BEZ CENZURY #3: INFORMACJE ZWROTNE

Czasem w dziennikarskim fachu zdarza się tak, że jeden tekst prowokuje powstanie innego. Niektóre informacje ulegają ewolucji, niektórzy ludzie pozwalają spojrzeć nam na nie z innej perspektywy. Dlatego dziś oprócz tematów bieżących, czyli perspektyw Aleksandra Usyka w kategorii ciężkiej, oceny amerykańskiego debiutu Ewy Brodnickiej i inwazji DAZN na polski rynek, będzie jeszcze trochę o rozgrzewającej środowisko do czerwoności aferze BoxRecowej. Wszystko jak zawsze absolutnie Bez Cenzury!

Kiedyś zastanawiałem się, co najbardziej pociąga mnie w dziennikarstwie. Doszedłem do wniosku, że nie ma w tym fachu nic lepszego od możliwości wpływania na rzeczywistość, kreowania jej. Newsy z natury powinny być obiektywne, ale nigdy takie nie są – nawet gdy przekazujesz czytelnikom, słuchaczom, jakąś z pozoru niewinną informację, siłą rzeczy opakowujesz ją przymiotnikami odnoszącymi się do uczuć, które Tobą targają, gdy o niej wspominasz. Publicystyka daje natomiast w tym aspekcie pełną wolność – za jej sprawą możesz wyrażać się tak jak chcesz, i to ze świadomością, że kilka osób te Twoje wynurzenia przeczyta i może nawet przez chwilę nad nimi poduma.

Informacje zwrotne utrzymują publicystę w przekonaniu, że ktoś go czyta. Co więcej, pozwalają mu skonfrontować własne myśli z myślami innych ludzi, czasem zmienić swoją percepcję świata, innym razem upewnić się w przekonaniu co do własnej racji. Przed tygodniem zaapelowałem do polskich promotorów, sędziów, działaczy, o okrągły stół i wyjaśnienie sobie raz na zawsze sytuacji z BoxRecem i tymi wszystkimi, sankcjonującymi obecnie nad Wisłą boks komisjami. Mam wrażenie, że w odpowiedzi każda ze stron - wyjątkowo zgodnie – pokazała mi środkowy palec.

BoxRecowe przeciąganie liny

Na mój tekst sprzed tygodnia zareagowały obie strony sporu – Andrzej Wasilewski (choć ten za stronę sporu się osobiście nie uważa) oraz Marek Matela. Poczułem się w dziennikarskim obowiązku, by Wam o tym opowiedzieć. Obaj panowie – czego nie trudno się domyślić – clou konfliktu dostrzegają zupełnie gdzieś indziej, sami będziecie mogli zadecydować, który z nich jest dla Was w tym aspekcie bardziej  przekonywający. 

Jeśli ktoś nie zna genezy BoxRecowego konfliktu, odsyłam do mojego tekstu sprzed tygodnia, gdzie pokrótce przedstawiam, o co cały ten ambaras. Większość z Was zapewne doskonale jednak wie, o co chodzi, bo trudno jest śledzić BOKSER.ORG i nie mieć o tym wszystkim pojęcia. Pokrótce: jedyny edytor BoxReca na Polskę, współpracujący z Polish Boxing Union Leszek Jankowiak nie wpisuje do statystyk gal sankcjonowanych przez Polski Wydział Boksu Zawodowego. Dlaczego? Swoim zdaniem postanowili podzielić się ze mną Marek Matela i Andrzej Wasilewski.

Zacznijmy od Pana Mateli. Szerokiej publiczności może być on znany jako anonser gal boksu zawodowego, jednak warto zaznaczyć, że Matela działa również jako promotor – swoją ostatnią galę zorganizował 10 października w Wałczu i nie obyło się bez kontrowersji, ale o tym za chwilę. Tak czy owak, Marek Matela współpracuje obecnie z PWBZ, i co za tym idzie – jego gale nie są wpisywane do BoxReca. Może czuć się zatem podobnie sfrustrowany jak Mateusz Borek. Według słynnego w Polsce anonsera, za całe zamieszanie z BoxRecem winę ponosi sędzia Jankowiak, który cynicznie, w trosce o własny interes nie wpisuje do statystyk poszczególnych gal sankcjonowanych przez PWBZ. Jankowiak ma posuwać się do tak nieczystych zagrań, ponieważ chce osłabić pozycję konkurencyjnego stowarzyszenia i wymusić na wszystkich promotorach przejście pod nadzór jedynego „właściwego” podmiotu, czyli PBU.

- Gdyby PBU działało lepiej, taniej, przejrzyściej niż PWBZ, to nie stosowałoby praktyk z BoxRec. Albo my albo bez BoxRec - nikt nie lubi przymusu. Dla dobra boksu i zawodników, PBU powinno zniknąć tak jak się pojawiło, a BoxRec, chcąc być wiarygodnym, wyznaczyć nowego edytora w Polsce – twierdzi Matela. I dodaje:

- Gdyby Jankowiak miał charakter, to sam wycofałby się z boksu. W życiu są sprawy ważne i ważniejsze, a tych kłamstw, tych problemów nikt mu nie zapomni. 

Zarówno związani z PWBZ promotorzy, jak i działacze stowarzyszenia próbowali mailowo kontaktować się w sprawie sporu ze współkierującą BoxRecem Mariną Sheppard, a więc małżonką Johna Shepparda. Tyle że kompletnie bezskutecznie. Według Marka Mateli, Pani Sheppard słucha wyjaśnień tylko jednej strony, tylko tych przedstawianych jej przez Leszka Jankowiaka. A ten rzekomo sprawnie nią manipuluje. W konsekwencji promotorzy współpracujący z PWBZ mają kompletnie związane ręce.

Tymczasem według Andrzeja Wasilewskiego, sędzia Jankowiak nie wpisuje gal sankcjonowanych przez PWBZ do BoxReca, bo zwyczajnie nie ma do tego pełnomocnictwa. Zdaniem najpotężniejszego promotora w Polsce, jedynym prawidłowo zarejestrowanym stowarzyszeniem nad Wisłą jest PBU, i Matela doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Tyle że broni PWBZ, ponieważ jest rozgoryczony faktem, że PBU nie chciało usankcjonować ostatniej organizowanej  przez niego gali (tej z 10 października), na której miało dojść do dwóch kontrowersyjnych pojedynków: w jednym z nich miał wziąć udział zawodnik  będący świeżo po ciężkim nokaucie, który z uwagi na ten fakt powinien jeszcze przez dłuższy czas pauzować, a w drugim miało dojść do walki pięściarzy, pomiędzy którymi były ogromne dysproporcje w wadze i umiejętnościach. PBU nie chciało na to przystać, natomiast PWBZ przystało chętnie, więc Matela podjął współpracę z tym drugim stowarzyszeniem i teraz staje w sporze po jego stronie. Tak twierdzi Wasilewski.

To jednak nie jest teraz wcale istotne. Znacznie ciekawsza kwestia dotyczy tego, dlaczego wcześniej sędzia Jankowiak nie miał problemu z wpisywaniem do statystyk gal sankcjonowanych przez PWBZ, a teraz nagle go ma. Wniosek do wysunięcia wydaje się prosty, prawda? Zapytałem o to Andrzeja Wasilewskiego. Szef Knockout Promotions zapewnia, że sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana.

- Nie istnieje i nie istniało coś takiego jak PWBZ. Mieliśmy kilka ładnych lat temu umowę z Krzysztofem Kraśnickim, że ten zarejestruje poważne stowarzyszenie. Oszukał nas. Zarejestrował najprostszą na świecie działalność gospodarczą, uznając, że to będzie jego prywatna „firemka” i będzie z niej żył. Za stowarzyszenie płaci się dużo wyższe podatki niż za działalność gospodarczą. Z rok temu zresztą to stowarzyszenie wyrejestrował, bo pewnie nawet nie płacił tych niskich podatków, i zarejestrował kolejną działalność gospodarczą, tym razem na swoją żonę, Halinę Kraśnicką.

- BoxRec robi rewolucję na całym świecie, i nie ma to nic wspólnego na przykład z Panem Matelą. Są o to awantury w kilku krajach, nawet z WBC w Meksyku. Chcą zrobić porządek, czy zrobią, nie wiem. Już teraz nie wpisują jednak gal w „dyskotekach”, przyznają pięściarzom minusowe punkty za walki z „frajerami”, za chwilę w ogóle nie będą uznawać prowincjonalnych gal z Europy Wschodniej i Ameryki Południowej - prognozuje szef stajni Knockout Promotions.

Innymi słowy, zdaniem Wasilewskiego, stowarzyszenie Krzysztofa Kraśnickiego działa nielegalnie, i to dlatego Leszek Jankowiak nie wpisuje imprez sankcjonowanych przez PWBZ do statystyk. „Don Wasyl” twierdzi, że kiedyś było to możliwe, bo inna była też polityka BoxReca, który jeszcze przed kilkoma laty nie zwracał takiej uwagi na to, które ze stowarzyszeń funkcjonują w rejestrach, a które nie. Teraz podobno zwraca.

Załóżmy, że wszystko co twierdzą Panowie Matela i Wasilewski jest prawdą. Obraz sytuacji wygląda wówczas mniej więcej tak: ludzie związani z PWBZ mają pretensje do Leszka Jankowiaka, że ten nie wpisuje do statystyk ich gal, tyle że nie zdają sobie sprawy (albo zdają), że wspomniany wyżej sędzia został przez BoxRec pozbawiony do tego praw, bo Polski Wydział Boksu Zawodowego funkcjonuje nielegalnie. Dziwnym zrządzeniem losu, BoxRec stwierdza nielegalność działania PWBZ mniej więcej w tym samym czasie, w którym powstaje PBU (pierwsza niewpisana do statystyk przez Jankowiaka gala ma miejsce 10 lipca bieżącego roku, a dwa tygodnie później odbywa się pierwsza gala pod nadzorem PBU). Macie jakieś wnioski? Ja tylko jeden: nietrudno odnieść wrażenie, że nawet jeśli to przez decyzję BoxReca gale sankcjonowane przez PWBZ nie są wpisywane do statystyk, to ktoś „życzliwy” tę decyzję BoxRecowi zwyczajnie pomógł podjąć. 

Król jest nagi

Mnie, jak i zapewne wielu innych debiut Aleksandra Usyka w kategorii ciężkiej kompletnie nie przekonał. Wszyscy spodziewaliśmy się, że kogoś takiego jak Chazz Witherspoon genialny Ukrainiec wprost zdmuchnie z ringu, i zajmie mu to nie więcej niż dwie, może trzy rundy. Były król wagi cruiser tymczasem wygrał z Amerykaninem bezdyskusyjnie, ale nie błyszczał, jak wszyscy to sobie wyobrażali. Tak czy owak, prawdziwą informację zwrotną dotyczącą ewentualnych perspektyw Usyka w kategorii ciężkiej miała nam dać dopiero jego walka z Dereckiem Chisorą. I w moim odczuciu dała.

Aleksander wprawdzie wygrał bardzo pewnie (ja punktowałem na jego korzyść sobotni pojedynek 117-111), ale... mnie znowu kompletnie nie przekonał. Co więcej, w początkowej fazie walki zaskakująco łatwo dawał się spychać Chisorze do defensywy, widać było, że ciosy Brytyjczyka robiły na nim spore wrażenie. Z biegiem czasu Sasza oczywiście opanował sytuację i końcówkę batalii już kontrolował, ale skoro w pierwszej fazie pojedynku tak duże kłopoty sprawiał mu Dereck Chisora, to jak będzie reagował na ataki Tysona Fury'ego, Anthony'ego Joshuy czy Deontaya Wildera? Z tym ostatnim Ukrainiec na pewno miałby szanse największe, ale „Brązowy Bombardier” i tak nie znajduje się obecnie w posiadaniu żadnego z mistrzowskich pasów (i nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek powróci na szczyt), a gdyby udało mu się doprowadzić do głowy Saszy choćby jeden prawy prosty, natychmiast byłoby po zabawie. 

Usyk jest pięściarzem wybitnym, a więc do walki mistrzowskiej zapewne doczłapie, ale w pojedynkach z najlepszymi go nie widzę. Size does matter. I'm sorry, mr Usyk...

Królowa z orłem na... kroczu

Ze zdumieniem czytałem niektóre komentarze po debiucie na amerykańskim ringu Ewy Brodnickiej. „Nie było kompromitacji”, „było kilka fajnych momentów”, „zabrakło doświadczenia”, „to była najlepsza walka w karierze Brodnickiej”. A przecież wydarzyło się dokładnie to, czego można było się spodziewać. Prawdą jest, że kompromitacji, przynajmniej w ringu, nie było, ale Polka – zgodnie z oczekiwaniami wszystkich – przegrała z Amerykanką prawie wszystkie rundy (u jednego z sędziów wygrała jedną), a w dodatku była bliska porażki przez dyskwalifikację za klincze (arbiter ringowy odjął jej za uporczywe przetrzymywanie rywalki dwa punkty, po trzecim byłby „game over”). Wydarzyło się więc to, co wydarzyć się miało, i nie widzę tu powodów do szczególnych pochwał. 

Jest natomiast Ewę za co ganić. Pierwsza rzecz: waga. Jak można przed najważniejszą walką w życiu nie zmieścić się w limicie swojej kategorii wagowej? Nie wiem, może jestem naiwny, ale wydaje mi się, że każdy szanujący się pięściarz przychodzi na ważenie przygotowany. To znaczy doskonale wie, ile waży, i stając na wadze niczym się już kompletnie nie martwi. Czyżby nasza ekipa w swoim pokoju hotelowym w Las Vegas zwyczajnie wagi nie miała?

Druga sprawa: orzełek. „Kleo” zapewniała, że na ceremonię ważenia przygotuje dla polskich kibiców coś specjalnego, i nie zawiodła. Brodnicka chciała oddać polskim kibicom hołd, umieszczając herb naszego pięknego kraju na... środku majtek. Miało być oryginalnie i zaskakująco, a po raz kolejny niestety wyszło co najwyżej kiczowato. 

Jedyne, za co należy Ewę po sobocie pochwalić, to w ogóle podjęcie wyzwania. Co ciekawe, Polka ma podpisany kontrakt z Eddie Hearnem na jeszcze kilka kolejnych walk, a więc pomimo tego kiepskiego występu prawdopodobnie szansę pokazania się na dużych imprezach jeszcze dostanie. Jako była mistrzyni świata, z pewnością będzie stanowiła łakomy kąsek dla zawodniczek, z którymi stajnia Matchroom wiąże znacznie większe nadzieje.

DAZN wkracza do Polski – czy na pewno jest się z czego cieszyć?

Od 1 grudnia platforma streamingowa DAZN ma być dostępna w Polsce. Dotąd z jej usług mogli korzystać jedynie przedstawiciele kilku nacji, jednak „sportowy Netflix” zawsze miał ambicje globalne i zmaterializują się one właśnie w pierwszy dzień ostatniego miesiąca w roku. Wielu zareagowało na tę wiadomość entuzjastycznie, tymczasem ja nie jestem przekonany, czy do końca jest się z czego cieszyć.

Na ten moment właściwie wszystkie gale bokserskie możemy oglądać albo w telewizji naziemnej (w TVP), albo na kanałach sportowych Cyfrowego Polsatu (NC+ kupuje prawa do pięściarskich transmisji jedynie od wielkiego dzwonu). Tak czy owak, każdy, kto ma dostęp do telewizji naziemnej, plus do tego na przykład polsatowski pakiet sportowy, może oglądać na żywo, w zasadzie bez żadnych dodatkowych opłat największe bokserskie imprezy z całego świata. Gdy do Polski wejdzie DAZN, nie będzie już to możliwe. Kodowane staną się na przykład wszystkie imprezy organizowane przez Eddiego Hearna, a także walki z udziałem najlepszego obecnie pięściarza bez podziału na kategorie wagowe, Saula Alvareza. 

Wprawdzie cena za miesięczną subskrypcję DAZN wcale ma nie być wielka (ma ona wynosić około 10 złotych), jednak należy pamiętać, że platforma, przynajmniej na początku, ma zamiar wejść na nasz rynek jedynie z boksem, a więc de facto to 10 złotych będziemy płacili za - w najlepszym wypadku - cztery zagraniczne gale bokserskie w miesiącu. Dodatkowo, gale te dostępne będą jedynie z angielskim komentarzem, gdyż platformie na ten moment kompletnie nie opłaca się zatrudniać nad Wisłą żadnych dziennikarzy.

Reasumując: za to, co teraz mamy za darmo, od 1 grudnia będziemy musieli płacić 10 złotych miesięcznie. I to z angielskim komentarzem w pakiecie. Taka drobna informacja zwrotna ode mnie.

Waszym zdaniem!

Co sądzicie o aferze BoxRecowej i wszystkich pozostałych, poruszonych dziś wątkach? Zachęcam do merytorycznej dyskusji!

„Bez Cenzury” to nowy cykl publicystyczny na portalu BOKSER.ORG, w którym każdej środy o godz. 20.00 będę starał się przedstawić Wam moje, skrajnie subiektywne spojrzenie na boks. Nie zabraknie zarówno rozpalających środowisko tematów bieżących, jak i wątków niepopularnych, których nikt – z różnych względów – nie decydował się dotąd poruszyć. Wszystko do bólu szczerze i absolutnie Bez Cenzury. 

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Redaktor newsów o boksie polskim i zagranicznym.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Ramirez82
Data: 04-11-2020 20:46:12 
Co do Ewy Brodnickie, po hucznych zapowiedziach i "chuj w dupę hejterem" jej promotora, coś cisza z jej/ich strony po niedzielnym blamażu. Nie mogę nawet znaleźć filmiku z jej powrotu i przywitania przez kibiców na lotnisku :(
 Autor komentarza: Ramirez82
Data: 04-11-2020 20:48:00 
Obawiałem się tego wejścia DAZN do nas :( Co oni chcą od nas cebulaków, przecież nie damy im złamanego grosza ;)
 Autor komentarza: Clevland
Data: 04-11-2020 21:38:18 
Ciekawy teks. Kolejny raz można się czegoś dowiedzieć o zakulisowych działań...
Dobrze że redakcja od kogoś nie dostanie bana... jak to kiedyś z jedną z grup było a teraz jest super.

Przypomnę się jeszcze raz w temacie ligi bokserskiej. Aby poodbijać temat ze związkiem i z promotorami zawodowymi.
Tak aby najlepsi bokserzy amatorscy mieli takie warunki jak ci co boksują w Suzuki Boxing Night.
Amatorzy nagradzani pucharami i dyplomami, tracą zacięcie do tego sportu a na tym tracą wszyscy.

Przypomnę, że Tiger Michalczewski walcząc w lidze miał niezłą pensję.
Wiadomo że wtedy czasy były inne.
 Autor komentarza: teanshin
Data: 05-11-2020 07:17:54 
Afera Boxrec - Tu już wyraziłem swoją opinię na ten temat i jak widać miałem rację.
http://www.bokser.org/content/2020/09/06/155851/index.jsp

Usyk - Trzeba przyznać że w wadze ciężkiej jeśli chce się wspiąć na wyżyny to trzeba wchodzić do ringu i prać każdego po kolei, najlepiej przez KO, bez znaczenia jakiej klasy jest rywal. Tak robili wszyscy od czasów Tysona.

Brodnicka - Chroniona przez Pana Tymexa, 1-sza poważna walka na obcym terenie i wyszło ile jest warta Ewa. W historii Polskiego boksu i tak zapisze się jako Mistrzyni Świata więc z upływem czasu wszyscy będą pamiętać jej barwne występy na wadze i to że kiedyś jakiś pas miała.

DAZN - Chyba lepiej by wyszli na sprzedaży praw do swoich eventów niż na wprowadzeniu na rynek Polski całej tej swojej infrastruktury, gdzie zainteresowanie boksem jest średnie a czasy nie pewne...
 Autor komentarza: khorne
Data: 05-11-2020 08:46:46 
Gdyby ten felietion napisał red. Furman to wyglądałby tak:
'Ewa Brodnicka zaskoczyła wszystkich swoją bardzo dobrą postawą. Nie była wcale gorsza od rywalki, a wiele osób było zdania, że wygrała tę walkę. Należy także pochwalić ją za patriotyzm, dzięki czemu godło naszego kraju można było obejrzeć w 321 krajach. Niestety uprzedzenie sędziów, a także nie do końca jasne przelicznki funtów na kilogramy i sabotaż rywalki podrzucając jej nieskalibrowaną wagę na wiele tygodni przed walką - pozbawiły naszą znakomitą pięściarkę tytułu mistrza świata. Ewa pozostawiła jednak po sobie znakomite wrażenie i na pewno jej liczni kibice wymogą na rywalkach danie jej kolejnej szansy. O to zabiega już jej promotor publikując na instagramie wymowne wypowiedzi'
 Autor komentarza: khorne
Data: 05-11-2020 08:48:13 
bleh, nie red. Furman (sorry Furmi!), lecz red. Serafin! :)
 Autor komentarza: Hugo
Data: 05-11-2020 10:08:20 
1. Boxrec a sprawa polska
Leszek Jankowiak to od lat najbardziej wpływowa osoba w polskim boksie zawodowym po Andrzej Wasilewskim. Jak dużo może, to pokazał w 2016, kiedy najpierw "znokautował Zimnocha do spółki z Mollo", a potem pobił rekord Polski w wyliczaniu boksera (Adamka) do dziesięciu. Wczoraj sprawdzałem, zajęło mu to poniżej 9 sekund. Nic więc dziwnego, że obaj panowie zwarli szeregi i tępią konkurencję. Robili to i wcześniej, ale nieoficjalnie.
2. Usyk vs Chisora
Już było.
3. Brodnicka
Podobno te nieszczęsne majtki z orzełkiem to Ewa pożyczyła od koleżanki pracującej jako kelnerka w nocnym klubie "Polish Cipa" w Chicago.
4. DAZN
Pożyjemy, zobaczymy.
 Autor komentarza: khorne
Data: 05-11-2020 10:51:11 
@Hugo

Nie ma nigdzie przepisu, że liczenie ma odwzorowywać prawdziwe sekundy. Bardzo często poruszany jest ten argument, jednak nijak ma się do rzeczywistości. Nawet jeśli sędzia liczyłby 5 czy 30sekund to jest to zgodnie z przepisami.
 Autor komentarza: khorne
Data: 05-11-2020 11:35:17 
btw felieton nawet lepszy niż poprzedni. Dobry prognostyk na przyszłość
 Autor komentarza: Callisto
Data: 05-11-2020 16:48:48 
Bardzo dobry felieton.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.