JOSHUA POKONAŁ PARKERA I ZUNIFIKOWAŁ TRZECI PAS WAGI CIĘŻKIEJ

Redakcja, Informacja własna

2018-04-01

Anthony Joshua (21-0, 20 KO) po raz pierwszy zaboksował na pełnym dystansie. Najważniejsze jednak dla niego, że pokonał Josepha Parkera (24-1, 18 KO) i do pasów WBA oraz IBF dorzucił teraz również tytuł mistrza świata wagi ciężkiej federacji WBO.

Pierwsza runda na lewe proste. Prawa ręka u jednego i drugiego broniła szczęki. Zawodnicy ograniczali się do jabu lub lewego sierpa, ale wszystko z asekuracją. Niemal identyczny obraz miała druga odsłona. Dużo szacunku obu panów dla siebie, ale coś wisiało w powietrzu.

JOSHUA: CHCĘ WALKI Z WILDEREM - WILDER: PRZESTAŃ OSZUKIWAĆ LUDZI >>>

Boksujący z kontry Nowozelandczyk w trzecim starciu coraz częściej był spychany na liny, choć sprytnie unikał sporadycznych prób AJ-a. Ładny, techniczny boks, ale czystych ciosów w pierwszych dziewięciu minutach nie było. Anglik zaczął trafiać w czwartej rundzie, jednak nie były to jeszcze ciosy bite z pełnym skrętem. Wciąż na lekkiej rezerwie, jakby obawiając się niespodziewanej kontry z drugiej strony. Na początku piątej trafił lewym hakiem na szczękę, ale nie podpalał się i konsekwentnie robił swoje. W piętnastej minucie wreszcie zrobiło się gorąco i zaiskrzyło w wymianach.

 

PROMOTOR POWIETKINA: ROZMAWIAMY JUŻ Z OBOZEM JOSHUY >>>

Tuż po starcie szóstego starcia AJ strzelił mocnym prawym krzyżowym. Parker przyjął to bez zmrużenia oka i rzucił się na przeciwnika, by czymś odpowiedzieć. Anglik jednak dobrze pracował nogami i w ciągu minuty jeszcze dwukrotnie trafił swoim prawym. Siódma runda znów spokojniejsza, ale z nieznaczną przewagą Anthony'ego, który wywierał pressing, dyktował tempo i kąsał jabem. Kolejne trzy minuty to kopia poprzedniego odcinka. Działo się mało. AJ nie robił większej krzywdy rywalowi, za to ten prawie w ogóle nie ryzykował. W dziewiątej odsłonie, a w zasadzie w jej końcówce, Parker zaatakował trochę śmielej. Obaj jednak dobrze pracowali w defensywie i czystych ciosów było jak na lekarstwo.

FURY: WYBOKSUJĘ JOSHUĘ W PIERWSZYCH RUNDACH, A POTEM GO ZNOKAUTUJĘ! >>>

W dziesiątym starciu Joshua podkręcił tempo, jakby zależało mu na podtrzymaniu serii zwycięstwie przed czasem. Na pewno wygrał 10:9, ale większej krzywdy championowi WBO nie zrobił. Joseph wyglądał tak, jakby starczyła mu porażka na punkty. W kolejnych trzech minutach również ograniczał się tylko do obrony. Przed ostatnią rundą wiadomo było, że przegrywa na punkty i do wygranej potrzebuje nokautu. Mimo wszystko nie podjął ryzyka. Wolał ładnie przegrać. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali jednogłośnie na korzyść reprezentanta gospodarzy - 118:110, 118:110 i 119:109.