- Do momentu nokautu to była równa walka, nie czułem się zdominowany - mówi Dillian Whyte (28-3, 19 KO) po porażce z Tysonem Furym (32-0-1, 23 KO).
- Na pewno Fury nie był nie do przejścia, nie czułem, że jest na innym poziomie i mnie deklasuje. Po prostu raz się zagapiłem, on mnie trafił i było po wszystkim. Fury to wielki i niewygodny dla rywali facet. Tego jednak się spodziewałem. Chciałem poczekać i od trzeciej rundy coraz bardziej go spychać. Ta walka była dla mnie dobrym doświadczeniem - stwierdził pretendent.
Jako ciekawostkę można podać fakt, że Whyte wszystkie trzy porażki poniósł przed czasem i za każdym razem padał po ciosie podbródkowym - najpierw z Joshuą, potem Powietkinem, któremu się zrewanżował, a wczoraj taką akcją skończył go Fury.