MAKABU O WALCE Z CANELO: MOGĘ SIĘ Z NIM BIĆ W KAŻDYM MIEJSCU NA ZIEMI

Redakcja, Little Giant Boxing

2021-11-17

Dziś gruchnęła wieść o planowanej na maj przyszłego roku walce Saula Alvareza (57-1-2, 39 KO) z mistrzem świata WBC wagi cruiser Ilungą Makabu (28-2, 25 KO). Ekipa Canelo uzyskała zgodę federacji na ten pojedynek. Trener Meksykanina - Eddy Reynoso - ujawnił, że Canelo otrzymał już ofertę konfrontacji z Makabu na gali w Kongo. Tymczasem Kongijczyk zabrał głos na temat starcia z niekwestionowanym czempionem wagi super średniej.

CANELO IDZIE PO PAS WBC WAGI JUNIOR CIĘŻKIEJ? RYWALEM MAKABU? >>>

- Bardzo się cieszę z walki z Canelo, nie mam z nią problemu. Życzę Canelo powodzenia w wadze cruiser. On jest najlepszym bokserem na tej planecie i chcę z nim walczyć. Jeżeli dojdziemy do porozumienia, możemy skrzyżować rękawice. Jeżeli Canelo będzie chciał walki w moim kraju, to będzie niezła zabawa, bo Kongo to wielka dżungla. Ja mogę walczyć z Alvarezem w każdym miejscu na ziemi: w USA, w Meksyku i w Kongo - powiedział Makabu.

- Jesteś twardym zawodnikiem, najlepszym na świecie bez podziału na kategorie. Ale w wadze cruiser to ja jestem najlepszy. Nie interesują mnie opinie ludzi, słucham swojego serca i wiem, że mogę wygrać z Canelo. Ta walka to wielka szansa dla nas obu. Zacznę ciężko trenować do tego pojedynku jak tylko podpiszemy kontrakt - dodał kongijski czempion globu.

Przypomnijmy, że Kongo nie kojarzy się najlepiej polskim kibicom boksu ze względu na porażkę, jaką poniósł tam Michał Cieślak w walce mistrzowskiej z Makabu w styczniu zeszłego roku. Okoliczności tego pojedynku budziły duże kontrowersje.

Polscy promotorzy rysowali pobyt w Kongo w bardzo ponurych barwach, mówiąc o nieustannych problemach i kradzieży pieniędzy, która spotkała ich w hotelu w Kinszasie. Potem nastąpiła seria zdarzeń, która zakończyła się słynnym już wyjazdem, a w zasadzie ucieczką promotorów z wynagrodzeniem za walkę. Ucieczka nastąpiła, zanim walka się skończyła, co było motywowane zagrożeniem ze strony miejscowych - taka przynajmniej była wersja Tomasza Babilońskiego i Andrzeja Wasilewskiego. Inaczej całą sprawę przedstawiał Michał Cieślak, który przegrał pojedynek o wakujący pas WBC wagi cruiser na punkty.

- Dla mnie to był jeden, wielki cyrk. Poważni ludzie, poważni promotorzy, a to wszystko było zorganizowane, cały ten wyjazd, delikatnie mówiąc wszystko, co się tam działo, było niepoważne. Delikatnie mówiąc (...) Nie ruszyli z żadnymi pieniędzmi, wszystkie pieniądze zostały w depozycie w hotelu. To, co jest opowiadane, to jest jedna wielka bajka (...) Jestem, delikatnie mówiąc, zniesmaczony tym zachowaniem. Ja zostałem wychowany inaczej - mówił radomianin w wywiadzie z Janem Cioskiem i Kacprem Bartosiakiem.