MOSES ITAUMA CHCE ZHANGA LUB HRGOVICIA JESZCZE W TYM ROKU
Gdzie jest sufit Mosesa Itaumy (12-0, 10 KO)? Czy ten 20-latek jest już gotowy na walkę o mistrzostwo świata wagi ciężkiej?
Promujący tego młokosa Frank Warren kilka dni temu napomknął coś o ewentualnym starciu z Martinem Bakole (21-2-1, 16 KO).
- Możemy to zrobić, nie ma problemu. Ale to byłby z ich strony duży, bardzo duży błąd, znokautowałbym tego chłopaka - ripostuje wielki Kongijczyk.
Po ekspresowym zwycięstwie Anglika w sobotni wieczór nad Mike'em Balogunem jego promotor pominął już Bakole, a wspomniał nazwiska Otto Wallina (27-3, 15 KO) oraz Jermaine'a Franklina (23-2, 15 KO). Z kolei sam Itauma mierzy już trochę wyżej, bo pytany o kolejnego przeciwnika wspomniał groźniejsze opcje - Zhanga Zhilei (27-3-1, 22 KO) i Filipa Hrgovicia (18-1, 14 KO).
- Być może teraz potrzebowałbym walki, która potrwa przynajmniej osiem rund, a jeśli taka by się przydarzyła, potem bardzo chętnie zmierzyłbym się z Zhangiem lub Hrgoviciem, najlepiej jeszcze w końcówce tego roku - stwierdził Itauma.
Poniżej nagranie całej, bo krótkiej sobotniej walki Itaumy.
Pierwsza sprawa to prowadzenie się pomiędzy walkami. Gość widać lubi sobie popuścić pasa pomiędzy pojedynkami. 115 kg to zdecydowanie za dużo, a ma przecież dopiero około 20 lat. Oby nie nabrał zwyczaju Martina Bakole. Druga sprawa: za bardzo otwiera się podczas ataków, ale być może wynika to ze świadomości słabości siły przeciwnika. Widać to było przy pierwszym nokdaunie, tam poszła całkiem niezła kontra w jego kierunku. Z kimś z wyższej ligi mogło się to dla niego skończyć bardzo źle.
Bardziej mnie "niepokoi" że ostatnie walki nie są dla niego żadnym progresem, to takie nabijanie rekordu bez uczenia się, bez zdobywania nowych doświadczeń. Ja bym go chętnie wystawił z jakimś ultra defensywnym twardzielem - Kevinem Jonhsonem, Wallishem albo wyjść już w pewne ryzyko i wziąć takiego Kossobudskiego a potem Takama
Co do otwartości to ja tego tak nie widzę, bo zbiera bardzo mało, w porównaniu z Andersonem czy Wardleyem to praktycznie nic, a siłę ognia wydaje się mieć podobną a może większą.
Co do walki z kimś defensywnym, na pewno tak, ale KJ chyba już poszedł na emeryturę, a nikogo innego nie ma. Najbliżej byłby pewnie Booker, ale też już jest stary i z niższej półki. Myślę że taka była idea walki z Wachem, który jak wiadomo nie pada od byle czego i miał dostarczyć rundy, ale wyszło jak wyszło. Naprawdę teraz optymalny byłby Franklin, dobry bokser wysoko w rankingach, a jednocześnie nieposiadający mocnego ciosu.
Z kolei sam Itauma rzeczywiście rozbudza wyobraźnię kibiców. Ma warunki, ma styl, ma przebłyski potencjału na coś dużego. Ale może właśnie dlatego warto ostudzić emocje. Widzę w nim materiał na topa, ale też mam na tyle doświadczenia, by patrzeć na takie kariery z pewną dozą sceptycyzmu. Do tej pory walczył głównie z przeciwnikami, którzy byli dla niego „komfortowi” – stylistycznie pasowali do jego sposobu boksowania, nie wywierali zbyt dużej presji, nie zmuszali do podejmowania trudnych decyzji w ringu.
Chcę więc zobaczyć Itaumę w walkach, które naprawdę go przetestują psychicznie. Takich, w których będzie musiał się zmierzyć z frustracją, bo nie może znokautować rywala mimo starań, gdzie rywal nie tylko przyjmuje jego ciosy, ale zaczyna odpowiadać, trafiać, a może nawet naruszać. Chcę zobaczyć, jak zareaguje, gdy po raz pierwszy będzie musiał sobie w głowie poradzić z myślą, że nie jest nietykalny, że może być złamany, że przeciwnik nie tylko przetrwał, ale zaczyna przejmować inicjatywę.
Ilu już było takich, co wyglądali jak „the next big thing”? A potem się okazywało że wszystko grało dopóki nie wszedł w ring z kimś, kto się go nie przestraszył i nie cofnął się przed wymianą i jak presja rosła a ciosy wracały, to psychika nie dawała rady.
Itauma potrzebuje takich momentów. Walk, w których nie wszystko idzie po jego myśli, w których przeciwnik nie tylko przyjmuje, ale też oddaje. Walk, gdzie trzeba będzie nie tylko bić, ale myśleć, przetrwać trudny moment, zmienić plan. Dopiero wtedy zobaczymy, czy mamy do czynienia z przyszłym mistrzem świata, czy z kolejnym z długiej listy prospektów, którzy „mieli wyglądać dobrze”.