Deontay Wilder (43-2-1, 42 KO) z przytupem przypomniał się bokserskiemu światu. Po efektownym, brutalnym nokaucie nad Robertem Heleniusem pora zaatakować na najgrubsze ryby w tym biznesie.
- Trzymam Usyka za słowo i zamierzam wywoływać jego zespół do walki. Podobno miał być na mojej walce, jednak ostatecznie go nie widziałem. Większość gości, którzy zgłaszali gotowość do walki, po moich nokautach jak ten z Heleniusem potem odpuszczała. Jestem gotowy na każdego, ale chcę walki z Usykiem - nie ukrywa "Brązowy Bombardier".
- Jesteśmy tu, nigdzie się nie ruszamy i chcemy walki z Joshuą - mówi z kolei Shelly Finkel, doradca i menadżer Wildera.
- Kilka miesięcy temu Eddie Hearn kontaktował się z nami, ale powiedzieliśmy mu wtedy, że póki co Deontay musi zrobić z Heleniusem to, co właśnie zrobił. Teraz więc Hearn może do nas przyjść z ciężarówką pieniędzy, które wcześniej obiecywał. Wie jak nas znaleźć, czekamy na niego. Sprawdzimy, czy w międzyczasie nie zmienił zdania - dodał Finkel.