BOKS - ŚWIEŻE POWIETRZE W MOROWYM CZASIE

Witold Gadowski o boksieJestem, a raczej chce być, człowiekiem prostych myśli i ocen. Być może właśnie dlatego lubię sytuacje jednoznaczne: mężczyzn zachowujących się jak mężczyźni i kobiety korzystające z boskiej licencji na bycie białogłową.

Od dzieciństwa także mam wpojony szacunek wobec prawdziwego sportu, prostej rywalizacji, w której zwycięża hart ducha, determinacja i wiara we własne siły. Szczególnie upodobałem sobie sporty indywidualne, gdzie wynik zależy jedynie od tego co naprawdę tkwi w człowieku. Znajomi wyrzekają nawet, na to że szczególną estymą darzę boks męski (co za czasy, że musze dodawać takie wyjaśnienie!).

Boks – poza sytuacjami gdy walki są ustawione przez zakulisowych macherów – jest czystą konfrontacją mężczyzny z mężczyzną. Podczas walki odbywa się cały spektakl starcia dwóch osobowości, dwóch charakterów, dwóch stylów walki. Każdy, kto chociaż liznął nieco bokserskich arkanów, wie że ta pozornie brutalna i pierwotna „bijatyka” w rzeczywistości jest jak partia fizycznych szachów, podczas której przeciwnicy zwodzą się, zastawiają na siebie pułapki, rozszyfrowują zasadzki przeciwnika i wybierają strategie obrony, ataku i prowadzenia walki w odniesieniu do tego co wynika z pilnej – pomimo spadających ciosów – obserwacji przeciwnika i zachodzących z nim procesów. Zdziwiliby się państwo tym ile mówią oczy przeciwnika podczas walki, jest w nich zarówno poczucie wyższości (gdy czuje, że zaczyna dominować, gdy widzi pierwsze oznaki zwątpienia w spojrzeniu przeciwnika) jak i nadchodzący zamiar.

Czysta szermierka na pięści, pojedynek dwóch mężczyzn. Jasne reguły i honorowe zasady – to wszystko sprawia, że choćby wymyślono setki bardziej atrakcyjnych sposobów rywalizacji, boks właśnie pozostanie u źródeł.

Oczywiście można się na mnie zżymać, że mam tak plebejskie i proste gusta – cóż w świecie, który nie przestrzega reguł, gdzie coraz więcej spraw i przedstawień okazuje się być zwykłą blagą, proste zachowania maja prawdziwą wartość. Mam zatem słabość do wyraźnych postaw i rozstrzygnięć, gotuje się we mnie gdy widzę – jak w publicznych dyskusjach – występuje blagier, manipulant i nie można go wykluczyć, ba z powodu swojego krzykactwa to właśnie on zaczyna dominować nad innymi. Wtedy – trochę atawistycznie – aż się prosi się we mnie aby ktoś wstał i ukazał prawdziwą miarę takiego delikwenta, aby – brutalnie mówiąc – po prostu wyzwał go na pięściarski pojedynek i sprowadził go do realnych wymiarów istnienia. Boks – pomimo całego brudu mediów i oszustw dzisiejszego łaknącego jedynie pieniędzy świata – pokazuje miary ludzi, charaktery, wartości. Nie jest prawdą, że w ringu zwycięża osiłek, bezmózgi troglodyta. Jest przeciwnie, najwięksi bokserzy to – może za wyjątkiem pokręconego Mike Tysona – ludzie interesujący. Czasem na herosa wyrasta taki Leszek Drogosz, szczupły niepozorny…”czarodziej ringu”. A pamiętacie walecznego ponad swoje fizyczne warunki Lucjana Trelę?

Cały tekst na stronie www.gadowskiwitold.pl >>>

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.