ORTIZ POWSTAŁ Z DESEK I ZASTOPOWAŁ MARTINA W ELIMINATORZE IBF!

Redakcja, Informacja własna

2022-01-02

Luis Ortiz (33-2, 28 KO) dwa razy wstawał z desek, ale pozbierał się i pokonał przed czasem Charlesa Martina (28-3-1, 25 KO), zostając tym samym obowiązkowym pretendentem do pasa IBF wagi ciężkiej, czyli dla zwycięzcy rewanżu Usyk vs Joshua.

Zaczęło się bardzo ciekawie. Kubańczyk przez dwie minuty kontrolował walkę prawym prostym, ale mocny lewy sierp za ucho w wykonaniu Amerykanina wysłał go na deski. Po przerwie "King Kong" dwukrotnie wciągnął na kontrę lewą ręką byłego mistrza świata, studząc nieco jego zapał. Ale ciężkie ciosy latały w powietrzu i nokaut mógł przyjść w każdym momencie.

Po spokojnej trzeciej odsłonie, w czwartej Martin doszedł do głosu. Na początku kilka razy trafił lewą ręką, a tuż przed przerwą posłał przeciwnika na deski prawym prostym. Oczywiście nie był to nokautujący cios, a nokdaun wynikał z trochę złego ustawienia nóg, lecz rundę trzeba było policzyć 10:8. Kolejne trzy minuty dobre po obu stronach i trudne do punktowania. Lepiej zaczął Ortiz, ale finiszował Martin.

ORTIZ PRZEGRYWAŁ U WSZYSTKICH SĘDZIÓW: MOJA INTELIGENCJA WYGRAŁA >>>

Blisko 43-letni Ortiz wyszedł z opresji na początku szóstego starcia. Trafił potężnym lewym sierpowym na skroń i Martin... stanął jak wryty, będąc tak naprawdę znokautowany na stojąco. "King Kong" doskoczył i bijąc gdzie popadnie przewrócił byłego championa. Tego uratował fakt, że zaplątała mu się ręka w liny i sędzia po liczeniu dał mu kilka dodatkowych sekund na wyplątanie tej ręki. Ale Martin był bardzo zraniony. Ortiz zaczął bić seriami na korpus, a gdy rywal opuścił w końcu ręce, poprawił na górę i wyrównał liczbę nokdaunów na dwa do dwóch. Martin powstał na siedem, jednak liczący go Frank Santore popatrzył dawnemu mistrzowi w oczy i zastopował potyczkę w obawie przed ciężkim nokautem.