- To je jestem najlepszą opcją i rywalem dla Usyka - przekonuje Agit Kabayel (26-0, 18 KO), który żeby myśleć o Aleksandrze Usyku (24-0, 15 KO), najpierw musi odprawić Damiana Knybę (17-0, 11 KO).
Pojedynek z Polakiem odbędzie się 10 stycznia w Oberhausen, a Niemiec wystawi na szalę swój pas WBC wagi ciężkiej w wersji tymczasowej. Pełnoprawnym championem pozostaje oczywiście wspomniany Usyk.
DAMIAN KNYBA: JEŚLI BĘDĘ W ŻYCIOWEJ FORMIE, A BĘDĘ, TO WYGRAM >>>
- Pozostanę skromny i pokorny, jestem jednak przekonany, że kibice właśnie ze mną chcieliby teraz zobaczyć Usyka. Po walce z Zhangiem ludzie zrozumieli, na jaki poziom potrafię się wspiąć i zaboksować. Wcześniej zresztą wygrałem z innym bardzo dobrym zawodnikiem, Frankiem Sanchezem. Zawsze w siebie wierzyłem, ale po wygranej nad Zhangiem kibice przekonali się, iż jestem bokserem światowej klasy. Bilety na walkę z Knybą szybko się rozeszły. To początek mojej ery i spełnienie marzeń, bo przywracam duży i poważny boks do Niemiec. Zapotrzebowanie tu było ogromne i jeśli spotkam się z tym najlepszym, a dziś jest nim Usyk, wypełnimy piłkarski stadion. Ale póki co Usyk wymienia nazwiska innych, moje zaś pomija - powiedział Kabayel.