MATERAN: STANIOCH JEST LEPSZYM ZAWODNIKIEM OD PARZĘCZEWSKIEGO

Cezary Kolasa, Wywiad własny

2022-08-11

- Bierzemy tę walkę w ciemno, a gaża ma tu drugorzędne znaczenie – taka zdaniem Wiktora Materana byłaby reakcja obozu Łukasza Staniocha (9-0, 2 KO) na potencjalny pojedynek z Robertem Parzęczewskim (28-2, 17 KO. Z menedżerem oraz matchmakerem polskich grup promotorskich porozmawialiśmy na temat kariery Staniocha i jego najbliższej walki z Khorenem Gevorem (34-10, 17 KO). Pojedynek odbędzie się 30 września w Bielsku Białej.

Po raz kolejny szukałeś ciekawego rywala dla Łukasza Staniocha i znowu wybrałeś zawodnika, który w ostatnich latach miał sporo przerwy od boksu. Kazus z Mohoumadim wyszedł wam na dobre, bo mimo dłuższego rozbratu z ringiem Francuz zawalczył bardzo dobrze. Nie stąpacie jednak po cienkim lodzie? Przecież Gevor równie dobrze może być absolutną klapą.
WIKTOR MATERAN (menedżer bokserski oraz matchmaker m.in. grup Babilon Promotion oraz MB Promotions): Gdy kontraktuje się takich zawodników, trzeba być bardzo ostrożnym. Tacy zawodnicy, którzy są past prime i mają długą przerwę, często mogą przyjeżdżać po wypłatę. Tutaj jednak przydaje się dobry research. Trzeba wtedy popatrzeć, czym się zajmuje obecnie zawodnik, co słychać w jego życiu. Żyjemy w dobie mediów społecznościowych, więc łatwiej jest nam to sprawdzić niż 10-15 lat temu, bez Facebooka i Instagrama. Na tej podstawie jestem w stanie ocenić czy taki zawodnik jest w stanie przyjechać i dać porządną walkę, czy przyjedzie tak jak Michael Grant kilka lat temu. Trzeba być bardzo ostrożnym.

Kryterium jest proste. Taki zawodnik, który w ostatnim czasie jest nieaktywny, po pierwsze jest trochę tańszy niż gdyby walczył często, po drugie to jest zawsze nazwisko. Zobacz, co my robimy. My staramy się sprowadzać zawodników, którzy mają fajną, ciekawą przeszłość – którzy kiedyś boksowali o duże rzeczy, a zarazem nie będą o poprzeczkę za wysoko dla Łukasza. Znamy obecny sufit Staniocha, wiemy, że się rozwija, że robi postępy, że wielu ludzi już zaskoczył. Wydawało się wielu osobom, gdy Stanioch walczył w boksie olimpijskim, że w przyszłości nie miałby szans wygrać np. z takim Fordem. Nie był obdarzony niesamowitą techniką, mocnym uderzeniem, nie był także czołowym zawodnikiem boksu olimpijskiego w Polsce. Tu trzeba mądrze dobierać rywali. Uważam, że jeśli Łukasz wygra z takim gościem jak Gevor, to jego to zwycięstwo podbuduje. On będzie miał w rekordzie fajne nazwisko, zawodnika, który boksował o duże rzeczy. Pięściarza, którego pewnie nie znokautuje, bo trzeba już teraz powiedzieć, że Gevor będzie zawodnikiem, który najprawdopodobniej da Staniochowi dziesięć rund. Czy to źle, że go nie znokautuje? Nie do końca. Łukasz przeszedł do boksu zawodowego z pominięciem pewnego etapu. Bo jak popatrzymy na większość pięściarzy zawodowych w Polsce, to oni mają taki etap w karierze, że nabijają rekord na bumach i mają etap nokautowania. Na początku swoich karier bardzo wielu rywali jest przez nich nokautowanych. U Łukasza to zostało pominięte, został ekspresowo przeniesiony na zawodostwo i to jest naturalne, że takich rywali on nie będzie nokautował, ale ci przeciwnicy będą mu dawali cenne rundy, o ile będziemy ich odpowiednio dobierani.

Mówisz o odpowiednim doborze rywali dla Staniocha. Co jednak uczynicie, gdy w pewnym momencie przyjdą do was takie oferty, jakie kilka lat temu dostawał Robert Parzęczewski i które ostatecznie odrzucił?
– To zależy, ale żeby nie zostawiać tutaj żadnych niedomówień. Trzy rzeczy. Po pierwsze uważam, że w tym momencie Łukasz Stanioch jest lepszym zawodnikiem od Roberta Parzęczewskiego i wcale nie musimy się śpieszyć z takim wyjazdem. Po drugie, gdy Robert dostawał ofertę na Kowaliowa to miał więcej walk od Łukasza. Po trzecie, gdybyśmy dostali konkretną ofertę na walkę np. z Kowaliowem, to wzięlibyśmy taki pojedynek nie zważając na to, czy Stanioch miałby 8 czy 25 walk, czy byłby 35. czy 120. w rankingu. Wzięlibyśmy taki pojedynek, bo walk o mistrzostwo świata się nie odmawia. Poza tym, nawet gdyby Łukasz przegrał taki pojedynek, to nic by na tym nie stracił. Tak samo nie straciłby Robert Parzęczewski. On jednak po prostu popełnił błąd.

Kogo jeszcze mieliście w planach zakontraktować oprócz Gevora?
– Mieliśmy w planach Robinsona. Numerem jeden był właśnie on. Natomiast Robinson czuje się oszukany w każdej z trzech walk, które stoczył z Jonakiem. Jemu się do końca nie widzi przyjeżdżać znowu do Polski. Mimo że ja uważam, że jemu w dwóch tych walkach zrobiono prezent, ale widać, że najprawdopodobniej tego chłopaka po prostu poniosło. Dano mu tutaj zarobić, udało mu się wygrać i zremisować, choć uważam, że przez przypadek, bo oceniam, że nie zasłużył na to. To był cel numer jeden, ale jego oczekiwania finansowe względem walki w Polsce wzrosły dwukrotnie w porównaniu do poprzednich walk. Zdaniem Robinsona polscy sędziowie są skorumpowani. Ja się z tym oczywiście nie zgadzam, nie podzielam tego zdania.

No to jak sobie wyobrażasz przyjazd Gevora, który lubi przecież zrobić niemałą „zadymkę”?
– Wrócę na chwilę do twojego pytania o te obawy czy Gevor jest odpowiedni. On ma właśnie szalenie interesującą osobowość. Jest po przejściach, ma nieszablonowy charakter, jest charyzmatyczny. Jeśli ktoś nie wierzył, że przyjedzie po długiej przerwie Mohoumadi i będzie w świetnej formie sportowej, to on zamknął wszystkim usta. Biorę za to oczywiście odpowiedzialność. Wracając do tego pytania: ze strony PR-owej nie boję się totalnie tego, że Gevor może nie zgadzać się z werdyktem, gdyby nie był na jego korzyść. Trochę się obawiam jednak tej drugiej strony. Nie wiem czy wiesz, ale za Gevorem przyjedzie kilkadziesiąt kibiców, już zgłaszał się po bilety dla nich. Nie wiem, kto tam z nim przyjedzie. Jeśli to będą ludzie z przeszłością przestępczą, bo z takiego środowiska wywodzi się Gevor, to może być „grubo” i tego właśnie się najbardziej obawiam. Pod to wydarzenie będzie na pewno przygotowana wzmożona aktywność firmy ochroniarskiej (śmiech).

Żeby się nie skończyło tak, jak na gali High League w Gdańsku.
– Nie, nie, na spokojnie. Tutaj nie będziemy mieć do czynienia z taką liczbą pseudokibiców, tylko z 20 Ormianami.

Dużo mówi się o walkach polsko-polskich. Kategoria super średnia jest nad Wisłą interesująca. Jeśli na stole pojawi się pojedynek z Parzęczewskim – bierzecie w ciemno czy idziecie swoją drogą?
– Bierzemy w ciemno, a gaża miałaby drugorzędne znaczenie.

Myślę, że Stanioch jest umocniony tymi ostatnimi zwycięstwami i chyba czuje się zupełnie inaczej niż np. 2 lata temu. Jest w końcu filarem małej grupy, ale przecież to jest dla niego plus, bo najwięcej pieniędzy z budżetu na galę idzie na niego i jego przeciwnika.
– Obok Mateusza Tryca jest on najbardziej sprawdzonym zawodnikiem wagi super średniej w Polsce. Może nawet bardziej niż Tryc, bo on miał 1-2 takie występy. Grupa KnockOut Promotions ma zdecydowanie lepszych zawodników niż Babilon Promotion pod względem umiejętności i osiągnięć. I to wcale nie jest zła informacja dla grupy Babilon czy właśnie Łukasza. Szczególnie dla Staniocha, bo tak jak wspominałeś jest on filarem tej grupy. Moim zdaniem może się przez to pozycjonować lepiej PR-owo oraz marketingowo od innych polskich zawodników w tej kategorii.

I są na jego walki spore pieniądze.
– Tak, bo walczy w pojedynkach wieczoru i najwięcej z budżetu idzie na jego walki.

Gevor na pewno tani nie był. 
– Z każdą kolejną galą bijemy rekord płacowy. To nie są oczywiście oszałamiające kwoty, które by przebijały duże polskie gale jak Włodarczyk vs Gevor, Usyk vs Głowacki, albo obronę tytułu EBU Szeremety z Diazem w Łomży. To nie są tego kalibru kwoty, ale my jako grupa robimy progres. Im ciekawszego zawodnika zakontraktowujesz, tym musisz więcej mu zapłacić. Gevor jest na pewno ciekawszym zawodnikiem niż Ford, Mohoumadi. Zobaczymy tylko czy sprosta oczekiwaniom – ja uważam, że tak. W swojej karierze pokazywał, że jest cholernie twardy, niewygodny i niebezpieczny. Niski mańkut. Liczymy na dobry spektakl.

ROZMAWIAŁ CEZARY KOLASA