Wczoraj wieczorem Przemysław Runowski (22-4-1, 6 KO) doznał przykrej porażki przed czasem. Dziś natomiast ogłosił, że zawiesza rękawice na kołku.
Dziękuję każdemu z osobna za wsparcie. Tym, którzy wierzyli, kiedy sam miałem wątpliwości. Tym, którzy byli obok - na sali, na trybunach, w wiadomościach, w ciszy. Ten sport to była moja miłość, mój azyl, moje pole bitwy. Przeżyłem tu wiele - zwycięstwa, porażki, kontuzje, euforię, ból i dumę. Ale przede wszystkim - nauczyłem się życia.
Każda walka to była lekcja pokory i charakteru. Czasem szedłem po ogień, czasem wracałem z niczym. Ostatnia walka - przegrana z Lucasem Dekysem - nie była końcem przez samą przegraną. To był sygnał, że coś się zmieniło. Ciało już nie reaguje tak samo, głowa myśli inaczej. To nie jest łatwa decyzja, ale czuję, że właściwa.
Dziękuję ringowi - za to, że mnie wychował. Ale wiem, że nie mogę tu zostać wiecznie. Czas ruszyć dalej. Czas zacząć nowe życie - z głową uniesioną wysoko, bez żalu. Pora zacząć zarabiać pieniądze, budować coś trwałego, wykorzystać to, czego się nauczyłem przez lata walki. Dyscyplina, poświęcenie, wiara - te rzeczy zostają.
Nie żegnam się jako przegrany. Żegnam się jako człowiek, który odważył się wejść między liny, zawalczyć o swoje i teraz ma odwagę powiedzieć "pora iść dalej". Wojownik nie przestaje walczyć - po prostu zmienia pole bitwy.
Dziękuję wszystkim osobom z którymi przyszło mi współpracować w tym bokserskim życiu.
Sponsorzy,Promotorzy , dobrali ludzie źli ludzie. Kibice, hejterzy, pozdrawiam, Przemek Runowski.