ROMANOW PRZEJECHAŁ SIĘ PO LIACHOWICZU

Redakcja, Informacja własna

2020-11-07

183 centymetry wzrostu i 103,8 kilograma na nikim już dziś w wadze ciężkiej nie robi wrażenia, ale za Jewgienijem Romanowem (15-0, 11 KO) idą spore umiejętności i siła rażenia. O czym na własnej skórze przekonał się przed momentem były mistrz świata wagi ciężkiej, Siergiej Liachowicz (27-9, 17 KO).

Rosjanin - co warto przypomnieć, w czasach kariery w boksie olimpijskim zafundował "czasówkę" Deontayowi Wilderowi na kilkanaście tygodni przed igrzyskami, na których Wilder zdobył brązowy medal. CV jest więc niezłe...

Romanow zaczął spokojnie. Podchodził do schowanego za gardą Białorusina i swoim prawym sierpowym przebijał się przez rękawice. Liachowicz odczuwał te ciosy, lecz przez pierwszą rundę przeszedł jeszcze bez większego szwanku. Po przerwie jednak Jewgienij podkręcił tempo, przez minutę obijał korpus przeciwnika, by przeprowadzić w piątej minucie walki ostateczny szturm. Akcją prawy krzyżowy-lewy sierp zranił dawnego championa WBO, a gdy ten się pochylił, Romanow poprawił jeszcze prawym hakiem na żebra. Sędzia doliczył do dziesięciu i ogłosił nokaut.