NIEDZIELA W RINGU: STARA BIOGRAFIA GOŁOTY

W ostatnich latach można odnieść wrażenie, że więcej osób pisze książki niż je czyta. Podobnie jest w sporcie – co chwila słychać o nowych biografiach, wspomnieniach. Są jednak takie osoby, których historie przebijają zdecydowanie większość innych, a mimo to nie wydano o nich żadnych interesujących pozycji. Takim przykładem jest Andrzej Gołota.

Oczywiście nie jest to do końca prawdą, bo ponad dwadzieścia lat temu, jeszcze w ubiegłym wieku, na polskim rynku pojawiło się opracowanie pod tytułem „Andrzej Gołota. Pierwsza autoryzowana biografia”. Autoryzowana, czyli zweryfikowana i zaakceptowana przez pięściarza i jego najbliższe otoczenie. Książka napisana przez czterech autorów, każdy z nich zajął się innym tematem.

Biografia Gołoty sprzed dwudziestu lat nie jest obszerna, zawiera tylko cztery rozdziały + małą część z krótkimi wywiadami oraz listą zawodowych walk brązowego medalisty olimpijskiego z Seulu. Dwa rozdziały są poświęcone w pełni przeszłości Gołoty, jeden wprowadzający opowiada o historii boksu, mistrzach, pięściarzach polskiego pochodzenia. W czwartym zobrazowano trudne charaktery bokserów, historie pozaringowych awantur z udziałem pięściarzy znad Wisły – również Gołoty, bo na koniec rozdziału opowiedziano o słynnej sytuacji z Włocławka z 1990 r.

Książka jest jednak po prostu przesłodzona. Z jednej strony opowiada bardzo skrótowo o karierze i przejściach Gołoty, z drugiej wplątywane są cukierkowe zdania, przez które książkę można odebrać jako piękną bańkę, bajkową opowieść.

Przykład? Informacja o dniu narodzin Gołoty. Autor rozdziału Bogusław Kubisz wspomina datę 5 stycznia 1968 r. i z pewną dozą pewności przekonuje, że przecięty Polak raczej nie wiedziałby, z czym skojarzyć tę datę – że część wspomniałaby np. o czasach Gomułki. Dlatego autor odnotowuje, co tego dnia było na pierwszych stronach gazet, daje wzmiankę o zmianach w Czechosłowacji, pierwszym sekretarzu, relacjach na linii ZSRR – USA. Na koniec przechodzi do najważniejszego:

„Jestem jednak pewien, że dzień 5 stycznia 1968 r. przejdzie, jeśli nie do historii Polski (nie wymagajmy zbyt wiele), to przynajmniej do historii polskiego sportu. Otóż tego dnia, o godzinie 14.05, w szpitalu przy ulicy Karowej w Warszawie urodził się Andrzej Gołota – dzisiejsza gwiazda zawodowego boksu, bohater mass mediów, idol młodzieży, a zarazem główna postać niniejszej książki”.

Cukier, prawda? Dalej jest jeszcze dziwniej.

„Czy ktokolwiek mógł rozpoznać w tym, ważącym około 3,5 kg niemowlęciu, przyszłego czempiona? Jego narodzin nie witały magiczne znaki z niebios, jakie odnotowywali starożytni, czy średniowieczni kronikarze z okazji przyjścia na świat władców lub wybitnych wodzów, a które nierzadko i teraz pojawiają się w propagandowych biografiach wszelkiej maści dyktatorów”.

I taka ta biografia trochę jest. Przekoloryzowana, słodka, ale można ją w pewien sposób obronić. Została wydana przed pojedynkiem Gołoty z Michaelem Grantem w 1999 r. Najpopularniejszy polski pięściarz miał za sobą trzy lata boksu na najwyższym poziomie, bił się dwukrotnie z Riddickiem Bowe, zaboksował o mistrzostwo świata z Lennoxem Lewisem. Po porażce z Lewisem stoczył cztery zwycięskie pojedynki, w tym dwa w Polsce – z Witherspoonem oraz Navarre. Pierwszy odbył się we Wrocławiu, a w telewizji obejrzało go ponad 11 milionów Polaków. W Plebiscycie Przeglądu Sportowego w 1998 r. Gołota zajął szóstą lokatę, zdobywając ponad 800 tysięcy głosów, rywalizując z mistrzami olimpijskimi, mistrzami świata i Europy. Dalej wierzono, że w najbliższym wtedy czasie zawalczy o mistrzostwo świata ponownie i zdobędzie upragniony tytuł dla Polski.

Gołota był wtedy najpopularniejszym polskim sportowcem. Ostatnia dekada XX wieku w polskim sporcie to też ostatni sukces bokserski Polaków na igrzyskach olimpijskich, posucha w rywalizacji piłkarskiej (poza medalem olimpijskim ekipy Wójcika brak awansów na ME oraz MŚ, jedynie dobre wyniki Legii w Lidze Mistrzów). Gołota trafił także na złotą erę wagi ciężkiej w boksie. Biografia miała elementy pudrowania, ale chyba możemy to zrozumieć. Tak oddziaływał na społeczeństwo sam Gołota, o którym ludzie naprawdę wierzyli, że osiągnie sukces. Jeśli 11 milionów ludzi oglądało walkę Gołoty, a nie było to przecież starcie o tytuł, to znak, że Gołota nie miał sobie równych pod względem popularności.

Książka oczywiście nie jest zła, znajdziemy tam różne wzmianki o życiu Gołoty, o rywalizacji na ringach amatorskich, poznaniu żony, natomiast porównując z niektórymi biografiami, które powstały w ostatnich latach, bardzo odstaje od reszty. Wyznacznikiem są tutaj np. spisane wspomnienia Mike’a Tysona „Moja prawda”.

Po pierwsze. Na pewno jest za krótka. Sam okres od przylotu Gołoty do Chicago do debiutu w boksie zawodowym to już mógłby być jeden rozdział. Ponadto, napisana została ponad dwadzieścia lat temu, nie ma więc wielu ważnych historii z życia pięściarza, do których doszło po wydaniu biografii. Rok później Gołota przegrał przed czasem z Michaelem Grantem, następnie uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu. A przecież tych wspomnień jest jeszcze więcej… Dalej był Tyson, Ruiz, Byrd, Brewster, walka w Chinach, relacje z Adamkiem, Rozalskim i wiele innych wydarzeń.  

Po drugie. Nie jest to forma autobiografii. O Gołocie piszą dziennikarze, od czasu do czasu napotykamy na wypowiedzi Gołoty lub jego żony. To od razu sprawia, że jest mniej ciekawie. Ostatnie lata pokazują, że spisywane wspomnienia interesujących postaci sportu sprzedają się zdecydowanie lepiej, są bardziej interesujące, sprawiają, że z każdą przeczytaną stroną, z każdym kolejnym rozdziałem jesteśmy coraz bardziej zaintrygowani.

Stara biografia ma jednak swoje plusy. Są w niej ciekawe zdjęcia, a przede wszystkim ukazuje prawdziwe, naturalne postrzeganie Gołoty w tamtym czasie przez ludzi boksu. Miał w sobie bowiem dar doprowadzający do tego, że ludzie upatrywali w jego karierze nadzieje. Sport potrafi zjednać naród, potrafi odstawić na bok konflikty. Nie zawsze to się udaje, ale Gołocie się często udawało.

Czy powinna powstać nowa biografia, na wzór takich, jakie już powstawały w ostatnim czasie? Myślę, że tak. Oczywiście te autobiografie nie są pisane przez sportowców – ich wspomnienia zwykle spisują dziennikarze, którzy potem tworzą biografię albo w formie opowieści albo wywiadu. Można przygotować autobiografie tak, jak tworzył je twórca Weszło Krzysztof Stanowski, który spisał wspomnienia Andrzeja Iwana, Grzegorza Szamotulskiego oraz Wojciecha Kowalczyka i zrobił z tego ciekawe opowieści. Szczególnie ta pierwsza i ostatnia odniosły wielki sukces na rynku. Popularną formą są także biografie spisane w formie wywiadu. Ostatnio dziennikarz Przeglądu Sportowego Piotr Wołosik napisał taką książkę, pomagając zebrać i spisać wspomnienia Tomasza Frankowskiego.  

Na uwagę zasługuje biografia Iwana, która była prawdziwą bombą w środowisku piłkarskim. Iwan, reprezentant Polski, medalista mistrzostw świata z 1982 r., który nie był na ustach wszystkich, nie był od lat na pierwszych stronach gazet, napisał ze Stanowskim jedną z najlepszych sportowych biografii w polskiej historii. Nie gryzł się w język, sypał anegdotami, a gdy zaczynał opowiadać o mocnym temacie (np. korupcji, uzależnieniach, ludziach ze środowiska), opowiedział naprawdę dużo.

Gołota jest introwertyczny, małomówny, skromny, unikający fleszy i kamer. Nie jest też za tym, aby taka książka powstała, kilkakrotnie wspominając o tym w mediach. Żeby napisać taką biografię trzeba byłoby usiąść do rozmowy z Gołotą, włączyć dyktafon i przejść z nim przez całe jego życie. Wszystko oczywiście z pomocą Marioli Gołoty, małżonki pięściarza. Wierzę jednak, że kiedyś takie opracowanie powstanie. Znakomitymi osobami do spisania wspomnień Gołoty byliby legendarni dziennikarze: Janusz Pindera oraz Andrzej Kostyra, którzy pamiętają 52-latka jeszcze z czasów amatorskich, znają wiele anegdot, byli obecni na jego największych bitwach.

Redaktor Kostyra podczas legendarnego starcia Gołoty z Adamkiem stwierdził: „Podobno, żeby poznać człowieka, trzeba zjeść z nim beczkę soli, ale na Andrzeja nawet wagon by nie wystarczył”. Dobrze napisana biografia i próba otworzenia się Gołoty przed dziennikarzem spisującym jego wspomnienia, mogłyby doprowadzić do wydania naprawdę świetnej książki.

Jeśli jesteście zainteresowani przeczytaniem starej, autoryzowanej biografii Andrzeja Gołoty z 1998 roku, zachęcam Was do tego. Nabyłem książkę w maju przez internet za kilka-kilkanaście złotych. W sprzedaży online była wtedy tylko jedna sztuka, jakiś czas później pojawił się w internecie drugi egzemplarz. Zachęcam do tego, ponieważ można się przez chwilę rozmarzyć i przenieść do lat 90., pełnych marzeń i nadziei związanych z Gołotą.    

CEZARY KOLASA

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Urodzony w 1996r., na portalu zadebiutował w połowie 2011 roku. Twórca m.in. autorskiego cyklu wywiadów "Niedziela w ringu" i znajdujących się w nim długich, obszernych rozmów z pięściarzami i ludźmi z bokserskiego środowiska. Autor artykułów oraz wielu informacji własnych.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: kuba2
Data: 15-11-2020 18:07:58 
miałem ją kiedyś, moim zdaniem bardzo słaba książka .
 Autor komentarza: teanshin
Data: 15-11-2020 19:32:56 
Pod koniec artykułu jest zamieszczona ciekawa uwaga, a no mianowicie że Gołota to introwertyk i ciężki temat do wywiadu.
Ja uważam że spisanie jego historii byłoby nie lada wyzwaniem, wręcz drogą przez męki. Tym bardziej że ktoś musiałby z nim spędzić kilka miesięcy aby udokumentować jego wypowiedzi a późniejsze edytowanie to kolejne miesiące. Praca która nigdy by się finansowo nie zwróciła. Gołota ma problemy ze złożeniem jednego spójnego zdania z sensem a co dopiero przelania na papier całego życia. Gołota podczas ostatniego pobytu w kraju udzielił wywiadu Najmanowi, można było odnieść wrażenie że Najman prowadził tam monolog, zadawał pytania i pomagał Andrzejowi na nie odpowiadać. To wyglądało jakby Najman pytał o jedno a Gołota odpowiadał na całkowicie inne pytanie. Ten człowiek ma poprzestawiane klepki lub nie jest zbyt inteligentnym rozmówcą. Chyba lepszym rozwiązaniem byłoby spisanie wspomnień jego żony, Ziggiego, znajomych z PL oraz innych ludzi którzy z nim kiedyś współpracowali.
 Autor komentarza: holy
Data: 16-11-2020 08:33:59 
Gołota bił się z Lewisem? - raczej stanął z nim do walki, której nie było.
 Autor komentarza: krzysiek34
Data: 16-11-2020 13:46:31 
Legendarne starcie Gołoty z Adamkiem, fajny żart.
 Autor komentarza: krzysiek34
Data: 16-11-2020 14:44:15 
teanshin
A co do tego wywiadu z Najmanem to Golota wygląda fizycznie bardzo źle. Bardzo się postarzał i wydaje mi się że sporo schudł. Starsi od niego Holyfield czy Tyson przy nim wyglądają na młodzieńców.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.