ADAMEK vs MICHALCZEWSKI W CZERWCU? W TLE DZIENNIKARSKI KONFLIKT

Redakcja, Kanał Sportowy

2020-12-20

Gorąco było wczoraj w studiu Kanału Sportowego podczas charytatywnego live'a. Mateusz Borek stwierdził, że na 19 czerwca szykowana jest walka Tomasza Adamka (53-6, 31 KO) z... 52-letnim Dariuszem Michalczewskim (48-2, 38 KO) na gali Polsat Boxing Night. Potem wydarzenia wymknęły się spod kontroli.

Program został zgłoszony z powodu rzekomego naruszenia praw autorskich i Youtube go zawiesił. Kiedy prowadzący (Mateusz Borek, Krzysztof Stanowski, Michał Pol i Tomasz Smokowski) powrócili "na antenę", padły bardzo ostre słowa. O zgłoszenie programu oskarżono telewizję Polsat. Najmocniejsze słowa padły z ust Borka.

- (...) Do tej osoby się zwracam, która zdecydowała o zablokowaniu tej transmisji. Człowieku, weź się rozpędź, pi...ij tą głową w ścianę i się k...a zatrzymaj i się zastanów, co ty robisz i po co ty to zrobiłeś - powiedział Borek. 

- To będzie miało konsekwencje. Dzisiaj najlepsi prawnicy zajmujący się prawem medialnym będą się tym zajmować i będą się domagać brutalnego odszkodowania i gigantycznych przeprosin we wszystkich mediach - dodał dziennikarz i promotor.

Wracając do wspomnianej walki Michalczewskiego z Adamkiem - warto przypomnieć wypowiedź "Górala" dla TVP Sport z początku grudnia.

- (...) Wejdźmy do ringu w połowie czerwca, zobaczymy, jak się będę czuł, nie ma co jeszcze mówić o nazwiskach rywali na kolejne walki (...) Badania porobione, pierwsza klasa, tylko wychodzić do ringu i się bić - stwierdził 44-letni "Góral", który zapewnia, że pozostaje w treningu, na razie lekkim, na podtrzymanie formy.

W swoim ostatnim występie na PBN były mistrz świata wagi półciężkiej i wagi cruiser znokautował Joeya Abella w kwietniu 2018 roku, a następnie w październiku poległ przed czasem w walce z Jarrellem Millerem w Chicago. Wkrótce potem ogłosił zakończenie kariery. 

Dariusz Michalczewski stoczył natomiast ostatnią walkę w 2005 roku. Jeszcze niedawno wiadomość o powrocie "Tygrysa" byłaby uznana za szaleństwo, ale dziś, w erze powrotu Mike'a Tysona, nie można już niczego wykluczyć.