KING: GOŁOTA I ADAMEK JAK FRAZIER I ALI

Przemek Garczarczyk, ASInfo

2009-08-28

"Prawie się nie zdarza, żeby bokserzy takiego formatu jak Adamek czy Gołota naprawdę chcieli ze sobą walczyć, żeby nie chodziło tylko o pieniądze. Mój Andrew pojchał na konferencje prasową nie wiedząc ile ma dostać za walkę, zgadzając się na podział procentowy, nawet się nie pytając ile będzie do wzięcia." - mówi Don King- "Takie walki są najlepsze, kiedy  na ring wychodzi dwóch ludzi, którzy przede wszystkim chcą sobie i rywalowi coś udowodnić. Tak samo było w 1975 roku, kiedy Frazier podpisał siedem kartek  pustego papieru i powiedział swojemu adwokatowi, żeby wpisał jakie chce numerki i jaki chce kontrakt, bo musi dać lekcję temu pyszałkowi Alemu. I była  legendarna "Thrilla in Manila"...

- Czy dla pana walka Gołota – Adamek będzie czymś osobistym?
Don King:
Będzie i to nie tylko dlatego, że Gołota jest w mojej stajni, a Adamek wybrał kogoś innego pomimo to, że ze mną zdobył pierwszy tytuł mistrza świata. Andrew zawsze był wobec mnie 100-procentowo lojalny, a dla mnie to najważniejsze, dlatego tyle razy dawałem mu szansę walki o tytuł mistrza świata. Dwa razy go okradziono – może teraz będzie chciał sobie odbić te wszystkie niepowodzenia walcząc z Adamkiem? Włączyłem sie do tego biznesu w Łodzi, bo powiedziliśmy sobie  kilka słów prawdy z Zyggim Rozalskim. Przyznał sie do tego,że błędnie pary razy nas potraktował, a ja cenię ludzi, którzy wiedzą kiedy mają rację, a kiedy nie. Alan Hopper, mój szef prasowy powiedział kiedyś, że Zyggi to taki biały, polski, Don King. Może coś w tym jest.

- Pana ocena szans w walce  dwóch Polaków.
DK:
Andrzej jest strasznie przebiegły w ringu, za Adamkiem przemawia młodość i determinacja. Gołota uważa, że  Adamek nic mu nie jest w stanie zrobić, a ja sie nauczyłem oprzez moje 50 lat w boksie, że spokojny i pewny siebie bokser, to bardzo niebezpieczny rywal. Obaj walczyć będą o swoją dumę, o bycie numerem 1 w historii polskiego boksu. Adamek to wie, Gołota też. Andrew to strasznie ambitny facet, taki się zrobił pod koniec kariery. Jak walczył z Mikem Mollo w Nowym Jorku  w Madison Square Garden, to błagał lekarza, żeby nie przerywał walki, pomimo, że nie widział na jedno oko i to było bardzo dla niego niebezpieczne. W Chinach doznał kontuzji, ale chciał się bić jedną reką. To inny Gołota niż ten, którego nikt nie rozumiał, jak przegrywał wygrane walki. Adamek będzie faworytem, ale przyparty do muru Gołota jest bardzo niebezpieczny. Ja będę siedział przy ringu i mu kibicował. Choćby za ten nowy charakter.

ANDRZEJ GOŁOTA: SERWIS SPECJALNY >>

- Zapytany czy walka z Adamkiem byłaby dla Andrzeja ostatnią, Gołota odparł, że "wszystko okaże się po 24 października". Czy Andrzej ma szansę coś jeszcze zawalczyć w wadze ciężkiej i czy Tomek ma szanse na trzeci mistrzowski pas w tej kategorii?
DK:
Za długo żyję na tym swiecie, żeby odbierać komuś szansę. Tomek ma dobrego trenera- pozdrowienia dla Andrzeja Gmitruka- doskonale sie rozumieją, a to jak mieć czasami trzecią rękę do bicia przeciwnika. Nikt z nas nie wie, jak walczyliby przeciwko Adamkowi dzisiejsi najlepsi w ciężkiej. Nie ma nikogo poza zasięgiem, jak kiedyś było z Tysonem. A Andrzej? George Foreman miał 45 lat jak powalił Moorera. Gołota ma  w sobie jedna albo dwie wielkie walki - byleby tylko zdrowie  mu dopisało.

TOMASZ ADAMEK: SERWIS SPECJALNY >>

- Jak zaczynaliśmy rozmowę, to wspomniał pan, że Gołota i Adamek przypominają panu walkę Joe Fraziera z Muhammadem Ali w Manili. Dlaczego?
DK:
Bo to był jedyny taki przypadek jaki znam, że dwóch bokserów chce naprawdę wyrównać jakieś rachunki między sobą, walczą o uznanie wśród kibiców, nie zwracając specjalnej uwagi na kasę. Prawie się nie zdarza, żeby bokserzy takiego formatu jak Adamek czy Gołota naprawdę chcieli ze sobą walczyc, żeby nie chodziło tylko o pieniądze. Mój Andrew poleciał  na konferencje prasową z Chicago do Warszawy nie wiedząc ile ma dostać za walkę, zgadzając się na podział procentowy, nawet się nie pytając ile będzie do wzięcia. Tak samo było w 1975 roku kiedy Frazier podpisał siedem kartek  pustego papieru i powiedział swojemu adwokatowi, żeby wpisał jakie chce numerki i jaki chce kontrakt, bo musi dać lekcję temu pyszałkowi Alemu. I była legendarna "Thrilla in Manila"...
 
Rozmawiał: Przemek Garczarczyk, ASInfo