OCZY NA OLIMP #16: MARIUSZ SERAFIN O PRACY W PZB

Kilka tygodni temu były wieloletni redaktor Bokser.org, jedna z najważniejszych osób portalu – Mariusz Serafin został dyrektorem ds. projektów medialnych przy Polskim Związku Bokserskim. O nadziejach, planach i o tym, że idzie nowe – dłuższa rozmowa z Mariuszem Serafinem.

Panie dyrektorze? Panie Mariuszu? Która forma bardziej pasuje w dzisiejszej rozmowie?
- Znamy się tyle lat, że nie będziemy się wygłupiać…

Praca, pasja, wyzwanie, odpowiedzialność, ryzyko, przygoda, rzemiosło. W jakiej kolejności ułożyłbyś swoją współpracę z PZB?
- Przede wszystkim wyzwanie, bo to zawsze coś fascynującego i nowego. Trzeba do tego dołożyć pasję, bo robię to co lubię, a to jak sam wiesz daje takiej pozytywnej energii. Ryzyko dałbym na trzecim miejscu, ponieważ tutaj wszystko jest na bieżąco weryfikowane, łatwo sprawdzić co robię i przede wszystkim w jakiej jakości to robię oraz jakie są skutki tej pracy. Poza tym praca medialna musi się liczyć z tym, ze nieustannie można być krytykowanym.

Przygoda, bo sam wiesz jak to wygląda, poznajesz ciekawych ludzi, inaczej postrzegasz pewne rzeczy niż kibic, a także utożsamiasz z pewnymi osobami i z tym co robią – co przy okazji walk dodaje dodatkowych emocji. Odpowiedzialność, bo trzeba być świadomym co się robi i na bieżąco widzieć co się dzieje, żeby kibice mogli śledzić i pozytywnie oceniać. Oczywiście praca, bo nie da się ukryć, że pieniądze też są w życiu ważne i każdy chce zwyczajnie żyć i spokojnie funkcjonować. Na końcu rzemiosło, bo to określenie, które niekoniecznie kojarzy się pozytywnie, tutaj trzeba zwyczajnie lubić to co się robi. Praca przy boksie sprawia mi frajdę i daje też taką świadomość, że pomagasz komuś w jego rozpoznawalności. Kto wie, może nawet dzięki wywiadom taki czy inny zawodnik znajdzie sponsora, a to jest bardzo ważna część do tego, aby się po prostu rozwijać. Oczywiście kiedy pracujesz z pięściarzami znanymi, to im w promocji pomagasz może mniej, ale młodzież zyskuje bardzo wiele. Poza tym coś, co sobie zawsze bardzo ceniłem, czyli wizyta w klubach. W małym klubie kiedy wchodzę to widzę tę radość z możliwości pojawienia się w mediach, że jest kamera, że coś gdzieś będzie można obejrzeć, to naprawdę daje satysfakcję. Jak mawiał T. Adamek: „Lans, lans, lans” (śmiech).

Mistrzostwa świata juniorów w Kielcach to będzie taka pierwsza duża próba Twojej pracy?
- Nie wydaje mi się. Te wydarzenia związane z tą imprezą trwają tak naprawdę od dłuższego czasu. Trzeba powiedzieć uczciwie, że zanim pojawiłem się w PZB to mnóstwo ludzi pracowało już wokół tej imprezy. Tutaj wbrew niektórym opiniom jest sztab ludzi i każdy ma swoje zadanie. Ja też nie pracuję sam, ale mam wokół siebie kilka energicznych osób, które chcą – tak jak ja – rozruszać niektóre projekty. Nie ma w PZB człowieka od wszystkiego, tylko jest to duża firma, gdzie każdy z nas wie co ma robić. Jest to na pewno ciężka praca. Wchodząc tutaj zrozumiałem jak szybko muszę się adaptować do warunków pracy przy tym projekcie. To tylko dowód na to, że mentalność starego działa sportowego zniknęła także w boksie.

Jak bardzo różni się obecna praca od tego co robiłeś wcześniej realizując wydarzenia pięściarskie w internecie?
- Tyle lat spędzonych na różnych eventach to tak naprawdę była dobra szkoła, która tutaj się przydaje. Na duży plus muszę dać to, że związek kładzie nacisk na jakość dostarczanego produktu. To nie jest tak, że trzeba coś zrobić, ale trzeba to zrobić dobrze. Jakość materiałów, konferencji i wielu innych elementów ma teraz ogromne znaczenie. Podoba mi się ta zmiana kierunku. Zresztą ten, kto widział scenografię i oprawę poprzedniej gali Suzuki Boxing Night, pewnie przyzna mi rację.

Czy jest coś, czego nie umiałeś podejmując tę pracę, albo jeszcze się uczysz?
- Dobrze, że o tym wspomniałeś, bo to nie jest tylko tak, że jestem wyłącznie od realizacji materiałów na kanale Youtube. Moja praca to kilka wymiarów, o których nie chciałbym teraz mówić, bo nie wszystko jeszcze ruszyło, ale nic mnie nie powinno zaskoczyć.

Zdajesz sobie sprawę, że jednak trochę ryzykujesz? Biorąc pod uwagę jak wciąż postrzegany jest PZB i że to w jakimś stopniu na Tobie spoczywa duża część tego planu, aby to zmienić?
- Jak otrzymałem propozycję to zastanawiałem się bardzo długo, bo tak jak mówisz wizerunek PZB nie był dobry. Trzeba jednak poznać ludzi, zobaczyć jak teraz wygląda tutaj praca. Wszedłem w to i widzę, że można tutaj zrobić coś naprawdę dobrego. Zmieniało się myślenie, a to jest podstawa. Po tych zgliszczach zaniedbanych w wielu płaszczyznach można zrobić coś fajnego. Jeżeli moja osoba sprawi, że będę częścią zmiany na lepsze to będzie to dla mnie najlepsza nagroda i wtedy dopiero będę szczęśliwy, że podjąłem to wyzwanie. Póki co trzeba pracować i przekonywać wszystkich po kolei.

Jak widzisz media społecznościowe i jak je kategoryzujesz? Facebook, Twitter, Instagram…
- Zmieniło się postrzeganie internetu. Wcale nie tak dawno temu wielu dziennikarzy krytykowało kolegów po fachu za to, że zamieszczają swoje treści w internecie, bo było to postrzegane jak coś z gorszego sortu. Zobacz co się dzieje dzisiaj. Na przykład Kanał Sportowy, to jest grupa mocnych dziennikarzy, którzy wyszli z poważnych telewizji. Era internetu jest teraz wielka i sam o tym wiesz. Każdy, kto tworzy media w internecie, nie ma z tego powodu kompleksów. Kanały takie jak Youtube, Instagram, Twitter, Facebook są po to, aby nowe i ciekawe treści dotarły do większej grupy. I też po to, aby młodym zawodnikom ułatwić start (o czym mówiłem wcześniej). Każde z tych mediów ma inny model i postaram się je wykorzystać we właściwym celu. Nie zamykam się na nic, jednocześnie mam świadomość, że grupa odbiorców i jakoś materiałów się różni. Media społecznościowe i kanał na Youtube to jest podstawa mojej działalności, ale to niejedyne moje działania. Na marginesie tutaj dodam, że jeśli chodzi współpracę z telewizją, to najchętniej chciałbym, żeby każda telewizja sportowa chciała korzystać z tego co robimy.

Jakie masz w takim razie inne obowiązki?
- Na razie coś zróbmy, nie chcę się chwalić…

Masz coś do stracenia?
- Wydaje mi się, że ludzie, z którymi współpracowałem wcześniej, zawsze mnie lubili i wiem, że gdybym zrobił coś, co byłoby źle odbierane, to straciłbym ich zaufanie i pewnie odbiłoby się to jakimś echem. Więc to traktuję jako główne ryzyko: utrata zaufania ludzi, których cenię. Zawsze w życiu jest coś do stracenia, ale aktualnie o tym nie myślę.

Czy możesz zapraszać inne media np. na zgrupowania czy masz wyłączność?
Pracujemy nad tym, żeby zacieśnić współpracę z mediami. Moja praca jest między innymi po to, aby ułatwiać dostęp dziennikarzom do szeroko rozumianej kadry pięściarskiej, a także dostęp do informacji. Teraz jednak priorytetem są MŚ w Kielcach i na tym się koncentrujemy.

Jak długo potrwa proces odbudowy wizerunku PZB?
- Ciężko powiedzieć. Wszystko zależy od zawodników. Liczba sukcesów zależy od wizerunku i odwrotnie. Powiedzmy sobie uczciwie: pojawią się sukcesy to i front kibiców będzie inny. Hejterzy krytykowali i krytykować będą. Mi teraz zależy na tym, żeby zainteresowani kibice i dziennikarze wreszcie mieli informacje świeże i z pierwszej ręki.

Czy z pojawieniem się Mariusza Serafina w PZB zniknie ciemno-zielone płótno na stolikach sędziowskich (śmiech)?
- (śmiech) Widziałeś to na Suzuki Boxing Night? Tam tego nie było, może na innych imprezach też nie będzie, ale niczego nie będę deklarował, bo to nie zależy ode mnie.

Czego Ci zatem można życzyć na ten czas?
- Żeby zawsze wszystkie materiały, które wypuszczam podobały się wszystkim oglądającym i żeby rosła liczba subskrybentów na kanale PZB (śmiech). A tak naprawdę, żeby nasi sportowcy zdobywali medale, zyskiwali sławę i popularność

Dziękuję i powodzenia!

ROZMAWIAŁ ŁUKASZ FAMULSKI

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: garylinker
Data: 18-02-2021 21:56:52 
Powodzenia !

Kolejny dowód na to, że prezes Nowaczek wydaje się być w końcu odpowiednią osobą na swoim stanowisku.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.