WILDER: KRWAWIĄCE UCHO NIE MIAŁO NA MNIE WPŁYWU

Redakcja, Boxingscene

2020-02-26

Zdetronizowany w sobotę przez Tysona Fury'ego (30-0-1, 21 KO), mocno pobity Deontay Wilder (42-1-1, 41 KO) wciąż nie może się pogodzić z porażką, za którą wini zbyt ciężki strój podczas wychodzenia do ringu, rzucającego ręcznik Marka Brelanda i pracę sędziego Kenny'ego Baylessa. Były już czempion przyznaje natomiast, że na porażkę nie miało wpływu krwawienie ucha, które podczas walki było przez wielu uznawane za efekt uszkodzenia bębenka.

SĘDZIA WALKI FURY vs WILDER II: ZA MOMENT SAM BYM TO PRZERWAŁ >>>

- Nie miałem pojęcia, że moje ucho krwawi. W dziwnym miejscu pojawiło się rozcięcie, dlatego trudno było zatamować krwawienie. Nie wiem, jak doszło do rozcięcia, ale nie miało ono wpływu na to, że nie mogłem złapać równowagi. Kiedy walczysz i jesteś wojownikiem, nie martwisz się pewnymi rzeczami. Poziom adrenaliny jest bardzo wysoki. Wiedziałem, że krwawię, ale nie miało to na mnie żadnego wpływu. Wpływ miały za to uderzenia w tył głowy i w szyję, tego typu rzeczy - powiedział Amerykanin.

- Mój bębenek nie został uszkodzony. Kiedy to się dzieje, równowaga zostaje zaburzona i tak dalej. Ja natomiast miałem jedynie rozcięcie w środku ucha. Tylko tyle - dodał ''Bronze Bomber'', którego wyżej wymienione wymówki zostały poddane powszechnej krytyce.