ZWOLNIONY TRENER WILDERA: JEGO KARIERA JEST SKOŃCZONA!

Redakcja, Stamina for Sale

2021-02-06

Mark Breland to dawny mistrz olimpijski i były zawodowy mistrz świata, ale młodszym kibicom znany był jako trener Deontaya Wildera (42-1-1, 41 KO). Kiedy ten przegrał z Tysonem Furym (30-0-1, 21 KO), obwinił za porażkę właśnie Brelanda. Zaraz potem go zwolnił.

W siódmej rundzie zeszłorocznej walki Wilder był coraz bardziej rozbijany przez kompletnie dominującego Fury'ego. W końcu Breland rzucił ręcznik na znak poddania, ratując zapewne zdrowie ówczesnego mistrza WBC wagi ciężkiej. Amerykanin już w ringu był wściekły na trenera i na tym nie poprzestał. Zakończył z Brelandem współpracę, po czym zaatakował go w bardzo brutalny sposób, twierdząc między innymi, że Breland zatruł wodę, którą pił bokser.

- (...) Pomimo tych sztuczek wciąż nie potrafiłeś mnie pokonać. Potrzebowałeś więc sędziego po swojej stronie oraz nielojalnego trenera w moim zespole, który zdradził mnie i rzucił ręcznik. Ten sk....yn (trener Breland - przyp.red.) nawet mnie nie ostrzegł, że coś takiego zrobi. Po prostu mnie zdradził. On był częścią spisku. W siódmej rundzie zacząłem dochodzić do siebie, aż tu nagle poleciał ręcznik na znak poddania. Zatruto moją wodę, jakbym zażył jakiś środek rozluźniający mięśnie. Wszystko było dobrze, tuż przed wyjściem do ringu napiłem się wody i nagle mnie złapało. Nie miałem kontroli nad swoim ciałem, nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Według mnie Mark Breland coś kombinował przy mojej wodzie do picia, ten sk...l mnie zdradził - mówił na początku listopada Wilder, dołączając oskarżenia wobec Brelanda do serii innych absurdalnych oskarżeń. Była mowa między innymi o tajemniczych, podkładanych przez zespół Fury'ego przedmiotach w rękawicach. "Brązowy Bombardier" został za swoje słowa powszechnie potępiony przez środowisko, ale byli i tacy, którzy uwierzyli w te głupoty. Zwolniony trener wydał tylko krótkie oświadczenie i milczał, zbierając na klatę te wszystkie wymówki. Minęło trochę czasu i w końcu odniósł się do oskarżeń byłego już zawodnika.

- Skończyłem z nim. Jego kariera jest skończona. Wilder ma tylko mocne uderzenie, zobaczymy jak daleko na tym zajedzie - stwierdził szkoleniowiec, który "ulepił" punchera z Alabamy w późniejszego mistrza świata.

- Zatruta woda? Przecież można przejrzeć taśmy, nie zobaczycie na nich wody w moich rękach. Poza tym jeśli mój zawodnik wygrywa, ja też na tym zyskuję i wygrywam, zawsze byłem tam tylko po to, żeby pomóc. Rękawice Fury'ego? Wątpię, by cokolwiek przy nich majstrowano. Zresztą Jay Deas, który został z Wilderem, był podczas tejpowania i bandażowania dłoni oraz zakładania rękawic. Niektórzy po prostu nie potrafią przyjąć porażki. Jeśli przegrasz, to przegrasz, zdarza się, ale nie obwiniaj wszystkich dookoła, tylko pomyśl o swoich błędach. On nie pokona Fury'ego, Wilder jest skończony - dodał Breland.

Niemal dokładnie rok temu Wilder padał na deski w trzeciej i piątej rundzie. W siódmej został poddany po kolejnych ciosach Fury'ego. Tym samym po dziesięciu skutecznych obronach tytułu stracił pas World Boxing Council wagi ciężkiej na rzecz Anglika. W styczniu pojawiły się informacje o możliwej potyczce Wildera z innym byłym mistrzem świata, Charlesem Martinem (28-2-1, 25 KO). Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.