OSLEYS IGLESIAS ZBIŁ SZISZKINA W ELIMINATORZE IBF
Kto nie chodził w Polsce na gale z udziałem Osleysa Iglesiasa (14-0, 13 KO), niech teraz pluje sobie w brodę... Kubańczyk po raz kolejny udowodnił, że jest realnym zagrożeniem dla samego Canelo.
Mocno bijący mańkut nie ma co liczyć na mistrzowską szansę, bo inni go unikają, dlatego przez ranking musiał dojść do eliminatora. I taki odbył się właśnie dziś w nocy. Naprzeciw niego stanął Władimir Sziszkin (16-2, 10 KO).
W stawce był mało znaczący pas IBO wagi super średniej, ale przede wszystkim status obowiązkowego challengera do tytułu federacji IBF. Przez siedem rund Iglesias dominował w tym pojedynku, ale w ósmej nastąpiła kumulacja. Kubańczyk trafił mocnym lewym sierpowym, natychmiast poprawił długim lewym krosem i pod rywalem ugięły się nogi. Iglesias przez minutę gonił zranioną ofiarę i zasypywał ją swoimi ciosami, aż do akcji wkroczył doświadczony sędzia Michael Griffin, przerywając walkę w obawie przed ciężkim nokautem.
Za osiem dni wyczekiwane starcie Canelo vs Crawford, a Iglesias będzie obowiązkowym pretendentem dla zwycięzcy z ramienia International Boxing Federation.
Grupa pościgowa - Iglesias, Mbili, Pacheco, Sadjo - zacznie się wybijać między sobą lub właśnie pójdzie wyżej. W kolejny wkd Mbili bije się z wysoko notowanym, niepokonanym Martinezem.
Canelo zostanie w SMW. Do MW nie zbije bo w zasadzie po co a w LHW jest jego oprawca + kilku innych dobrych zawodników. Będzie się kisił w SMW, kisząc zarazem pasy przy biernej postawie federacji. Kolejnym rywalem drugi Charlo/Gervonta/Jake Paul.
Szyszkin walczył z "słynnym" Scullem i walki nie przegrał, podobnie jak Scull nie przegrał z Rudym.
Osley - walkę z syszkinem roegrał po mistrzowsku - 1 kontrola, 2 przewaga 3 Wpierdol
Z Rudy z Osleysem to typowe 50/50 - 50% na szpital/50% na trwałe kalectwo dla rudego