Jeden Fury już poległ - Tyson, i to nawet dwukrotnie. Ale ten mniej znany - Hughie Fury (30-3, 17 KO), przekonuje, iż zatrzyma niesamowity marsz Aleksandra Usyka (24-0, 15 KO).
W latach młodzieńczych Hughie być może zapowiadał się nawet lepiej niż Tyson, w zawodowym boksie nie zbliżył się jednak nawet do osiągnięć starszego kuzyna. Głównie przez problemy zdrowotne, ale i sposób boksowania. Większość chyba zdążyła już postawić krzyżyk na 31-latku, on jednak wciąż mocno w siebie wierzy.
- Czy ktoś może pobić dziś Usyka? Tak, właśnie ja. Wracam z przytupem i będąc dobrej myśli. Chcę zaboksować raz jeszcze w tym roku, by już w przyszłym przystąpić do dużych walk. Jestem gotowy i chętny na każdego, na przykład na wracającego po utracie pasa Daniela Dubois. Usyk po raz kolejny udowodnił, że Dubois nie lubi przyjmować ciosów i ucieka z walki, kiedy tylko coś nie idzie po jego myśli. Bądźcie czujni, niedługo wracam i zrobię trochę szumu w wadze ciężkiej - zapowiada Fury, młodzieżowy mistrz świata z 2012 roku.