy kryzys Polak ma już za sobą. W końcu to on ponownie zaczął wywierać presję na rywalu i całe starcie było dzięki temu wyrównane. Dziesiąta odsłona kapitalna. Obaj pięściarze poszli w niej na jeszcze bardziej zdecydowane wymiany, i obaj przyjmowali ciosy rywala bez zmrużenia oka.

WASILEWSKI CHCE RADOMSKIEGO REWANŻU CIEŚLAKA Z MAKABU >>>

Dwie ostatnie odsłony tej interesującej batalii niestety znowu należały do reprezentanta gospodarzy. Michałowi przez ostatnie kilka minut wyraźnie brakowało już paliwa, zaś Makabu potwierdził renomę zawodnika, który doskonale znosi pojedynki kondycyjnie. Po dwunastu rundach sędziowie jednoznacznie więc (114:112, 116:111, 115:111) i trzeba przyznać zasłużenie wskazali na wygraną Ilungi. Szkoda, ale Michał udowodnił, że potrafi walczyć z najlepszymi i swoje szanse na pewno jeszcze dostanie.