GOŁOWKIN PO TWARDYM BOJU POKONAŁ DEREWIANCZENKĘ

Marcin Olkiewicz, Informacja własna

2019-10-06

To miał być i rzeczywiście był trudny bój, ale Giennadij Gołowkin (40-1-1, 35 KO) pokonał Sergieja Derewianczenkę (13-2, 10 KO) i odzyskał tytuły mistrza świata federacji IBF oraz IBO w kategorii średniej. Co dalej? Kazach nie ukrywa, że najbardziej zależy mu na trzecim pojedynku z Saulem Alvarezem (52-1-2, 35 KO).

STATYSTYKI CIOSÓW >>>

Atmosfera w nowojorskiej Madison Square Garden była elektryzująca. Po odegraniu hymnów i wykrzyczeniu przez Michaela Buffera słynnej frazy „Let’s get ready to rumble!”, obaj pięściarze przystąpili do wymiany ciosów. „Triple G” w swoim stylu zaczął agresywnie, od pressingu, który sprawiał Ukraińcowi sporo kłopotów. Opłaciło się to – już w pierwszej rundzie bowiem faworyzowanemu Kazachowi udało się rzucić oponenta na deski, choć kończący akcję cios chyba prześlizgnął się tylko po głowie Siergieja i deski były bardziej konsekwencją niestabilnej pozycji niż siły przyjętego uderzenia.

DAZN BĘDZIE NACISKAĆ CANELO NA TRZECIĄ WALKĘ Z GOŁOWKINEM >>>

W drugim starciu przewaga nadal była po stronie Kazacha. Gołowkin zaznaczył ją potężnym lewym sierpem, który – bardzo silny i precyzyjnie ulokowany - rozciął skórę tuż nad powieką pięściarza z Ukrainy. Mimo tej niedogodności, Siergiej nie przestawał być waleczny i na tyle, na ile pozwalały mu umiejętności, starał się odgryzać faworytowi atakami złożonymi z groźnych kombinacji.

Co ciekawe, czym dalej w las, tym więcej ów kombinacje siały w obronie Gołowkina spustoszenia. Jeszcze trzecia runda należała do „GGG”, który górował w niej głównie skutecznością, jednak czwartą i piątą można już było śmiało zapisać po stronie Derewianczenki, któremu kilka razy - przy pomocy ciosów na korpus - udało się nawet wstrząsnąć Kazachem. Szósta runda była z kolei niezmiernie wyrównana i trudno powiedzieć, który z pięściarzy bardziej zasłużył w niej na zwycięstwo – faworyt był precyzyjniejszy, zaś pięściarz z Ukrainy aktywniejszy.

TRENER GOŁOWKINA: ON MUSI COŚ ZMIENIĆ ALBO SKOŃCZYĆ KARIERĘ >>>

Druga faza walki to właściwie odzwierciedlenie wydarzeń z rundy szóstej – nadal to Kazach bił mocniej, jednak zrywy Derewianczenki były niezmiernie niebezpieczne. Na tyle, że Ukraińcowi udało się nawet kilkukrotnie zmusić popularnego „GGG” do odwrotu, a zatem sytuacji dla niego co najmniej niecodziennej. Inicjatywa przechodziła z rąk do rąk – raz przewagę zyskiwał Gołowkin, raz pięściarz z Ukrainy. Na potężne ciosy podbródkowe „Triple G”, Sergiej natychmiast odpowiadał chociażby firmową serią na korpus.

Pojedynek dostarczył kibicom zgromadzonym w Madison Square Garden mnóstwo emocji, był niezmiernie wyrównany i tuż po ostatnim gongu żaden z pięściarzy nie mógł być pewny swego. Ostatecznie jednak sędziowie jednomyślnie postanowili opowiedzieć się za Kazachem – 114-113, 115-112 i 115-112. Pokaz boksu!