ZAPOMNIANE BITWY: NONITO DONAIRE vs VIC DARCHINYAN

Wojciech Czuba, Opracowanie własne

2021-08-15

Dziś w cyklu "Zapomniane bitwy" Wojciecha Czuby najlepszy nokaut 2007 roku, czyli fantastyczny pojedynek Nonito Donaire vs Vic Darchinyan.

ZAPOMNIANE BITWY: NONITO DONAIRE vs VIC DARCHINYAN

Najpierw błysk, potem ciemność, a po chwili brutalna pobudka na deskach ringu. Tak w skrócie wyglądają ostatnie sekundy walki większości ofiar niesamowitego Nonito Donaire. 7 lipca 2007 roku o nieprawdopodobnej szybkości i sile „Filipińskiego Błysku” przekonał się hardy i pewny siebie król IBF dywizji muszej Vic Darchinyan. Nonito - dzisiejsza wielka gwiazda, a wówczas mało znany 24-letni pretendent - w popisowym stylu wskoczył na jego tron.

ZAPOMNIANE BITWY: ROY JONES JR vs MONTELL GRIFFIN II >>>

14 lat temu pochodzący z Armenii Darchinyan miał 31 lat i nieskazitelny bilans (28-0, 22 KO). Był w świetnej formie i w efektowny sposób dorzucał do swojego pięściarskiego rekordu kolejne skalpy. Na jego biodrach wisiały wówczas pasy IBF i IBO kategorii muszej. Pierwszy i bardziej prestiżowy z tych trofeów bojowy Ormianin wywalczył w grudniu 2004 roku w Hollywood. Wówczas noszący nie bez powodu przydomek „Wściekły Byk” Darchinyan zastopował w jedenastej rundzie kolumbijskiego bombardiera Irene Pacheco (30-0, 23 KO). Trzy miesiące później w Sydney równie widowiskowo zdetronizował południowoafrykańskiego mistrza IBO Mzukisa Sikali (29-4-2, 17 KO). 

Warto dodać, że Vic, którego prawdziwe imię brzmiało Vakhtang już jako amator dał się poznać jako groźny puncher. Ten m.in. brązowy medalista mistrzostw Europy w Mińsku (1998), dwukrotny uczestnik mistrzostw świata (1997 i 1999) i olimpijczyk z Sydney (2000), zakończył karierę z bilansem 158 wygranych - w tym aż 105 przez nokaut (!) - i 18 porażkami. Jak widać mający dynamit w rękawicach leworęczny Ormianin był wręcz skrojony do boksu zawodowego.

Jeżeli chodzi o Donaire, to niewielu ekspertów i kibiców spodziewało się, że wytrzyma z „Wściekłym Bykiem” pełen zaplanowany dystans. Urodzony na Filipinach chłopak (chodził nawet do tej samej szkoły podstawowej co jego wielki idol Manny Pacquiao), w wieku 10 lat przeniósł się ze swoją rodziną do Ameryki. Po wielu sukcesach amatorskich na krajowym podwórku, w 2001 roku ten mający świetne warunki fizyczne, wspaniałą koordynację i doskonały timing zawodnik razem ze swoim starszym bratem Glennem został zawodowcem. 

Gdy 7 lipca 2007 roku na ringu w Harbour Arena w Bridgeport w Connecticut 24-letni Nonito Donaire (17-1, 10 KO) stanął naprzeciwko Vica Darchinyana (28-0, 22 KO), oprócz jego mistrzowskich pasów pragnął także zemsty. Rok wcześniej bowiem Ormianin z australijskim paszportem podczas walki złamał łokciem szczękę jego bratu Glennowi Donaire (16-2-1, 9 KO) i wygrał przed czasem. „Filipiński Błysk” postanowił go za to srogo ukarać.

Promotorem tego widowiska był Don King, a Darchinyan, tak jak bukmacherzy i dziennikarze spodziewał się łatwej, siódmej już obrony pasa IBF. Miał ku temu solidne podstawy. Przecież Nonito pokonywał dotychczas średniej klasy oponentów, z których wielu miało więcej porażek niż zwycięstw. Dodatkowo zaledwie cztery miesiące wcześniej „Wściekły Byk” z Armenii posłał w świat brutalne ostrzeżenie. Jego przeciwnik Jose Victor Burgos (39-14-3, 23 KO) na skutek zainkasowania potężnych ciosów musiał po walce przejść operację, podczas której usunięto mu z mózgu krwiaki. Na szczęście Meksykanin odzyskał zdrowie, ale nigdy więcej nie wszedł już do ringu. Mistrz IBF i IBO stojąc przed kamerami transmitującej to wydarzenie telewizji Showtime zapowiadał, że tak samo zniszczy i zdemoluje Donaire’a.

Tymczasem Filipińczyk nic sobie z tego nie robił. Wszedł do ringu naładowany energią dobrze nam znanego utworu „Eye of the Tiger” grupy Survivor. Chwilę później w klatce pojawił się czempion i po zwyczajowym wstępie wykonanym przez popularnego konferansjera Jimmy’ego Lennona Jr rozpoczęło się obustronne polowanie.

Już w pierwszej rundzie pretendent pokazał mistrzowi, że nie przyjechał tu bynajmniej po wypłatę. Filipińczyk tańczył wokół rywala i co chwilę wypuszczał szybkie kombinacje. Skoncentrowany Darchinyan starał się unikać tych ciosów, ale gdy kilka z nich doszło celu, wyraźnie rozdrażniony zaczął polować na potężny lewy sierp. Kolejna odsłona po spokojnym początku nabrała rumieńców. Nonito świetnie wykorzystywał swoje długie ręce, a jego lewy prosty i niezwykle groźny, podpatrzony w młodości u jednego z jego bokserskich idoli Alexisa Arguello lewy sierpowy, coraz częściej wstrząsały Ormianinem. 

To właśnie ta broń siała największe spustoszenie w starciach numer trzy i cztery. Widać było, że Donaire z minuty na minutę czuje się w „klatce” jak ryba w wodzie. „Wściekły Byk” starał się odpowiadać swoimi bombami, jednakże albo nie dochodziły celu, albo nie wywierały na młodym pretendencie większego wrażenia.

Nadeszła runda piąta. Przegrywający Darchinyan, mimo że porozcinany i zapuchnięty, bynajmniej nie zamierzał składać broni i święcie wierzył, że jedno celne uderzenie odmieni obraz tej bitwy. Zraniony „Wściekły Byk” atakował, a cofający się Donaire tylko czekał na okazję. W końcu Vic trafił przeciwnika prawym i wtedy Nonito zrobił coś niesamowitego. „Filipiński Błysk” przyjął i momentalnie odpowiedział swoim potwornym lewym sierpowym. Mistrz IBF padł jak rażony piorunem. Uderzenie było jak wybuch granatu! 

Po chwili półprzytomny Vic jakimś cudem próbował jeszcze wstawać, ale po rozpaczliwej próbie przyjęcia pionowej pozycji zakończonej upadkiem w liny, dał spokój. Zakończenie tej walki, a raczej kończący cios został doceniony przez „Biblię Boksu”, czyli Magazyn The Ring, który wybrał go na „Najlepszy Nokaut roku 2007”. Natomiast porażkę murowanego faworyta Darchinyana uznano za „Rozczarowanie roku”.

Ten pierwszy w karierze i jakże efektownie wywalczony tytuł okazał się jednym z wielu, jakie w kolejnych latach zgromadził w swoim dorobku wspaniały „Filipino Flash”. Mający już 38 lat na karku mistrz czterech kategorii wagowych w swoim ostatnim występie w maju tego roku ponownie potwierdził wielką klasę. Sympatyczny Filipińczyk bez większych problemów znokautował niepokonanego wcześniej Nordine’a Oubaali (17-1, 12 KO), odbierając mu w ten sposób pas WBC dywizji koguciej. Jak widać Nonito Donaire (41-6, 27 KO) wciąż ma ten „Filipiński Błysk” – w sercu i w pięściach. I na żadną emeryturę się nie wybiera! 

WOJCIECH CZUBA