ŁOMACZENKO OSZCZĘDZIŁ COMMEYA I WYGRAŁ 'TYLKO' NA PUNKTY

Redakcja, Informacja własna

2021-12-12

Wspaniały Wasyl Łomaczenko (16-2, 11 KO) mógł w siódmej rundzie kończyć Richarda Commeya (30-4, 27 KO), ale dał mu drugie życie i wygrał bardzo wysoko na punkty.

Puncher z Ghany polował na mocną bombę z prawej ręki, ale Łomaczenko boksował z dystansu, by po szybkim wejściu w półdystans uderzyć lewym na korpus. Commey w drugiej rundzie podkręcił tempo i ostro natarł na faworyta, jednak ukraiński geniusz większość tych ciosów przepuścił i minutę później trafił bezpośrednim lewym na górę z doskoku. A w samej końcówce świetną kombinacją lewy-prawy na dół, po których strzelił lewym na głowę, rzucił rywala na liny. Za moment jednak zabrzmiał gong na przerwę.

KLICZKO OSKARŻA ŁOMACZENKĘ O BRAK PATRIOTYZMU >>>

W trzeciej rundzie Łomaczenko pokazał, skąd wziął się pseudonim "Matrix". Przyjął jeden lewy sierp, ale w powietrze puścił pewnie ze 30-40 innych. Sam natomiast po "zajstepach" kilka razy trafił lewym hakiem w okolice wątroby i dwa razy wciągnął przeciwnika na kontrę z lewej ręki. W czwartej odsłonie Wasyl zmienił taktykę i z bliska bombardował oponenta. A gdy ten chciał z całej siły odpowiedzieć, przepuszczał jego prawą rękę i od razu kontrował krótkim lewym. Po przerwie Łomaczenko dał się trochę wyszaleć Commeyowi, oczywiście nie dając się przy tym trafiać, by w drugiej części znów go karcić przy najmniejszym popełnionym błędzie. A błędów u Commeya było coraz więcej. Wrócił lepszą rundą szóstą, choć ta i tak należała do Łomaczenki w ostatecznym rozrachunku.

ŁOMACZENKO: POLECĘ GDZIEKOLWIEK NA WALKĘ Z KAMBOSOSEM (STATYSTYKI) >>>

W siódmym starciu Łomaczenko w zwarciu uderzył krótkim lewym sierpowym na szczękę, posyłając Commeya na deski. Po liczeniu Ukrainiec zachęcał narożnik rywala, by ten rzucił ręcznik. Za moment trafił lewym podbródkowym i Commey "zatańczył". Wasyl mógł to kończyć, a zamiast tego znów podjął dialog z narożnikiem przeciwnika. W końcówce poszedł więc po nokaut, ale wtedy zabrakło mu czasu. W ósmym starciu Łomaczenko ciągnął rywala i dawał mu drugie życie. Wydawało się, że gdyby tylko chciał, skończyłby go przed czasem. Ale on zaznaczał swoją przewagę i odchodził. Commey doszedł do siebie i na początku dziewiątej rundy przeprowadził krótki szturm. Oczywiście nic większego nie wskórał, ale pozostawił po sobie dobre wrażenie. W dziesiątej rundzie Łomaczenko podkręcił w końcu tempo. Zdominował Commeya, lecz nie dał rady złamać. Podobnie przebiegły trzy kolejne minuty. Commey dostał drugie życie i skorzystał z tego, choć przegrywał wyraźnie.

Łomaczenko chciał skończyć to efektownie, ostatnie sekundy walki były dla Commeya bardzo trudne, jednak przetrwał pełen dystans takim artystą i z dumą może wracać do domu. Tym bardziej, że zarobił właśnie 700 tysięcy dolarów... Sędziowie punktowali 117:110 (???) i dwukrotnie 119:108 - wszyscy na korzyść Łomaczenki.