CZERNINA: ZWIERZĘCA RELIGIA. BOKS FILIPA HRGOVICIA (cz. 3)

Jakub Biłuński, Opracowanie własne

2020-11-01

Przed Wami trzecia część trylogii o Filipie Hrgoviciu, poświęcona suchemu podsumowaniu spraw bieżących i analizie zwierzęcej twarzy. Bierzcie i pijcie z tego wszyscy, to jest bowiem kielich czystej krwi chorwackiej.

ZWIERZĘCA RELIGIA. BOKS FILIPA HRGOVICIA (cz. 3)

CZERNINA: ZWIERZĘCA RELIGIA. BOKS FILIPA HRGOVICIA (cz. 2) >>>

PERSPEKTYWY I WĄTPLIWOŚCI

W najbliższą sobotę ''El Animal'' zmierzy się na gali Haney vs Gamboa w Hollywood z Rydellem Bookerem (26-3, 13 KO), 39-letnim amerykańskim weteranem, który nigdy nie przegrał przed czasem, a w swojej ostatniej dotychczas walce, w listopadzie zeszłego roku został pokonany przez Kubrata Pulewa jednogłośną decyzją sędziów. Jeżeli Hrgović łatwo pobije Bookera, może wystąpić 12 grudnia na gali Joshua vs Pulew, gdzie powinien czekać na niego pojedynek z zawodnikiem szerokiej czołówki (kto wie, czy nie będzie nim pogromca Mariusza Wacha, naprawdę niebezpieczny Martin Bakole). Taki przynajmniej jest plan. Na razie, mimo przybliżonych w poprzednich częściach osiągnięć i wszystkich pochwał, jakie spływały na Hrgovicia po sparingach z zawodowymi czempionami (Władimir Kliczko ogłosił go przyszłym mistrzem przed walką z Anthonym Joshuą, David Haye doznał po ciosie Chorwata rozcięcia, które przeszkodziło w przystąpieniu do walki z Tysonem Furym, a potem wyrażał się o Filipie z podziwem i z otwartymi ustami oglądał jego sparingowe potyczki z Deontayem Wilderem), Filip pozostaje w jakimś sensie niesprawdzony, tym bardziej, że od czasu zwiększenia masy mięśniowej stał się mniej zwinny i dynamiczny w swoich akcjach. Bywa także nieskuteczny lub nieskoncentrowany w obronie, ostentacyjnie przyjmując pojedyncze bomby nawet tak przeciętnych rywali jak Mario Heredia czy Alexandre Kartozia. Najważniejszą zagadką dotyczącą ''Zwierzęcia'' jest natomiast jego wydolność w długich starciach z przeciwnikami ze światowego topu. Ten element rozstrzygnie moim zdaniem o losach świętej wojny, jaką Hrgović wydał hegemonom królewskiej dywizji. Można jeszcze wspomnieć o wciąż istniejących planach występu na igrzyskach w Tokio, ale w tej chwili są one coraz mniej konkretne, musimy zresztą zostawić kilka niedopowiedzeń i wątków na kolejne rozdziały opowieści o chorwackim fenomenie. Wierzę, że będzie ona trwała wiecznie, niczym miłość Kościoła (''Ave, Ave Christus Rex!'') do ustaszowskiej przemocy. Tymczasem oddajmy się kontemplacji olbrzymiego ryja.

TWARZ CYKLOPA

Czy mam opisywać jego piękne ciemne oczy, skromnie spuszczone (choć o Filipie można było powiedzieć, że zachowuje się wyzywająco), nad którymi zamykały się rzęsy i brwi tak czarne, tak błyszczące i tak gęste, że kładły na twarz nie cień wieczoru, lecz cień zła.

Jean Genet, ''Dziennik złodzieja''

Wystarczy, żebym na kilka sekund ujrzał czyjąś twarz, a już potrafię opisać ją jednym słowem. Natomiast jeżeli przyjrzę się jej dłużej, jakiś ślad uczciwości albo jasności, albo szczerości, który odkryję w zarysie warg, w spojrzeniu, w uśmiechu, może mi skomplikować interpretację. Twarz zyskuje coraz to nowe ornamenty. Znaki plączą się i gmatwają, wreszcie stają się nieczytelne. Ale w twarzy Hrgovicia nie istnieją żadne wątpliwości. Wyraża czyste okrucieństwo, dostrzegalne w jej kształcie ogólnym, w wiązaniach szyi, podkreślające i narzucające innym swoją wolę. Filip ma płaski profil, chyba z natury, to nie uderzenie zniekształciło ten nos. Szczękę silną, masywną czaszkę, kwadratową i pokrytą garbowaną, bydlęcą skórą, składającą się na czole w trzy fałdy, nasyconą bałkańskim brudem. ''El Animal'' jest olbrzymi i wspaniale wyciosany. Porusza się poza ringiem powoli i z pewną ociężałością. Jego głos niski, głuchy, niemal basowy. Dopełnienie potęgi cyklopa.

*

Jak pisał w 1966 roku Jerzy Stempowski, ''Ivan Mestrović (1883-1962) był geniuszem rzeźby monumentalnej, największym chorwackim artystą XX wieku i jednym z najważniejszych artystów środkowoeuropejskich, którzy przeniknęli do sztuki światowej. Auguste Rodin dostrzegał w nim swojego artystycznego kontynuatora, nazywano go drugim Fidiaszem, porównywano z Michałem Aniołem (...) Po długich wędrówkach wrócił okryty sławą do Splitu i na krótko przed ostatnią wojną zbudował dla siebie dom o kilka kilometrów od miasta. Dom ten, zwany także pałacem, jest rzeczą najmniej podobną do mieszkania: szeroki taras schodzący ku morzu, schody, kolumny, za nimi dwa piętra atriów, sal tronowych i koronacyjnych. Obecnie mieści się tam muzeum Mestrovicia. Nawet w takim otoczeniu wielu rzeźbom brak powietrza. Trójoki cyklop (Kiklop) ukrywa się w sąsiednich zaroślach, miejscu zgoła niestosownym dla jego cyklopicznej anatomii''. Olbrzym o gigantycznych jajach ciska w ludzkość kamieniem.